Rodzice z dziećmi Faworyzowanie dzieci/ Zdjęcie: iStock

Faworyzowanie dzieci. Rady psychologa

Spis treści:

Wszystkie swoje dzieci kocham tak samo – według ekspertów to kłamstwo, choć większość rodziców za nic się do tego nie przyzna. Traktujemy swoje dzieci różnie i, zdaniem psycholog Ewy Sękowskiej-Molgi, to jak najbardziej w porządku. Znacznie gorzej, gdy jedna z pociech jest faworyzowana i stale porównywana do stawianego za wzór rodzeństwa.

Faworyzowanie dzieci to nie fikcja

Faworyzowanie dzieci to temat stary jak świat, a współczesne badania potwierdzają jedynie, że nie stracił na aktualności. Socjolog prof. Katherine Conger z Uniwersytetu Kalifornijskiego, która przygląda się szeroko pojętym relacjom rodzinnym, twierdzi, że rodzice mają swoje ulubione dziecko, nawet jeśli zarzekają się, że to nieprawda. Conger wraz ze swoim zespołem badaczy wzięła pod lupę 384 rodziny, w których między rodzeństwem były nie więcej niż cztery lata różnicy. Wyniki trzyletnich obserwacji trafiły do specjalistycznego magazynu „Journal of Family Psychology”. Badania wykazały, że aż 74 proc. matek i 70 proc. ojców faworyzuje jedno z dzieci.

Rodzice nie wyjawili, które dziecko wolą bardziej, ale prof. Katherine Conger i jej zespół wypracowali hipotezę, zgodnie z którą faworyzowane są dzieci najstarsze – ich szczególny status miałby się wiązać z faktem, że urodziły się jako pierwsze, co oznacza, że są dłużej w rodzinie. Przebadane przez ekipę prof. Conger najmłodsze i środkowe dzieci wyznały, że stały w cieniu najstarszego brata lub siostry i że odbiło się to negatywnie na ich samoocenie. To zaskoczyło badaczy, którzy spodziewali się, że to właśnie najstarsze pociechy będą czuły się zepchnięte na boczny tor przez rodziców – pokutuje przekonanie, że zwykle faworyzowane są młodsze dzieci.

Natomiast według prof. Katherine Conger praktycznie każde dziecko jest przekonane, że rodzice bardziej od niego wolą jego brata lub siostrę.

Faworyzowanie dzieci – czy można przed nim uciec?

Faworyzowanie dzieci ma wiele twarzy. Zwykle oznacza, że jedno z dzieci otrzymuje więcej uwagi, czułości, jest rzadziej upominane i wymaga się od niego nieco mniej. Staje się oczkiem w głowie rodziców.

O tym, jak bardzo delikatny to temat, świadczy zdjęcie opublikowane z okazji Dnia Ojca (21 czerwca) przez Księcia Williama. Fotografia przedstawia Williama oraz jego najmłodsze dziecko – Louisa. Nie ma na nim natomiast Charlotte ani George’a. Internauci na ich nieobecność od razu zwrócili uwagę i zarzucili Williamowi, że faworyzuje jedną ze swoich pociech.

Nic w tym dziwnego, skoro, jak twierdzi psycholog dziecięcy Ewa Sękowska-Molga, faworyzowanie dziecka występuje bardzo często.

– Zazwyczaj rodzic ma swoje ulubione dziecko, ale trudno jest mu się do tego przyznać. Nie ma reguły, które z dzieci rodzice „wybierają” częściej. Czasem jest to dziecko, które pod względem charakteru, temperamentu bardziej do nas pasuje, ma określoną płeć, a czasem to dziecko, które jest starsze (bo urodziło się pierwsze i nie umiemy tak ogromną miłością, jaką je pojechaliśmy, pokochać żadnego kolejnego dziecka). Niekiedy faworyzujemy dziecko, które było wcześniakiem, jest chore, sprawia więcej problemów wychowawczych – generalnie wymaga więcej uwagi.

Z wypowiedzi matek wynika również, że nierzadko faworyzowane jest dziecko spokojniejsze, ułożone, bezproblemowe, zwłaszcza skontrastowane z dzieckiem, które trudno ujarzmić.

Jedna rzecz jest natomiast warta podkreślenia. Według psycholog Ewy Sękowskiej-Molgi niemożliwe, by w każdej sytuacji traktować dzieci „sprawiedliwie”.

– Od tego trzeba zacząć, żeby sobie uświadomić, że tak się nie da funkcjonować. Nigdy nie będziemy w stanie dać każdemu z dzieci w każdej sytuacji tyle samo siebie i swojej uwagi. Nie powinniśmy mieć w związku z tym poczucia winy, tylko uznać, że to normalne – uważa specjalistka.

Faworyzowanie dzieci a relacja między rodzeństwem

To może zaskakiwać, zwłaszcza że niejeden faworyzujący któreś ze swoim dzieci rodzic czuje się winny. Jak Karolina, lat 32, matka dwóch kilkulatków, która oraz częściej łapie się na tym, że jest serdeczniejsza względem młodszej pociechy.

– Kiedyś oczywiście tak nie było, liczył się starszy syn i tylko on, cała uwaga była na nim skupiona. Potem, po niespełna dwóch latach, urodził mu się brat i moja uwaga została podzielona na pół. Starszy przeżywał bunt dwulatka, co miało związek z jego wiekiem, ale też z zupełnie nową dla niego sytuacją i ja to rozumiem. Natomiast po roku, dwóch starszak coraz częściej miewał humory i kaprysy, a młodszy przy nim nawet nie jęknął. Może to kwestia charakteru, może nie. Faktem jest natomiast, że ktoś zwrócił mi uwagę, że dla młodszego jestem serdeczna i miła, a starszego ciągle strofuję i upominam. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i uświadomiłam sobie, że to prawda.

Dla każdego rodzica, który odkrywa coś takiego, to trudny moment. Co wtedy? Psycholog Ewa Sękowska-Molga radzi:

– Myślę, że najważniejsze jest to, aby traktować dzieci zgodnie z ich potrzebami na danym etapie rozwoju i w danej sytuacji. Zaspokajać ich potrzeby, dbać o relacje z nimi, reagować wtedy, kiedy potrzeba. To są różne osoby, różne charaktery, a jednocześnie różne relacje tworzą z nami, kochamy każde z nich inaczej i to też jest okej.

Ewa Sękowska-Molga przestrzega również, żeby nie porównywać między sobą swoich pociech – nie używać komunikatów typu: „Zobacz, jak siostra ładnie zjadła, nie to co ty, taki niejadek”.

– Nie podsycajmy rywalizacji pomiędzy rodzeństwem – podkreśla psycholog. – Nie odrzucajmy też tego dziecka, które „mniej nam pasuje”. Starajmy się (w być może inny niż dotychczas sposób) nawiązać z nim głębszą więź, znaleźć coś, co lubimy razem robić, odnaleźć coś wspólnego, fajnego. Dzieci czują, że je odrzucamy, mniej akceptujemy niż rodzeństwo i niestety, zwykle wpływa to negatywnie na ich psychikę, samoocenę oraz poczucie własnej wartości.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź