Spis treści:
Na polskim Facebooku niesie się właśnie jeden z najbardziej kontrowersyjnych i zabawnych wpisów, z jakim spotkałyśmy się w ostatnim czasie. Rut Kurkiewicz-Grocholska w związku z tym, że adoptuje właśnie czwartego psa, postanowiła oddać własne dzieci do adopcji. Szuka dla nich dobrego, kochającego domu. Poczuliście ścisk w żołądku? Słusznie, czytajcie dalej!
Większość ludzi mając do wyboru oddanie psa czy dziecka – porzuci psa. Rut Kurkiewicz-Grocholska zdecydowała się jednak przekazać do adopcji swoje córki. Obecnie szuka dla nich wspólnego domu, ale – jak zaznacza – nie jest to konieczność.
„Kochani, wielka prośba. Ponieważ spodziewamy się z mężem czwartego psa, jesteśmy zmuszeni oddać nasze dwie dziewczynki. Po prostu nie będzie dla nich już ani czasu, ani miejsca, a chcemy się zachować odpowiedzialnie i zapewnić im wszystko, co najlepsze” – czytamy w oświadczeniu.
Rut Kurkiewicz-Grocholska: dzieci oddam w dobre ręce
„Z ciężkim sercem prosimy Was o pomoc w szukaniu dla nich nowego domu. Najlepiej, żeby poszły do nowego domu razem, bo są bardzo zżyte ze sobą” – pisze na swoim profilu na Facebooku Rut Kurkiewicz-Grocholska.
Rodzina Grocholskich postanowiła zaopiekować się czwartym psem, wobec czego nie starczy im czasu na wychowywanie córek. Z miejscem noclegowym dla nich też będzie problem! Mamy nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto przygarnie dziewczynki. Jak zaznacza ich mama, obie są całkiem sympatyczne i nie sprawiają wielu problemów.
Kilka słów o nich: Obie dziewczynki są jeszcze młode, mają 11 i 4 lata, dość sympatyczne, dobrze żyją z psami i kotami, ale nie jest to warunek konieczny. Lubią się bawić i oglądać Krainę Lodu. Fajnie, jak się im poświęci czas i zrobi pokoiki, ale mogą też spać na zewnątrz. Niestety nie są nauczone czystości, ale dla kogoś kto zapewni im więcej uwagi, na pewno z nimi to wypracuje. Kochani pomóżcie, i pamiętajcie – Tylko w dobre ręce.
Post jest oczywiście prowokacją. Zwraca uwagę na ważny problem – nagminne „prewencyjne” oddawanie psa w sytuacji, w której właścicielka zachodzi w ciążę.
Kochani, moja tania prowokacja spowodowana była dzisiejszym ogłoszeniem w sprawie psa. Na zdjęciu śliczny piesek na zielonej trawce. Państwo spodziewają się „dzidziusia”, więc już na zaś, postanowili oddać pieska, który żył z nimi przez x lat. Prewencyjnie. Pieska bardzo zachwalają, no ale niestety nie może on zostać, bo dzidziuś. Takich ogłoszeń czytam setki. I dziś mi się trochę ulało. Ps. Nie oddaję dzieci, ale faktycznie czekam na czwartego psa. Będą musieli się jakoś pomieścić
Problem z psami czy właścicielami? Pyta Rut Kurkiewicz-Grocholska
Rut Kurkiewicz-Grocholska podkreśla, że bardzo ważny jest tutaj sam kontekst oddawania psów.
- Nie jest to wyjątkowa sytuacja, jak w przypadku kiedy mamy już dziecko, a problem z psem narasta. Nagminne natomiast jest, że ludzie oddają psa, jeszcze zanim urodzi się dziecko. Psa, który wcześniej był najlepszym przyjacielem, był grzeczny i ułożony. Przyszli rodzice tak się jednak boją, że wolą oddać czworonoga, zanim dziecko się urodzi – mówi w rozmowie z nami.
Zaznacza także, że dla psa zmiana właściciela jest ogromną traumą. Powołuje się na badania, które twierdzą, że poznawczość i emocjonalność psa oraz cały odbiór przez niego świata, rozwinięte są na poziomie 3-letniego dziecka. Co zatem musi czuć czworonóg, który nagle znajduje się w nieznanym dla siebie środowisku z nieznajomymi ludźmi? Jak ty zareagowałabyś, gdybyś pewnego dnia zamiast w swoim łóżku, obudziła się wśród obcych ludzi?
Oddanie psa – co czuje czworonóg?
Mało odpowiedzialni właściciele zawsze znajdą powód, by oddać swojego niechcianego pupila. Pogryzione buty, ściany, nietrzymanie czystości w domu, zbyt częste szczekanie, linienie, wyjazd na wakacje, przeprowadzka, rozstanie z partnerem, alergie, czasem pies jest zbyt energiczny i aktywny, innym razem za mało – powodów jest mnóstwo. Nierzadko zdarza się także, że ludzie oddają psa krótko po tym, jak zaadoptowali go ze schroniska. Powód? Jak wyżej, nie pasował.
Tymczasem pies odczuwa i przywiązuje się do swojego właściciela tak samo jak ludzie. W tym właśnie tkwi problem. Wielu myśli o sobie, jak o właścicielach, nie opiekunach psów. A pies nie zna i nie ma innej rodziny. Ty jesteś dla niego całym światem. Co poczuje, kiedy ten świat straci?
Dziękuję za lekturę mojego tekstu. Ja, Ewa Wojciechowska, sama jestem opiekunką psa i też straciłam niejedną parę butów. Pewnie dlatego ten temat szalenie mnie poruszył. Rozumiem, że w życiu zdarzają się różne sytuacje i czasem niemożliwe jest zatrzymanie u siebie dłużej czworonoga, jednak jest to niewielki procent tych, którzy porzucają psa. Tym bardziej proszę was wszystkich, którzy z czułością myślicie o tym, aby niebawem zaadoptować włochatego czworonoga. Zastanówcie się nie 1 czy 2 a 250 razy, czy znajdziecie czas, miejsce i cierpliwość, by rodzicem takiego szczekacza być.