małe dziecko w ruchu Ruch to zdrowie, czyli mały uczeń chce się ruszać / iStock

Ruch to zdrowie, czyli mały uczeń chce się ruszać

Spis treści:

Przy biurku, na biurku, a nawet pod nim. Uwięzionego nad lekcjami malucha roznosi energia. To nie nadpobudliwość ani złośliwość, a naturalna potrzeba ruchu. Zamiast zakazywać, lepiej stworzyć mu warunki do ćwiczeń, nie tylko na placu zabaw.

Ruch to zdrowie – nie zapominajmy o tym

Potrzebujący ruchu pierwszoklasista z luźnego trybu przedszkolnego wskakuje w tryb ławka w szkole – biurko w domu. Wkręcanie żaróweczek i kilka pajacyków na osławionym dywanie, pełniącym rolę kącika rekreacyjnego w najmłodszej klasie, to dla niego zdecydowanie za mało. Zanim maluch zasiądzie do odrabiania lekcji, a także w przerwach pomiędzy zadaniami, też należy mu się ruch. Najlepiej oczywiście na powietrzu, ale gdy czasu brak lub pogoda paskudna, do rozładowania nadmiaru energii wystarczy sprytnie zaaranżowany kącik. Owszem, nad potrzebą ruchu trudno zapanować w pokoju dwa na trzy, ale przecież nie o hamowanie potrzeby chodzi, lecz o mądre jej zaspokojenie.

Dlaczego mały uczeń chce i powinien się ruszać - i jak mu to umożliwić? Odpowiedzmy sobie najpierw na podstawowe pytanie.

Dlaczego on/ ona się tak wierci?

Kilkulatek, który nie chodzi, a biega, nie siedzi, a ciągle podskakuje, nie stoi, a podryguje – to nie wyjątek, ale jak najbardziej zdrowa norma. To, co monotonne, szybko go męczy. Skacząc, huśtając się i turlając, maluch nie tylko pozbywa się nadmiaru energii, ma też okazję rozładować emocje.

Gdy czas przeznaczony na odrabianie lekcji będzie przeplatany krótkimi przerwami na rozruszanie, łatwiej będzie mu usiedzieć przez jakiś czas na miejscu i skupić się nad zadaniami. Zdobywanie kolejnych poziomów wtajemniczenia, choćby chodziło tylko o pokonywanie coraz wyżej położonych szczebli drabinki, kilkulatkowi daje poczucie mocy i wiarę we własne siły. A ta przekłada się na umiejętności społeczne. Zwinne i sprawne dzieci nie unikają zabaw z rówieśnikami i łatwiej odnajdują się w grupie.

Ruch to zdrowie - jak zorganizować odskocznię od biurka?

Żeby dziecięcą potrzebę ruchu zaspokoić, wcale nie trzeba mieć w domu minisiłowni czy profesjonalnej bieżni. Przecież nie chodzi o intensywny trening, ale o częste zmiany pozycji i zachętę do ruchowej zabawy, a do tego wystarczy kilka prostych sprzętów. Koszyk z miękkimi piłkami lub woreczkami to świetny sposób na ćwiczenie celności. Materac, karimata albo zwykły, złożony na czworo, koc jest doskonałym miejscem na ćwiczenie przewrotów, kocich grzbietów i świec. Ten sam koc, rozciągnięty na kilku krzesłach, stworzy tunel, świetny do czołgania się.  Amatorowi wspinaczki przyda się przymocowana do ściany drabinka – to zdecydowanie bezpieczniejsze rozwiązanie niż wspinanie się na meble. Na zamontowanej na drążku do podciągania huśtawce czyta się przyjemniej niż przy biurku. A jeśli już o biurku mowa – krzesło przy nim warto czasem zamienić na dmuchaną piłkę do skakania. Utrzymanie na niej równowagi wymaga pracy wielu mięśni, a początkowe próby wywołują salwy (zdrowego!) śmiechu..

Nie należy przesadzać. Być może kącik gimnastyczny kilkulatka będzie odbiegał od wypełnionych nowoczesnymi sprzętami sal do ćwiczeń, najważniejsze jednak, żeby podążał za aktualnymi potrzebami malucha (a te – jak wiadomo – często się zmieniają) i dawał możliwość porządnego rozruszania się.  Gdy maluch podrośnie i zastygnie z kciukiem na telefonie, oderwać go będzie bardzo trudno

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź