„Przeżywanie żałoby nie jest pogodzeniem się ze stratą, jest nauką życia w nowej rzeczywistości, bez ukochanej osoby” – o stracie dziecka mówi psycholog Jarosław Zabojszcz
Spis treści:
Rodzice winią się za śmierć dziecka
Nie tylko matki, również ojcowie często winią się za śmierć dziecka, uważając, że mogli jakoś przeciwdziałać, zapobiec. Często oczywiście to nie jest prawdą. Ale ktoś „musi być winny” – mówi psycholog Jarosław Zabojszcz, współprowadzący Trójmiejską Wspólnotę Rodziców po Stracie Dziecka.
Zbierając materiał do napisania tego tekstu spodziewałam się, że przeczytam wiele trudnych, wzruszających historii. Próbowałam przygotować się na ogrom cierpienia i żalu, którym kobiety dzielą się w swoich wpisach. Założyłam nawet, że przebrnę przez to z dystansem, bo przecież śmierć jest wszechobecna, niewiele może mnie, zatem zdziwić. Przeliczyłam się.
Im więcej wypowiedzi przeczytałam, tym szybciej rosło we mnie wzruszenie i… frustracja. Strata dziecka okazywała się dla jednych życiową żałobą, wieczną tajemnicą, początkiem depresji. Bywała końcem związku lub punktem zwrotnym. Okazywała się niekiedy okazją do zweryfikowania prawdziwego oblicza bliskich, zasmakowania ludzkiej znieczulicy czy braku profesjonalizmu i empatii wśród personelu medycznego.
Strata dziecka – nikt nie jest na to przygotowany
Na forum strony dlaczego.org.pl, która powstała z myślą o osobach, które utraciły dzieci poznałam historię Joli_11, mamy Marcelinki. Dziecko było planowane i wyczekiwane. Test za testem a na nich jedna kreska doprowadzały kobietę do łez, odbierały nadzieję na upragnione rodzicielstwo.
„Szczęśliwie po 1,5 roku walki w czerwcu zobaczyłam wymarzone 2 kreski. Szczęście nie trwało jednak długo, w 5 tygodniu trafiłam do szpitala z krwiakiem. Po tygodniu strachu i ciągłym krwawieniu zobaczyłam bijące serduszko, krwiak zniknął a my wróciliśmy do domu. Niestety, w 14 tygodniu pojawiło się plamienie i znowu szpital, ciąża zagrożona. I tym razem dałyśmy radę, po tygodniu byłyśmy w domu jednak nie na długo. W 21 tygodniu ciąży ponownie trafiłam do szpitala ze znacznie skrócona szyjką. Szybko wykonano zabieg założenia szwu i było coraz lepiej, ale nasze szczęście nie trwało długo. Czułam się coraz gorzej” – relacjonuje forumowiczka.
”Po 3 tygodniach zostałam przewieziona z czynną akcją porodową do Kliniki Położnictwa. Chwilę później moja córeczka w 25 tygodniu ciąży przyszła na świat i odeszła 5 godzin później. Lekarze określili poród, jako septyczny, choć do pierwszego szpitala przyjechałam zdrowa, za to wyjechałam z niego prawie z sepsą, zostałam zakażona tyloma bakteriami, że moja córka nie miała szans dłużej pozostać w moim brzuszku. Nasz skarb był z nami 5 godzin, z powodu niewydolności płuc moja księżniczka odeszła i zostały tylko wspomnienia” – wyznaje Jola_11.
Otoczenie nie zawsze umie odpowiednio zaopiekować się matką po stracie, o czym przekonuje forumowiczka. Reakcje ludzi- często bliskich są różne. Zdarzyły się jej milczące spojrzenia, wymowne poklepywanie po ramieniu, nieoczekiwane przytulenia, ale najbardziej w pamięć zapadły bezmyślne, czasami okrutne słowa.
,,Kiedy chodzi o rodzinę to powiem Wam, że szału dostaje w pewnych chwilach. Nie wiem, czy to normalne w moim stanie czy przesadzam, ale jak słyszę, że ktoś w mojej obecności narzeka jak jest mu źle, bo dwoje dzieci wychowuje i nie przespał nocy to mam ochotę wyjść. Gdzie ci ludzie mają rozum i współczucie dla bliskich. Ja nie śpię od ponad 2 miesięcy a mojej córki już nigdy nie przytulę, nigdy nie usłyszę jej śmiechu i łez. Jak można być tak okrutnym i nie uszanować kogoś, kto przechodzi życiową tragedię. Raz słyszę bardzo Ci współczuję a za chwilę, ale ja to mam też ciężko… nie napisze, co wtedy myślę, bo to nie cenzuralne, ale ludzie są okrutni. Tęsknota rozrywa mi serce na milion kawałków, nic się nie liczy, pieniądze, praca, dałabym wszystko, żeby mieć znowu moją córeczkę a ktoś Ci mówi, że też ma strasznie ciężko. Jacy ludzie są puści i małostkowi” – podsumowuje internautka.
Strata dziecka i poszukiwania winnego
– Nie tylko matki, również ojcowie często winią się za śmierć dziecka, uważając, że mogli jakoś przeciwdziałać, zapobiec. Często oczywiście to nie jest prawdą. Ale ktoś „musi być winny”. Wtedy łatwo uderzyć w siebie. A ponieważ przeżywając niewyobrażalną stratę rodzic jest bardziej podatny na zranienia, tym bardziej taka domniemana wina uderza, pogrąża. ŻADEN z rodziców nie chce śmierć swojego dziecka. Wypadki, choroby, samobójstwa, poronienia. Bez względu na to jak dziecko odchodzi, rodzic chciałby chronić najbliższą sercu osobę. To ogrom pracy terapeutycznej, żeby zrozumieć, że nie na wszystko mamy wpływ, że nie jesteśmy wszechmocni, że nie zawsze da się zapobiec śmierci – mówi psycholog Jarosław Zabojszcz, współprowadzący Trójmiejską Wspólnotę Rodziców po Stracie Dziecka.
Neibos, internautka, która straciła swoją córeczkę Lenę w 30 tygodniu ciąży, przyznaje, że codziennie mierzy się z poczuciem winy, które doprowadza do szału, odbiera radość i nadzieję na lepsze jutro.
„Dlaczego mała odeszła? Mamy kilka przypuszczeń, które męczą mnie, co dzień, ale to tylko szukanie igły w stogu siana. Za wszystko się obwiniam, co dzień mózg mi szaleje. Może coś źle zrobiłam, może nie potrzebnie godziłam się na pewne angielskie metody prowadzenia ciąży. Wszystko, co robiłam, robiłam, żeby ją chronić” – pisze kobieta.
Śmierć odbiera matkom nie tylko dziecko, ale wraz z nią umierają plany, nadzieje, poczucie własnej wartości. Wśród innych mam po stracie szukają wsparcia, zrozumienia, wysłuchania.
”To prawda, nasze życie już zawsze będzie inne. Nasza Magdusia odeszła od nas 16 miesięcy temu a ból nigdy nie odejdzie. Wszystko w moim życiu się zmieniło, tylko znajomi i otoczenie czekają aż wrócę „do normy”. A to przecież niemożliwe, nikt nie jest w stanie nas zrozumieć” – wyznaje Masza.
Strata dziecka – tylko rodzic zrozumie rodzica
Układanie świata na nowo zajmuje masę czasu i pracy. Jarosław Zabojszcz jest zdania, że każdy sposób jest dobry, jeśli pomaga rzeczywiście poczuć się lepiej. – Każda osoba przeżywająca żałobę, bez względu na to, kto i w jakich okolicznościach odszedł, ma możliwość korzystania z pomoc psychiatrów, psychologów, grup wsparcia, duchownych (osoby wierzące poszukują zrozumienia, odpowiedzi, ukojenia w wierze. To dobrze. Kiedy dbamy o naszą duchowość, bez względu na wyznanie, inaczej przeżywa się życie, mierzy z doświadczeniami). Są telefony zaufania, spotkania czy kontakty interwencyjne. Ale to wszystko mało. Łatwiej jest się poczuć nieocenianym w grupach takich jak ta, którą mam możliwość współtworzyć (Trójmiejska Wspólnota Rodziców po Stracie Dziecka). Tu nie trzeba nic tłumaczyć, udawać. Każdy rodzic wie, co czuje inny rodzic. I emocje można pokazać, bez obawy bycia ocenionym. Takie grupy są potrzebne. Podobnie jak grupy działające w innych miastach, przy hospicjach czy kampania „Zobacz. Znikam”. To cenne miejsca do zdobywania wiedzy, wsparcia – mówi psycholog.
Matki nierzadko szukają pokrzepienia w modlitwie, sięgają po literaturę poświęconą stracie i żałobie. Wśród polecanych na forum książek wiele internautek odwołuje się do pozycji „Niech mrok do Ciebie nie przemawia” autorstwa Laetity De Calbiac.
Autorka zbiera pytania, z którymi borykają się matki w żałobie chcąc znaleźć na nie odpowiedzi kojące duszę.
„Kobieta, która poroniła dziecko może odczuwać ogromny ból, niezależnie od stanu zaawansowania ciąży […] W istocie traci dziecko, nawet jeśli ciąża miała kilka tygodni. Zawiedzione zostały radość i nadzieja, ale doszło także do utraty małego, choć jeszcze niewidocznego życia. Normalne jest, zatem opłakiwanie zmarłego dziecka […] Mężczyźnie czasem trudno zrozumieć rozpacz kobiety, gdyż często dopiero po narodzinach dziecka czuje, że został ojcem. Tymczasem matka, która je nosi, już od początku ciąży o wiele bardziej odczuwa wieź, „przenikanie” się z dzieckiem” (L. De Calbiac, Niech mrok do Ciebie nie przemawia).
Strata dziecka – żadnemu z rodziców nie jest łatwiej
Nie można stwierdzić, które z rodziców bardziej przeżywa stratę, co podkreśla psycholog. – Żadnemu z rodziców nie jest łatwiej. Ludzie przeżywają żałobę z jednej strony bardzo podobnie, a z drugiej- inaczej. Jest pewna zbieżność na poziomie odczuć, doświadczeń. Ale też różnić. Osobowościowych, płciowych. Proces żałoby, podobny w etapach, różni się często w czasie trwania. I te czasowe różnice bywają bardzo trudnym doświadczeniem dla partnerów, małżonków. W przypadku rodziców doświadczających śmierci dziecka w wieku starszym, kiedy mają wspólne wspomnienia, różnice w przeżywaniu bardziej się zacierają. Pozostaje kwestia różnic indywidualnych – tłumaczy Jarosław Zabojszcz.
Bez względu na sposób godzenia się z żałobną rzeczywistością odnalezienie potrzeby stanięcia na nogi jest krokiem milowym w naprawieniu samej siebie. Każda z nich daje sobie czas na przeżycie żałoby, pozwala na łzy, wierząc w ich uzdrawiającą moc, odkrywa skrawki lekcji, jaką miała im dać śmierć małej istoty.
„Ja jeszcze 3 lata temu umierałam ze strachu i bólu. Tęsknota jest do dziś ogromna, ale dziś śmiem twierdzić, że czas leczy rany. Pozwala wrócić do normalnego życia. Co nie oznacza, że nie pamiętamy o dzieciach, które odeszły. Wizyty na cmentarzu u chłopaków dziś nie bolą. Zrozumiałam, że byli w naszym życiu po „coś”. Dzięki Nim nauczyłam się siebie” – zapewnia aniołkowa mama Sylwia l-s. Jak podkreśla Jarosław Zabojszcz żałoba jest procesem, który trwa, ma fazy.
– To nie jest decyzja. Do tego się dojrzewa, to się przepracowuje, buduje w sobie. Ostatnim z etapów żałoby jest nauka życia w nowej rzeczywistości. Na to też trzeba „sobie pozwolić”. Ale pod warunkiem, ze się swojej żałoby nie zamroziło, że się ją przeżywało. Etapami. Krok po kroku, dzień po dniu – wyjaśnia psycholog.
Strata dziecka – inne dziecko nigdy nie jest lekarstwem
Dla wielu internautek dziecko, które żyje, jest ich jedyną pociechą i ukojeniem po traumatycznym doświadczeniu straty, jednak krzywdzące jest myślenie, że te dzieci stanowią dla rodziców po stracie lekarstwo, o czym przekonuje specjalista.
– Dziecko nigdy nie jest lekarstwem! Rodzic w sercu ma miejsce dla każdego ze swoich dzieci. I żadne dziecko nie zastępuje innego. Dlatego rodzice po stracie przeżywają koszmar utraty mając czasami inne, żyjące dzieci. Posiadanie dziecka żyjącego nie powoduje, że się mniej cierpi po śmierci dziecka, które odeszło. Tak jak pojawienie się małego dziecka po śmierci wcześniejszego potomka nie powoduje, że się zapomina. Każde dziecko jest tak samo ważne. I nikt nigdy nikogo nie zastąpi!. Oczywiście, kiedy rodzice mają kilkoro dzieci, jedno z nich umiera, pojawia się niebezpieczeństwo zaniedbania relacji z dzieckiem żyjącym. Zawsze wtedy musimy pamiętać, że przeżywanie żałoby i pielęgnowanie relacji z dzieckiem żyjącym, musi odbywać się równocześnie – podkreśla psycholog Jarosław Zabojszcz.
Tym, które straciły swoje pierwsze dziecko, wizja kolejnego potomka jawi się jako wyzwanie ponad siły. Kobiety zastanawiają się, czy mimo straty będą umiały jeszcze być szczęśliwymi matkami ziemskich dzieci, kiedy nabiorą odwagi, by zajść w kolejną ciążę.
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie: kiedy zajść w kolejną ciążę po śmierci dziecka? Trzeba być gotowym. Na pewno nie powinno się myśleć o kolejnej ciąży, jako o panaceum na stratę – mówi psycholog.
Mimo obaw i czarnych scenariuszy nowa nadzieja i perspektywy dodają energii i przekierowują myślenie na pozytywne tory, czego dowodem jest internetowe wyznanie Eweliny W.
„Teraz wydaje mi się, że albo czas naprawdę leczy rany, albo ból jest już tak oswojony, że nie przeszkadza, jest naturalną składową naszego życia. Nie wiem, która wersja jest bardziej trafna. Na pewno jak pojawia się kolejne dziecko, to poczucie pustki się zmniejsza. Mimo tego, że zawsze będzie brakować mi mojej Zuzi, to możliwość wychowywania zdrowych dzieciaków, które absorbują czas, pozwala nie myśleć cały czas o pierwszej córci” – pisze forumowiczka.
„Dziecko nie żyje, trzeba wykonać zabieg”
Wśród licznych wpisów na forum rodziców po stracie częstym tematem są doświadczenia z personelem medycznym.
„Brakuje dostępności do badań, brak pomocy psychologa na NFZ, temat jest nadal pojmowany, jako wstydliwy. Polska służba zdrowia ma w dupie kobiety po poronieniu. Informują dziecko nie żyje trzeba wykonać zabieg. Jutro rano pani przyjdzie, dostanie tabletkę i przed obiadem pani wyjdzie do domu wszystko to w obecności innej pani, która metr ode mnie ma robione ktg. Zero prywatności, nie mógł narzeczony wejść i mnie wspierać, zero wiadomości jak wygląda zabieg, co po zabiegu, kiedy pójść do lekarza, jak będę się czuć, czego mam się spodziewać, jakie mogą być przyczyny. Zero badania w dniu zabiegu, żaden lekarz oprócz anestezjologa tego dnia się do mnie nie odezwał i nie zbadał. Zostałam z tym sama.”- wyznaje anonimowa internautka pod postem na blogu Turkusowa Kropka.
Tymczasem jak przekonuje psycholog, ważne jest dla matki po poronieniu poczucie, że zrobiła wszystko, co mogła w kwestii pożegnania się z utraconym dzieckiem.
– Posiadanie grobu dziecka jest bardzo ważne. Dzieci starsze, o ile nie zaginęły czy nie zginęły w okolicznościach, które nie pozwalają odnaleźć ciała, mają groby. Dzieci utracone w wyniku poronienia – nie zawsze. Ponieważ nie każdy rodzic dostaje informację w szpitalu, jakie ma prawa. A ma prawo do odebrania ciała dziecka (bez względu jak było małe) i do pochówku. Może to zrobić indywidualnie lub pozostawić do pochówku w grobie zbiorowym, o ile takie funkcjonują w danym mieście. Aspekty formalno-prawne można znaleźć w internecie, m.in. na www.stratadziecka.pl. Na szczęście coraz więcej miast w Polsce ma groby dzieci nienarodzonych – podaje specjalista.
Jak wyglądają prawa rodziców w przypadku urodzenia martwego dziecka?
Szpital jest odpowiedzialny za udzielenie rodzicom wszelkich niezbędnych informacji dotyczących dalszego formalnego postępowania. Zarówno rejestracja dziecka w urzędzie stanu cywilnego, wydanie aktu urodzenia wraz z adnotacja ze dziecko urodziło się martwe, jak i późniejsze wydanie w szpitalu karty zgonu odbywa się niezależnie od czasu zakończenia ciąży. Jeśli poronienie dokonało się w domu to i w tym przypadku rodzic ma również pełnię praw związanych z rejestracja dziecka i późniejszym pochówkiem.
Matce dziecka utraconego przysługuje również urlop macierzyński trwający 8 tygodni. Do pracodawcy należy wówczas złożyć skrócony odpis aktu urodzenia dziecka. Na jego podstawie również rodzice mogą ubiegać się o zasiłek pogrzebowy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
Strata dziecka – żałoba nie musi trwać całe życie
Ogrom rodziców mierzy się z nieznajomością przyczyn śmierci swojego dziecka.
– Poznanie przyczyny jest bardzo ważne. Ludzie potrzebują wiedzieć, żeby mając pełną wiedzę, móc domknąć pewne sprawy. Lepiej zrozumieć. Ale też zapobiegać, szczególnie w przypadku osób, które straciły dzieci w wyniku poronienia czy śmierci okołoporodowej, a chcą jeszcze w przyszłości mieć potomka – wyjaśnia psycholog.
Jeśli mogą, odwiedzają groby swoich pociech, co dla wielu stanowi swoistą terapię. – Możliwość odwiedzania takiego miejsca jest szalenie ważna. Pomaga przeżywać żałobę. Tak jak ma to miejsce w przypadku każdej śmierci. Ale też czasami niektóre osoby nie czują się na siłach, żeby chodzić na cmentarz. To też jest w porządku. Nie ma normy, która mówi, że „na cmentarz trzeba chodzić”. Musimy wsłuchać się we własne serce i postępować w zgodzie ze sobą – dodaje Jarosław Zabojszcz.
Żałoba po stracie dziecka nie musi oznaczać opłakiwania przez całe życie. Wiele kobiet udowadnia, że mimo straty można być szczęśliwą mamą ziemskich dzieci, spełnioną kobietą. Ważne, by dać samej sobie czas, a ten przyniesie nam zgodę na to, by mimo śmierci dziecka przeżyć swoje życie szczęśliwie, pamiętając, ale nie rozpamiętując.
Jarosław Zabojszcz – psycholog, seksuolog. Absolwent Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS w Sopocie na kierunku Psychologia Kliniczna, z drugą ścieżką specjalizacyjną: Aktywizacja potencjału seniorów. Terapeuta CTSR- Terapii Krótkoterminowej Skoncentrowanej na Rozwiązaniach. Specjalista w zakresie Seksuologii Klinicznej. Członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a także „biegły seksuolog” przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Współprowadzący Trójmiejską Wspólnotę Rodziców po Stracie Dziecka. Wykładowca na Uniwersytetach Trzeciego Wieku w Trójmieście. Uczestnik i prelegent licznych konferencji naukowych, autor publikacji, z zakresu psychologii i seksuologii.