Dziewczynki grają w rugby Jaką rolę w rozwoju dziecka odgrywają lekcje wuefu i aktywność fizyczna po szkole? / Fot. AdobeStock

“Rodzice powinni doceniać szóstkę z WF-u tak samo jak z matematyki” – mówi wuefista Bartosz Szymański

– Według obecnej podstawy programowej nie możemy oceniać ucznia za wynik, oceniamy go przede wszystkim za starania, wysiłek włożony w ćwiczenia oraz za postępy. Z drugiej strony zmierzenie czasu czy wykonanie próby sprawnościowej jest dla ucznia pewną informacją. Z moich obserwacji wynika, że sprawność ogólna wśród uczniów jest gorsza niż dawniej – nie kryje nauczyciel wychowania fizycznego Bartosz Szymański, który razem z Martą Wolińską realizuje w sieci projekt Kreatywny Nauczyciel WF.

Ewa Podsiadły-Natorska: W 2022 roku nawet co trzeci polski uczeń miał zwolnienie z WF-u. Jak to wygląda u was?

Bartek Szymański: W naszej szkole wuefiści prowadzą zajęcia już od zerówki. Jeżeli chodzi o zwolnienia, to na szczęście wyrywamy się ze statystyk; zwolnienia są u nas sporadyczne i wynikają z problemów zdrowotnych, a nie z czyjegoś „widzimisię”, żeby WF-u uniknąć. Wiem jednak, że takie sytuacje w innych szkołach mają miejsce.

Słyszeliście od innych wuefistów, że faktycznie jest problem z uczniami zwalniającymi się z lekcji wychowania fizycznego?

Bartek: Widzę tendencję, że im uczniowie są starsi – chodzą do technikum, liceum – tym mniej chętnie ćwiczą. Wynika to często z okresu dojrzewania i związanych z nim kompleksów, które się wtedy ujawniają. To się niestety częściej zdarza u dziewczyn. Chłopaki aż tak bardzo nie przejmują się tym, że muszą się pokazać w niedoskonałej formie – w stroju gimnastycznym, spoceni.

Marta Wolińska: Szczególnie zwolnienia u uczniów klas 1–3 są czymś wyjątkowym. Jeśli dziecko w tym wieku nie może ćwiczyć, to jest to dla niego wręcz kara. Ale później jest tak, jak mówi Bartek. Pracuję z dziewczynami i mogę potwierdzić, że rzeczywiście im są starsze, tym mają mniej chęci do ćwiczeń, choć u nas w szkole nie ma sytuacji, że ktoś ma długotrwałe zwolnienie z WF-u – i nikt tak naprawdę nie wie, z jakiego powodu. Co innego, gdy ktoś złamie palec, rękę, nogę.

Od jednego z wuefistów usłyszałam, że tylko dzieci, które uprawiają sport poza szkołą, osiągają na lekcji WF-u przyzwoite wyniki. Mieszczą się w tabelkach. Reszta – nie.

Bartek: Według obecnej podstawy programowej my jako wuefiści nie możemy oceniać ucznia za wynik – oceniamy go przede wszystkim za starania, wysiłek włożony w ćwiczenia oraz za postępy. Z drugiej strony zmierzenie czasu czy wykonanie próby sprawnościowej pozwala sprawdzić, czy jest się poniżej czy powyżej przeciętnej, wynik jest więc dla ucznia pewną informacją. Z moich obserwacji wynika jednak, że ogólna sprawność uczniów jest gorsza niż dawniej. Ostatnio robiłem kilka różnych testów i wiele z nich było poniżej przeciętnej – a przeciętny wynik okazał się najlepszym wynikiem w klasie.

To co się dzieje?

Bartek: Teraz aktywność fizyczna uczniów kojarzona jest głównie z WF-em, podczas gdy kiedyś ruch był naturalną formą spędzania czasu po szkole. Tej spontanicznej aktywności jest obecnie znacznie mniej.

Dziecko często zostaje do szkoły przywiezione samochodem i z niej zabrane, potem ewentualnie dowiezione na trening i też z niego zabrane. A ile taki trening trwa? Godzinę? Półtorej? Jeśli WF-u mamy np. 3 godziny tygodniowo, to i tak ruchu jest za mało. Dawniej ruch był zabawą. Można powiedzieć, że każdy dzień był „całodziennym treningiem”, co przekładało się na to, że było więcej sprawniejszych uczniów.

Obecnie zdarzają się jednostki wybitne, co zazwyczaj jest efektem tego, że ci uczniowie trenują po szkole i specjalizują się w jakiejś dziedzinie sportu.

Marta: Zdarza się też tak, że ktoś trenuje tenis, jest w nim bardzo dobry, ale na lekcji wcale się nie wyróżnia, bo jest „zamknięty” na jeden konkretny sport.

Bartek: Uczniom brakuje sprawności ogólnorozwojowej.

Bartosz Szymański i Marta Wolińska, prowadzący stronę Kreatywny Nauczyciel WF

Bartosz Szymański i Marta Wolińska, prowadzący stronę Kreatywny Nauczyciel WF / archiwum prywatne

Wróćmy do uczennic w okresie dojrzewania, które niechętnie uczestniczą w lekcjach WF-u. Jak waszym zdaniem można to zmienić?

Marta: Jako nauczycielka WF-u stawiam na dobre relacje z uczennicami. Staram się tak prowadzić lekcje, żeby były dla nich atrakcyjne, a żebym ja mogła zrealizować podstawę programową. Próbujemy się w tym odnaleźć i dogadać. Często pytam moje dziewczyny, co chciałyby robić. Mamy umowę, że jeśli np. są 2 lekcje WF-u z rzędu, to jedna jest zaplanowana przeze mnie, a na drugiej uczennice mogą sobie wybrać aktywność. Coś, w co chciałyby pograć. I to się sprawdza. Dzięki temu dziewczyny wiedzą, że jeśli na pierwszej lekcji jest coś, co średnio je interesuje, to na drugiej będzie już ciekawiej, będą miały więcej swobody. Ten sposób sprawia, że obie strony są zadowolone, zwłaszcza w klasach 4–8.

Dobrze to słyszeć. Ja jestem z rocznika ’86 i pamiętam, że nikt nam niczego nie proponował, tylko wszystko narzucał. I oczywiście oceniał nas według tabelek. Nie powiem, żebyśmy chodziły z koleżankami na WF z entuzjazmem.

Marta: My też chodziliśmy do szkoły już jakiś czas temu i raczej nikt nas nie pytał o zdanie. Nie pamiętam też, żebyśmy my jako uczniowie wyrywali się do tego, żeby to komentować: „Chcielibyśmy pograć w coś innego”.

„Poczucie bezpieczeństwa wiąże się z bliskością. To mocne filary pod budowanie własnej wartości” – mówi psycholożka Magdalena Kornacka-Kowalewska

Polecamy

„Poczucie bezpieczeństwa wiąże się z bliskością. To mocne filary pod budowanie własnej wartości” – mówi psycholożka Magdalena Kornacka-Kowalewska

Podczas budowania bliskości powinniśmy całą uwagę poświecić dziecku. Skupiać się tylko na nim, być w kontakcie wzrokowym, widzieć i słuchać – mówi psycholożka Magdalena Kornacka-Kowalewska.

Czytaj

Porozmawiajmy o rodzicach. W internecie krąży mem: „Proszę o zwolnienie mojej córki z wszelkich zajęć wychowania fizycznego z powodu, że córka się spoci”. Zdarzają się rodzice, którzy boją się, że WF zaszkodzi im dzieciom?

Bartek: W tym memie jest sporo prawdy. Są rodzice, którzy spocenie się odbierają jako ryzyko dla ich dziecka. Chciałbym przypomnieć, że ćwiczenie na WF-ie jest ćwiczeniem na WF-ie. Tak, można się spocić. To jednak nie wszystko. WF to jedno. Drugie to aktywność fizyczna poza szkołą, rodzinna, towarzyska. Rodzice są dla dziecka autorytetem i gdy dziecko widzi, że dla mamy i taty czas wolny równa się telewizor albo telefon, to dlaczego miałoby chcieć się ruszać? My jesteśmy z pokolenia, gdy tego jeszcze nie było albo dopiero się pojawiało. Pierwszy telefon dostaliśmy, mając 13–15 lat. I to był telefon czarno-biały, a nie smartfon.

O, tak!

Bartek: Dlatego nie mamy już obleganych trzepaków, zwłaszcza że – nie oszukujmy się – wirtualna rzeczywistość jest atrakcyjna. Trzeba zapewnić dzieciom interesującą alternatywę dla gier.

Jeszcze jeden aspekt bywa pomijany: rodzic powinien docenić starania swojego dziecka na WF-ie, nawet jeśli jego zdaniem nic takiego się nie wydarzyło. Pewnie ma pani podobne doświadczenia co my: gdy wracało się ze szkoły i powiedziało, że dostało się szóstkę z matematyki, to rodzice byli dumni. A szóstka z WF-u? „Okej, fajnie”. Brakuje tego, żeby pokazać, że WF też jest ważny.

Że owszem, na standardowych przedmiotach „rozwijamy głowę”, poszerzamy wiedzę, ale aktywność fizyczna też rozwija głowę! Co więcej, ciało nosi naszą głowę, więc co nam po mądrej głowie, jeśli nie będzie miało co tę mądrą głowę nosić? Jest kilka elementów, które tworzą tę układankę, nie można więc ograniczyć się wyłącznie do jednego elementu. Trzeba uwzględnić wszystko – zaczynając od rodziców, a kończąc właśnie na lekcjach WF-u. Do szkoły idziemy, mając 6–7 lat. A co wcześniej? To rodzic daje dziecku wzór.

Dobrą opcją byłoby więc zmotywowanie całej rodziny do ruchu. Tylko jak to zrobić?

Marta: W naszej szkole co roku organizujemy konkurs fotograficzny „Moja rodzina na sportowo”. Dzieci razem z rodzicami mają za zadanie podjąć jakąś aktywność, zrobić sobie zdjęcie i się nim z nami podzielić. Konkurs organizujemy już od 6 lat, a zgłoszeń każdego roku jest całkiem sporo. Natomiast w ubiegłym roku w biegu charytatywnym stworzyliśmy drużynę, która składała się z nauczycieli i rodziców, którym kibicowały dzieci. Zapisaliśmy się na ten bieg jako sztafeta i bardzo dobrze się to sprawdziło, bo było to coś innego niż praca w szkole. Spotkaliśmy się w weekend, mogliśmy więc zobaczyć się w innej sytuacji.

Waszym zdaniem zapisywanie dzieci na dodatkowe zajęcia sportowe to dobry pomysł? Czy lepiej trzymać się zasady „nic na siłę”?

Bartek: Jestem zdania, że jeśli dziecko tego potrzebuje, chce się sprawdzić, to czemu nie? Choć niedawno słyszałem o dziecku, które lubiło grać w piłkę nożną, ale treningów było tak dużo, chyba 5 w tygodniu, że chłopiec był nimi przeciążony. Rodzice też nie zawsze mieli możliwość go na nie dowieźć, więc moim zdaniem lepiej, żeby treningi odbywały się 1, 2 lub 3 razy w tygodniu. Chodzi o to, żeby nie doszło do przesytu. To lepsze niż zasypanie dziecka różnymi aktywnościami, które wprowadzą do jego życia chaos.

Marta: Trzeba wybrać coś, co jest dobre dla dziecka, a nie dla rodzica, szczególnie jeśli kierują nim niespełnione ambicje. Dobrze, gdyby dziecko powiedziało nam, jaki sport chciałoby uprawiać i czy w ogóle ma na to ochotę.

Traktować sport jak zabawę?

Bartek: Oczywiście. Zaprojektowanie dziecku kariery sportowej od najmłodszych lat to nie jest prosta sprawa. Są rodziny, które mają tradycje sportowe i u nich to funkcjonuje, ale wszystko musi sprawiać przyjemność. Bez tego trudno liczyć na jakiekolwiek osiągnięcia – będziemy wtedy dobrzy, ale nie elitarni. Bycie elitarnym w czymkolwiek, nie tylko w sporcie, oznacza bycie „maniakiem”. Dlatego niech dzieci eksperymentują, próbują, sprawdzają.

Czy waszym zdaniem dobrym pomysłem byłoby zwiększenie liczby godzin WF-u w szkołach?

Bartek: Obecnie standardem są 3–4 godziny wychowania fizycznego w tygodniu. Czy dobrym pomysłem byłoby zwiększenie tej liczby? Zależy, jak na to spojrzeć. Pytanie, jak wyglądałby wtedy plan zajęć. Byłoby najlepiej, gdyby po WF-ie wypadała dłuższa przerwa,  aby można było się po nim np. spokojnie odświeżyć. Pewny dostęp do sali gimnastycznej nawet obecnie nie zawsze jest standardem, więc to kolejny element układanki. W dużym skrócie: nie zawsze się da. Gdybyśmy mieli świetne bazy sportowe w każdej szkole, wyposażone sale gimnastyczne, szatnie, łazienki itp. – wtedy byłoby idealnie.

W praktyce raczej nierealne.

Bartek: No właśnie. Można więc zacząć na początku od realizacji wymienionych wyżej elementów, aby poprawić komfort zarówno uczniów, jak i nauczycieli przy obecnym stanie siatki godzin.

Z kolei jeśli chodzi o dodatkową godzinę ,,na już”, to załóżmy, że uczeń kończy lekcje o godz. 14, a z dodatkowym WF-em skończyłby o 15. A gdyby tak wykorzystał tę godzinę na prostą aktywność? Jeśli droga do domu jest bezpieczna, może się przespacerować. Zyska wtedy dodatkową dawkę ruchu i odciąży mamę, która nie będzie musiała po niego przyjeżdżać, żeby odebrać go ze szkoły.

Marta: Musimy zaszczepić w dzieciach przekonanie, że aktywność fizyczna jest fajna sama w sobie. Nie trzeba wcale iść na trening, żeby się poruszać. Powinniśmy podejmować działania z ludźmi, z którymi żyjemy na co dzień – albo indywidualnie.

Bartek: Każda spontaniczna aktywność może być takim dodatkowym WF-em.

 

Bartosz Szymański i Marta Wolińska – od 2015 roku na stronie Kreatywny Nauczyciel WF tworzą treści dla nauczycieli wychowania fizycznego, trenerów i każdego, kto szuka urozmaicenia w prowadzeniu zajęć sportowych, kolonii czy obozów. „W nasze nagrania i materiały wkładamy mnóstwo wysiłku i serca, bo jako nauczyciele doskonale rozumiemy, że ta branża wiąże się z nieustannym rozwojem i zmianami” – mówią.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź