Monika Łukasiewicz. Zdj: archiwum prywatne In vitro – ostatnia szansa dla niepełnosprawnych/ Monika Łukasiewicz/ Zdjęcie: archiwum prywatne

Niepełnosprawność i ciąża. Rozmowa z ginekologiem i seksuologiem

– W Polsce żyje 5,5 mln niepełnosprawnych, a wielu z nich marzy o potomstwie. Dlaczego ze względu na nieszczęśliwy wypadek lub chorobę, wskutek której nie można chodzić, ktoś miałby zrezygnować ze swojego największego pragnienia? – mówi ginekolog i seksuolog Monika Łukasiewicz.

Marianna Fijewska: Zajmuje się pani pacjentami z niepełnosprawnością, którzy chcą zostać rodzicami. W jaki sposób niepełnosprawność wpływa na sferę seksualną?

Monika Łukasiewicz: U kobiet mających uszkodzony rdzeń kręgowy, obserwujemy często  problemy z odczuwaniem orgazmu i satysfakcji seksualnej. Z kolei u mężczyzn, u których doszło do przerwania ciągłości rdzenia, praktycznie zawsze pojawiają się problemy z erekcją. Można walczyć z nimi metodami farmakologicznymi, jednak sytuacja komplikuje się w przypadku braku ejakulacji. Niepełnosprawni ruchowo mężczyźni  skarżą się  często na całkowity brak wytrysku (ejakulację ma ok. 10-15% mężczyzn), a nawet jeśli do wytrysku dochodzi, często ejakulat pozbawiony jest ruchliwych plemników, co właściwie eliminuje szanse na zapłodnienie partnerki. Pary, które do mnie przychodzą, to zazwyczaj niepełnosprawny mężczyzna i pełnosprawna kobieta, rzadziej zdarza się, by oboje byli niepełnosprawni, a najrzadziej, by niepełnosprawna była tylko kobieta, ponieważ wtedy raczej nie występują problemy z zapłodnieniem, jeżeli oczywiście możliwe jest odbycie stosunku seksualnego.

 

Jak pomaga pani niepełnosprawnym pacjentom, którzy chcą zostać rodzicami?

Często ich jedyną szansą na posiadanie potomstwa jest wdrożenie procedury sztucznego zapłodnienia. W przypadku zapłodnienia metodą in vitro musimy uzyskać plemniki od mężczyzny i komórki jajowe od kobiety. W przypadku mężczyzn po uszkodzeniu rdzenia mamy trzy sposoby na uzyskanie plemników: wibracyjna stymulacja penisa, elektroejakulacja, czyli umieszczenie specjalnej sondy w odbycie i wywołanie ejakulacji dzięki stymulacji odpowiednich nerwów i w końcu metoda najtrudniejsza i najbardziej powszechna, czyli punkcja jąder, podczas której uzyskujemy plemniki drogą chirurgiczną. Plemniki łączymy z komórkami jajowymi i tworzymy zarodki w warunkach laboratoryjnych. Zapłodnioną komórkę transferujemy do macicy specjalnym małym cewnikiem, zazwyczaj od dwóch do pięciu dni po wykonaniu punkcji. To bezbolesny zabieg, po którym pacjentka może wrócić do domu.

Co dzieje się z pozostałymi zarodkami?

Zamrażamy rozwijające się zarodki. Są całkowicie bezpieczne, a po rozmrożeniu ich potencjał do implantacji w jamie macicy jest taki sam, jak przed zamrożeniem Korzystamy z nich podczas kolejnych prób, w razie, gdyby pierwsza była nieudana.

Jaka jest szansa na powodzenie pierwszej próby?

Zarówno w przypadku pełnosprawnych, jak i niepełnosprawnych pacjentów, powodzenie pierwszej próby zapłodnienia pozaustrojowego zależy między innymi od wieku kobiety oraz stopnia rezerwy jajnikowej kobiety, czyli ilości komórek w jajniku. Szacuje się, że szansa na udaną pierwszą próbę wynosi od 20 do 30 proc. Z każdą kolejną próbą prawdopodobieństwo zapłodnienia wzrasta. Wiadomo, że po czwartej próbie wynosi aż 70 proc.

Koszt jednej próby zapłodnienia metodą in vitro to kilkanaście tysięcy złotych. Domyślam się, że niewielu ludzi stać na to, by poddać się aż czterem.

Według badań przeprowadzanych na całym świecie około 30 proc. par rezygnuje po pierwszej próbie. Statystyki te dotyczą także krajów, w których procedura in vitro jest refundowana, więc nie wydaje mi się, by kwestia pieniędzy była tu najważniejsza. Moim zdaniem koszty psychiczne przewyższają te fizyczne. Każdy taki zabieg jest ogromnym przeżyciem emocjonalnym. Wielu moich pacjentów po pierwszej próbie mówi, że nie da rady dłużej znosić tak dużego stresu i niepewności. Paradoks polega na tym, że rezygnują, zanim ich realne szanse wzrosną. Dlatego już podczas pierwszej wizyty proszę pacjentów, by uzbroili się w cierpliwość, a najlepiej założyli, że będą próbować co najmniej trzykrotnie. Dopiero później mogą myśleć o rezygnacji.

Czy kobiety przeżywają nieudane próby zapłodnienia inaczej niż mężczyźni?

Z moich doświadczeń wynika, że kobiety są bardziej otwarte. Podczas wizyt mówią więcej na temat swoich nadziei, stresów i rozczarowań. Mężczyźni raczej milczą, ale widać po nich, że bardzo to wszystko przeżywają. Myślę, że każdy zabieg jest ogromnym doświadczeniem emocjonalnym i płeć nie ma tu znaczenia. Niepełnosprawni pacjenci wiedzą, że dla nich metoda in vitro to naprawdę ostatnia szansa na rodzicielstwo.

A adopcja?

Nie znam się na kwestiach adopcyjnych, ale z opowieści swoich pacjentów, wiem, że jeden z wymogów dotyczy nienaruszonego stanu zdrowia potencjalnych opiekunów prawnych. Taki zapis niejako wykluczałby pary, w których choć jedna osoba jest niepełnosprawna.

Jak inni lekarze odnoszą się do osób niepełnosprawnych starających się o dziecko? Czy w środowisku nie panuje przekonanie, że osoba niepełnosprawna nie będzie w stanie należycie wypełniać obowiązków rodzicielskich?

Myślę, że taka postawa może dotyczyć nie tylko lekarzy. W społeczeństwie funkcjonuje wiele mitów na temat osób niepełnosprawnych, np. że nie myślą o seksie, nie marzą o rodzinie lub są całkowicie nieporadni życiowo. Ludzie lubią oceniać, jednak zadaniem personelu medycznego jest tylko i wyłącznie ocena tego, czy niepełnosprawna kobieta może donosić ciąże bez zagrożenia życia i zdrowia swojego lub dziecka. Jeśli uznają, że tak, warto wycofać się z dalszymi opiniami.

Co powinna zrobić niepełnosprawna kobieta, by dowiedzieć się, czy może bezpiecznie zajść w ciąże?

Najpierw udać się do ginekologa, który po wykonaniu rutynowych badań, oceni jej zdrowie reprodukcyjne. Oczywiście warto poszukać ginekologa, który ma doświadczenie w badaniu i prowadzeniu ciąży u kobiet z niepełnosprawnością ruchową. Ginekolog powinien skierować pacjentkę do ortopedy i urologa na dalsze konsultacje. Jeśli wszyscy specjaliści zgodzą się do co tego, że ciąża byłaby bezpieczna, kobieta może spokojnie zacząć starać się o dziecko.

Jak przebiega ciąża w przypadku niepełnosprawnych pacjentek?

Niepełnosprawność ruchowa plus ciąża znacznie zwiększa ryzyko choroby zatorowo-zakrzepowej, więc zalecane jest wdrożenie profilaktyczne tzw. heparyn drobnocząsteczkowych, które działają przeciwzakrzepowo. Oprócz tego, z powodu problemów z oddawaniem moczu, często w ciąży występują przewlekłe infekcje układu moczowego, które mogą przyczyniać się do poronienia. W miarę przebiegu ciąży i wzrostu brzucha pojawia się ucisk na przeponę i problemy z oddychaniem, zatem potrzebna jest gimnastyka oddechowa. Ciąża zwiększa ryzyko osteoporozy i anemii. Niezbędna jest dodatkowa suplementacja wapniem i żelazem. Ponadto, przyszłe mamy ze względu na swoją niepełnosprawność, często są częściowo lub całkowicie pozbawione czucia w okolicach miednicy mniejszej.  Istnieje więc obawa, że nie poczują skurczów zwiastujących poród. Często też poród zaczyna się dużo wcześniej, niż powinien.  Dlatego zazwyczaj przyjmuje się je do szpitala na oddział patologii ciąży jeszcze przed terminem porodu, gdzie pod stałą opieką lekarską czekają na rozpoczęcie akcji porodowej.

To wiele komplikacji.

Owszem, ale czy te komplikacje oznaczają, że niepełnosprawni nie mogą być rodzicami? Oczywiście, że nie. W Polsce żyje 5,5 mln niepełnosprawnych, a wielu z nich marzy o potomstwie. Dlaczego ze względu na nieszczęśliwy wypadek lub chorobę, wskutek której nie można chodzić, ktoś miałby zrezygnować ze swojego największego pragnienia? Wszystko jest kwestią właściwej opieki lekarskiej. Zamiast udawać, że nie ma problemu, a niepłodność nie jest chorobą, trzeba o tym głośno mówić i edukować społeczeństwo, by inaczej patrzyło na niepełnosprawnych chcących zostać rodzicami.

 

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź