Justyna Górka / archiwum prywatne

“Podążanie za dzieckiem i danie mu możliwości odkrywania swoich prawdziwych pasji to najlepsze rozwiązanie”. O zajęciach pozalekcyjnych mówi psycholożka

– Duża liczba zajęć dodatkowych może być sporym obciążeniem, może także generować zmęczenie. Warto wtedy powiedzieć stop. Fajną opcją jest rozwijanie zainteresowań dziecka w domu, podczas wspólnie spędzanego czasu. Pozwoli nam to budować relację oraz tworzyć więź, odpoczywać i jednocześnie zaspokajać dziecięcą ciekawość – opowiada psycholożka i nauczycielka Justyna Górka.

Klaudia Kierzkowska: W pierwszych tygodniach roku szkolnego rodzice zapisują dzieci na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe. Zastanawiam czy, czy takie zapisywanie na angielki, basen, muzykę ma sens? Przecież potem zostajemy rodzicem-taksówką.

Justyna Górka: Myślę sobie, że wszystko może mieć sens, jeśli tylko my i dziecko jesteśmy na to gotowi. Jeśli robimy to w zgodzie z samym sobą i przede wszystkim z dzieckiem, będzie to nasze wspólne wyzwanie. Natomiast jeśli chcemy wypełnić dziecku maksymalnie czas kosztem własnych potrzeb i wiecznego pośpiechu, to takie rozwiązanie może wygenerować różnego rodzaju napięcia. Przed ostatecznym podjęciem decyzji warto porozmawiać o tym, na jakie zajęcia dodatkowe dziecko będzie chciało uczęszczać w nadchodzącym roku szkolnym. Być może taka wspólna burza mózgów pozwoli zredukować liczbę zajęć do tych najbardziej pożądanych przez dziecko i potrzebnych mu do dalszego rozwoju.

Taki kompromis pozwoli wybrać najważniejsze i najatrakcyjniejsze aktywności z perspektywy dziecka i rodzica. Świetnym pomysłem wydaje się rozpisanie tygodniowego planu wszystkich zajęć (szkolnych i pozaszkolnych) po to, by zobrazować sobie przeznaczony na nie czas. Dzięki temu zobaczymy, czy dziecko nie jest zbytnio nimi obciążone. Ocenimy, czy damy radę pogodzić ze sobą obowiązki domowe, pracę i naukę, jazdę na zajęcia oraz jakże potrzebny czas wolny. Pamiętajmy, że dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje także nudy i niezorganizowanego czasu, a same zajęcia dodatkowe są opcją do rozważenia, nie koniecznością. Chwile spędzone z rodziną to najlepsze, co możemy zaproponować dziecku.

Czym kierować się przy wyborze takich zajęć dodatkowych?

Zdecydowanie zdaniem naszego dziecka! Jego potrzeby i zainteresowania są tutaj priorytetem. Oczywiście możemy także przedstawić mu swoje propozycje zajęć, które z naszej perspektywy mogą przyczynić się do jego dalszego rozwoju. Jednak to zajęcia, które samo wybierze, będą dla niego ciekawsze, będzie zmotywowane, by na nie uczęszczać i najwięcej z nich wyniesie. Pozostawienie decyzji w rękach dziecka to najlepsze, co możemy zrobić! Warto umożliwić dziecku wypróbowanie kilku interesujących je aktywności, by mogło przekonać się, czy rzeczywiście są dla niego ciekawe. Dzięki temu ograniczymy liczbę zajęć do tych najbardziej atrakcyjnych, zostawiając miejsce na nudę i odpoczynek w domu. Pamiętajmy, że kluczem do sukcesu jest czerpanie przyjemności z tego, co robimy. Może zdarzyć się również sytuacja, w której dziecko nie będzie chciało uczestniczyć w żadnych dodatkowych aktywnościach i to też jest ok. Dzieci bez nich także mogą się prawidłowo rozwijać i realizować własne pasje.

Zastanawiam się, czy jeśli dziecko np. nie chce chodzić na angielski, ale my wiemy, że ten język przyda mu się w przyszłości, to warto posyłać je „na siłę”?

W pierwszej kolejności zastanówmy się, czy my sami lubimy robić coś na siłę? Jaką mamy wtedy motywację do działania? Prawdopodobnie niską. Podobnie jest z dziećmi. Robienie czegoś pod przymusem i pod presją zaburza proces uczenia się i odbiera przyjemność. Efektywność nauki spada, dziecko zaczyna komunikować niechęć do udziału w zajęciach. Bez wątpienia możemy jednak przedstawić dziecku swój punkt widzenia. Opowiedzieć mu o korzyściach płynących z nauki języków obcych i za zgodą obu stron wypracować kompromis.

Ciekawą opcją w razie odmowy jest zaproponowanie wspólnej nauki w formie zabawy. Po drugie, zastanówmy się, co się stanie, jeśli dziecko będzie uczyło się języka jedynie w szkole. Przecież może w tym czasie dołożyć wszelkich starań, by nauczyć się jak najwięcej. To zdecydowanie wystarczy. Istnieje szansa, że z lekcji wyniesie więcej niż z dodatkowych zajęć, w których musi uczestniczyć wbrew sobie.

Nauka języków i sport to dwa rodzaje zajęć pozalekcyjnych, które są najczęściej wybierane. Jednak nie zawsze na wszystko starcza czasu…

Jeśli mamy w domu dziecko, które lubi ruch, ma mnóstwo energii czy interesuje się piłką nożną, to zajęcia sportowe będą idealnym i naturalnym wyborem, i jeśli musimy zdecydować się na jedno, zachęcam, by były to zajęcia, które lubi dziecko. Jeśli mamy dziecko, które lubi poznawać nowe kultury, uczyć się języków, to z pewnością warto wybierać drugą opcję. Podczas podejmowania decyzji, warto skupić się na mocnych stronach dziecka i je rozwijać. Może zdarzyć się także nieco odwrotna sytuacja. Dziecko chciałoby nauczyć się nowych rzeczy lub podszkolić się w pewnej dziedzinie i jego wybór będzie podyktowany powyższymi okolicznościami. Czasami my, rodzice chcielibyśmy, aby dziecko korzystało z tych zajęć, które w przyszłości przyniosą mu najwięcej „korzyści”, lub takich, które poprawią jego wyniki w nauce. Jeśli jednak dokonamy wyboru wbrew jego woli, możemy osiągnąć skutek odwrotny do zamierzonego.

Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko chce chodzić i na angielski, i na karate, i na piłkę nożną. Dodatkowe zajęcia wypełniają mu dzień po brzegi. Takie 100 proc. wypełnianie czasu nie odbiera dzieciom dzieciństwa?

Jeśli dziecko z własnej woli wyraża chęć uczestnictwa w kilku zajęciach dodatkowych jednocześnie i bardzo się przy tym upiera, to w miarę możliwości rodziny pozwoliłabym mu spróbować. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

Dzieci nie zawsze mają sprecyzowane zainteresowania. Często wydaje im się, że coś lubią, a w rzeczywistości po jakimś czasie z tego rezygnują. Wypróbowanie dwóch, trzech opcji naraz z pewnością pozwoli im zdecydować się na coś, co sprawia im największą radość. W konsekwencji grafik dodatkowych zajęć z pewnością się zmniejszy. Podążanie za dzieckiem i danie mu możliwości odkrywania swoich prawdziwych pasji to najlepsze rozwiązanie.

Jednak zanim zaczniemy ten wymyślony przez dziecko maraton, warto określić pewne granice i zakomunikować swoje rodzicielskie potrzeby. Przykładowo: „Widzę, że interesuje cię wiele zajęć dodatkowych. Świetnie, że masz tyle pomysłów i zainteresowań. Możemy spróbować każdego z nich po to, byś odkrył swoje prawdziwe pasje. Chciałabym jednak, byśmy mogli spędzać trochę czasu razem i byś znalazł chwilę na odpoczynek. Możemy umówić się, że za jakiś czas wybierzesz te aktywności, które sprawiają ci najwięcej przyjemności, a z czegoś zrezygnujemy”. Niektóre zainteresowania nie potrzebują dodatkowych zajęć, można rozwijać je samodzielnie, w domu.

„Każde z naszych dzieci może mieć inny język miłości, warto je poznać i wyrażać miłość każdemu dziecku w jego języku" – mówi Anna Szmoniewska

Polecamy

„Każde z naszych dzieci może mieć inny język miłości, warto je poznać i wyrażać miłość każdemu dziecku w jego języku" – mówi Anna Szmoniewska

Czytaj

Oczywiście, że dzieci potrzebują czasu na bycie po prostu dziećmi. Potrzebują spotykać się ze znajomymi, poleżeć, pobawić się ulubionymi zabawkami, pójść na plac zabaw czy na rower. Spędzać czas w gronie rodzinnym czy zwyczajnie się ponudzić. Nuda rozwija kreatywność. My jako rodzice z jednej strony pozwalajmy na swobodę decyzji, ale z drugiej pamiętajmy, że musimy zaznaczać pewne granice. Duża liczba zajęć może być sporym obciążeniem, może także generować zmęczenie. Warto wtedy powiedzieć stop. Fajną opcją jest rozwijanie zainteresowań dziecka w domu, podczas wspólnie spędzanego czasu. Pozwoli nam to budować relację oraz tworzyć więź, odpoczywać i jednocześnie zaspokajać dziecięcą ciekawość. Sytuacja, w której przeładowany zajęciami grafik dziecka jest wynikiem nacisków i ustaleń rodzica, niesie ze sobą wiele zagrożeń takich jak: kłótnie, przemęczenie, spadek motywacji do nauki, wybuchy złości, trudności z komunikacją. Pamiętajmy, że dzieciństwo to beztroska i zachowajmy w tym wszystkim balans.

Od jakiego wieku posyłać dziecko na takie zajęcia? Przedszkolaki nie są za małe?

Przedszkolakom do prawidłowego rozwoju wystarczy swobodna zabawa. To właśnie dzięki niej kształtują poczucie sprawczości. To, czego potrzebują, to także chwile spędzone z rodziną. Zajęcia dodatkowe spokojnie możemy przełożyć na dalszy etap edukacji. Jeśli jednak koniecznie chcemy im coś zaproponować, pamiętajmy o zachowaniu umiaru. Przedszkolaki mają czerpać z nich przede wszystkim przyjemność i zachować czas na bycie dzieckiem. Powinny być dla nich kolejną formą zabawy. Świetnie sprawdzą się tutaj zajęcia muzyczno-ruchowe, sportowe czy plastyczne. W zupełności jednak wystarczą im zajęcia odbywające się w przedszkolu oraz różnego rodzaju aktywności wymyślane z najbliższymi czy rówieśnikami w domu lub na placu zabaw.

Czasem sytuacja wygląda tak, że grafik się dopina i da się wozić dziecko na wszystkie zajęcia, o jakich zamarzy. Co prawda kosztem odpoczynku, ale często bardziej cenimy rozwój.

Z całą pewnością dorośli i dzieci potrzebują odpoczynku do prawidłowego funkcjonowania i rozwoju. Przeładowanie nadmiarem obowiązków domowych, zawodowych, szkolnych i dodatkowych, generuje zmęczenie fizyczne i psychiczne. Trudno mi sobie wyobrazić pełną życia rodzinę, która nie ma ani chwili na własne przyjemności. Życie w biegu nie pozwala na zaopiekowanie się najważniejszymi, w moim odczuciu, sprawami rodziny. Mam tu na myśli chociażby wspólne rozmowy, przytulanie, zabawy rodziców i dzieci, czytanie książek, rodzinne spacery czy wyjścia do kina. Dzięki nim jesteśmy sobie bliżsi i mamy zaspokojone podstawowe potrzeby, takie jak chociażby potrzeba bezpieczeństwa, przynależności czy uwagi. Gdzie miejsce na spokojne ugotowanie obiadu, odrobienie zadania domowego lub zrobienie prania? Wszystko to prawdopodobnie odbywa się kosztem snu. Także potrzeby poszczególnych członków rodziny schodzą na dalszy plan. Czy nie potrzebujemy czasem chwili oddechu dla siebie? Kawy wypitej w spokoju? Zdecydowanie to ładuje rodzicielskie baterie! Już bez zajęć dodatkowych w dużej mierze żyjemy pracą i szkołą. Pamiętajmy, że zmęczenie, pośpiech i ciągły brak czasu generują napięcia i trudne emocje. Mogą być one widoczne w zachowaniu dzieci i dorosłych. Zadbajmy zatem o odpoczynek i regenerację.

A co w przypadku, gdy dziecku po kilku tygodniach się po prostu znudzi? Zajęcia opłacone za cały semestr, a dziecko nie chce już w nich uczestniczyć…

Posyłając dziecko na zajęcia dodatkowe, musimy się z tym liczyć. Myślę, że należy podejść do takiej sytuacji jak do czegoś zupełnie naturalnego. Dzieci, szczególnie te młodsze, często nie mają na tyle sprecyzowanych zainteresowań lub zakładają, że coś im się z pewnością spodoba, bo lubią np. kopać piłkę czy rysować. Po czym idą na zajęcia sportowe czy rysunkowe i nagle okazuje się, że w rzeczywistości jest to dla nich nudne i wygląda inaczej, niż to sobie wyobrażali. To zupełnie normalne. Warto dać dziecku doświadczyć i sprawdzić, co tak naprawdę może okazać się jego pasją. Wiem, że portfel rodzica niekoniecznie lubi takie sytuacje, jednak popatrzmy na to z drugiej strony. Co się stanie, jeśli zmusimy dziecko do dokończenia całego semestru zajęć? Prawdopodobnie nie wyniesie z nich zbyt wiele.

A nie jest trochę tak, że rodzice zapisują dziecko na zajęcia dodatkowe, by móc pochwalić się przed rodziną, znajomymi?

Pewnie istnieje taka grupa rodziców, która wybiera zajęcia dodatkowe pod presją otoczenia. Wszyscy chodzą na angielski, karate czy robotykę, to my też zapiszemy. Taki sposób myślenia bywa zgubny. Zamiast słuchać własnego dziecka, staramy się je wpasować w pewien system na siłę. W efekcie zyskujemy niezadowolonego malucha, który nie odczuwa radości z uczestnictwa w takich zajęciach. My zaś czujemy się sfrustrowani, ciągle słysząc, że nie chce tam chodzić. Zastanówmy się zatem, czy pragniemy pomagać dziecku odkrywać i rozwijać jego pasje, czy może wolimy być jak inni? Podobnie jest w przypadku, gdy naszą motywacją jest pochwalenie się tym, ile inwestujemy w jego rozwój. Podczas wyboru dodatkowych aktywności zawsze warto kierować się sygnałami wysyłanymi przez nasze dziecko i pamiętać, że czasami mniej znaczy więcej, a inaczej nie znaczy gorzej.

 

Justyna Górka – psycholożka dziecięca, nauczycielka edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Pracuje w przedszkolu integracyjnym, gdzie wspiera dzieci i ich rodziców. Prowadzi konto o nazwie @psychokreacje, dzieląc się wiedzą z zakresu psychologii dziecka w mediach społecznościowych

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź