Spis treści:
Pomysł wcześniejszego budzenia dzieci wydaje się szalony, ale… w tym szaleństwie jest metoda. Po co to komu?
Kto lubi wcześnie wstawać? Jak to mówiła pani w podstawówce, „lasu rąk nie widać”. Gdyby jednak zapytać: „kto nie lubi porannej bieganiny i stresu na dzień dobry?”, z pewnością byłoby inaczej. Bo gdy do ogarnięcia są dzieci i ich śniadanie, przedszkole i balet, kolorowy papier na plastykę i piłka nożna po lekcjach, ciśnienie rośnie bez kawy. Macie dość nerwowego poganiania maluchów? Dajcie im dodatkowy kwadrans. To tylko piętnaście minut, a korzyści całe mnóstwo.
Wcześniejsza pobudka = powolny start
Rano każda minuta jest na wagę złota. O ile dorosły działa „na autopilocie”, wykonując po kolei wszystkie poranne czynności, maluchy potrzebują czasu na przejście z opcji „sen” na „akcja”. I nie mają priorytetów, a raczej mają je zupełnie inaczej poustawiane. W hierarchii wyżej od spakowania drugiego śniadania stoi wyciągnięcie spod łóżka kauczukowej kulki, która wturlała się tam miesiąc temu, a umycie zębów musi skapitulować przed koniecznością porobienia głupich min do lustra. Wcześniejsza pobudka pozwoli zaspokoić i te potrzeby.
Pełnowartościowe śniadanie dla wstających wcześniej dzieci
Niby wszyscy wiemy, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a jednak często zjadamy je w pośpiechu. Maluch wcinający owocowy jogurt na tylnym siedzeniu samochodu albo skubiący w biegu kupioną w sklepie na rogu drożdżówkę to niestety częsty widok. Podstawowa wymówka: brak czasu. Jeśli dziecko wstaje wcześniej o kwadrans, to wystarczająco dużo, żeby przygotować coś ciepłego i zjeść spokojnie, przy wspólnym stole. Zero poganiania, nawet gdy dzieciaki mają w zwyczaju zawieszać się z pełną buzią i odpływać myślami gdzieś daleko.
Wcześniejsze wstawanie to koniec ze spóźnieniami
Skoro jest czas na spokojne pakowanie, prawdopodobieństwo wracania sprzed domu (po kanapkę, strój na wf albo zeszyt do matmy) znacznie spada. A to oznacza zapasowe minuty na ewentualne kłopoty na drodze i dobicie do przedszkola/szkoły i pracy raz, że na czas, dwa – w dobrym humorze.
Spokojny poranek = lepszy dzień
Czas na rozbieg potrzebny jest każdemu, a stawanie na baczność wraz z pierwszym dźwiękiem budzika wcale nie jest zdrowe. I nie chodzi o to, żeby każdy poranek był leniwy (taki zafundujcie sobie w weekend), ale żeby nie rozpoczynać dnia na największej prędkości, a co się z tym często wiąże – w stresie. Bezbolesne wcześniejsze wstawanie nie uda się bez wcześniejszego położenia się spać. To co, budzimy dzieciaki?