Romuald Dębski

Profesor Romuald Dębski we wspomnieniach swoich pacjentek. „Złoty człowiek, wybitny lekarz”

Spis treści:

Wybitny, słuchający, rzeczowy i oddany – takimi słowami w licznych wpisach na forach internetowych pacjentki określają profesora Romualda Dębskiego. Choć nie byłam jego pacjentką, to rodziłam na oddziale, którego był ordynatorem i pod każdym z tych słów mogę się śmiało podpisać. 

Zmarł profesor Romuald Dębski

Profesor Romuald Dębski zmarł 20 grudnia 2018 roku w wieku 62 lat. O śmierci wybitnego ginekologa poinformował w czwartek rano Szpital Praski w Warszawie. Śmierć profesora Romualda Dębskiego to ogromna strata dla polskiej medycyny. Jako lekarz był niezwykle ceniony i lubiany przez swoje pacjentki. Kiedy 11 grudnia żona prof. Dębskiego, Marzena Dębska poinformowała, że ginekolog trafił do szpitala i walczy o życie, jego byłe i obecne pacjentki przygotowały dla niego pamiątkowy plakat. Znalazły się na nim fotografie pacjentek wraz z ich dziećmi.

„Taki piękny plakat zawisł dziś na OIOM-ie przy łóżku Profesora Dębskiego” – napisała 15 grudnia Marzena Dębska na profilu kliniki Dębski Clinic na Facebooku.

Ogromne oddanie pacjentce i wiedza sprawiły, że do profesora Romualda Dębskiego kobiety ustawiały się w wielotygodniowych kolejkach. Te, które prowadziły u niego ciąże są zdania, że nie ma lepszego specjalisty w kraju. Klinika pod jego ordynaturą wykonywała skomplikowane operacje kardiologiczne płodów nawet na skalę światową, co plasowało ją na drugim miejscu w świecie. Więcej wykonywał tylko jeden ośrodek. W Stanach Zjednoczonych.

Byłam pacjentką na oddziale prof. Dębskiego

W ciągu tygodnia, który spędziłam na oddziale ginekologiczno-położniczym w Szpitalu Bielańskim, widziałam profesora wielokrotnie. Ten krótki pobyt pozwolił mi przekonać się, że miałam do czynienia z człowiekiem wysokiej klasy, doskonałym specjalistą. Gdy tylko pojawiał się na oddziale, cały personel witał go serdecznym uśmiechem, który zawsze starał się odwzajemnić, wychylając wzrok znad teczek dokumentacji, którą notorycznie ze sobą nosił.

Wiele pacjentek chciało z nim zamienić chociażby słowo. Na korytarzu często padały stwierdzenia "Co dr Dębski powie, to święte. Tylko jemu ufam”. Mówiąc mu "dzień dobry" niektóre lekko się kłaniały, traktując jego przyjście z atencją. Pod gabinetem profesora, który sąsiadował z salą, na której leżałam, zawsze ktoś czekał - kobiety w ciąży, mężowie, zaniepokojone matki pacjentek, dziennikarze.

Byłam pacjentką Szpitala Bielańskiego w czasie, kiedy jedni z rodziców odmówili podania dziecku szczepień pourodzeniowych. Media wówczas wielokrotnie odwiedzały oddział ginekologiczno-położniczy celem przeprowadzenia z profesorem wywiadu. Również i wtedy okazywał szacunek swoim rozmówcom, poświęcając - pomiędzy operacjami i zabiegami - nawet krótką chwilę na komentarz.

Spacerując po szpitalnym korytarzu widziałam, że co druga z kobiet ma ze sobą charakterystyczną różowo-białą teczkę z logo Dębski Clinic. Większość z nich była pacjentkami profesora w jego prywatnej klinice, gdzie trafiły, kiedy nikt nie dawał im szansy na donoszenie ciąży i urodzenie dziecka. Podczas rozmów na oddziale wspominały, że dr Dębski nie raz był zaskoczony, z jakich to odległych krańców Polski leczy pacjentki.

Kiedy ktoś w dyżurce pytał pielęgniarki, gdzie może znaleźć profesora, one odpowiadały do znudzenia "jak zwykle operuje". Przeprowadzał po sześć, osiem skomplikowanych operacji dziennie. Po jednej z nich widziałam, jak wraca do swojego gabinetu - kompletnie wykończony, ale ze spokojnym i pogodnym wyrazem twarzy.

Pacjentki wspominają profesora Dębskiego

W sieci nie brak podobnych relacji kobiet, które uznają, że tylko dzięki geniuszowi profesora Dębskiego dziś są matkami. Wśród ciążowych historii na licznych forach internetowych nazwisko Dębski pełni kluczową rolę. Wiele matek nie kryje wzruszenia i wdzięczności, pisząc o swoich doświadczeniach w kontaktach z wybitnym warszawskim ginekologiem. Dziękują mu nie tylko za okazaną pomoc, ale za to, jakim był człowiekiem.

W kontaktach z pacjentkami zawsze słuchający, wnikliwy. Przyjmując przyszłą mamę, którą odesłali inni koledzy lekarze, zawsze ze spokojem przeglądał dokumentację. Łagodnie i z nadzieją zadawał pytania, nie wydając osądów i pochopnych wniosków. Kobiety z całego kraju szukały u niego pomocy, kiedy ich ciąże były trudne do prowadzenia.

"Bez wątpienia jest to wyjątkowy człowiek, wspaniały lekarz - w pełni realizujący swoje powołanie. Szalenie inteligentny, posiadający ogromną wiedzę, pewny siebie (co jest bezsprzeczną zaletą u kogoś, komu powierzamy życie), a przy tym ciepły i zwyczajnie, po ludzku dobry. Prowadził naszą zagrożoną ciążę z pewnością i spokojem, a dzisiaj cieszymy się zdrowym, pogodnym synkiem. Na wizytę ciężko się umówić, są bardzo odległe terminy, a potem długie kolejki w poczekalni, ale dla tego człowieka warto. Podczas naszego leczenia spotkaliśmy bardzo wielu ludzi, którymi się zajmował i nie było nikogo, kto by miał inne zdanie. Absolutnie wyjątkowy lekarz" - stwierdziła mama Michałka.

"Prawdziwy lekarz z powołania"

Wśród ciepłych słów, kierowanych pod adresem warszawskiego ginekologa, kobiety doceniają jego ludzkie podejście do pacjentki, które daje poczucie bezpieczeństwa.

"To, że to świetny lekarz tego nikomu nie trzeba uświadamiać. Od wejścia widać, że profesor Dębski to pełen profesjonalista. Ale co jest najbardziej wyjątkowe, pan profesor jest naprawdę dobrym człowiekiem, dla którego pacjent jest też przede wszystkim człowiekiem. Prawdziwy lekarz z powołania, który jest empatyczny i rozumie trudną sytuację, stara się pomóc nawet, gdy przypadek jest beznadziejny a nie spławia i każe radzić sobie samemu jak niektórzy lekarze. Warto przejechać do pana profesora setki kilometrów żeby korzystać z jego usług”- pisała Daria jeszcze, kiedy prof. Dębski żył.

Dramatycznych historii matek, którym inni lekarze odebrali nadzieję a pomocną dłoń podał jedynie prof. Dębski, jest całe mnóstwo. Jedne dziękują mu za dziecko, inne za uratowanie własnego życia. "Byłam tak skomplikowanym przypadkiem, że inny lekarz w 20. tygodniu powiedział: "Poddaję się. Nie wiem, co robić. Niech pani idzie do Dębskiego, może on się podejmie prowadzenia tej ciąży" - przyznała Katarzyna na forum poświęconym ginekologom warszawskim.

"Pomógł. Położył do szpitala na kilka miesięcy, monitorował i leczył, a potem w dramatycznych okolicznościach okołoporodowych uratował i syna, i mnie. Gdy po porodzie mój stan się pogorszył, zostawił pacjentki w prywatnym gabinecie i gnał do mnie karetką do szpitala. Żyjemy oboje. Cudowny człowiek" - dodała.

Pacjentka przyznała, że wizyty profesora Dębskiego w szpitalu były jak odwiedziny przyjaciela. "Żartował, głaskał po ręce. Bezpośredni, wesoły, ale jak trzeba, opierniczał rozhisteryzowane matki. Najlepszy lekarz. Trafiają do niego najtrudniejsze przypadki i jesteśmy z moim synem najlepszym dowodem, że życie i zdrowie było dla niego największą wartością. Pozostanę mu wdzięczna dozgonnie" - wyjaśniła.

Pacjentki murem za profesorem Dębskim

O wsparciu swoich pacjentek profesor Dębski mógł przekonać się w maju 2018 roku. Środowiska pro-life, które okrzyknęły ginekologa największym aborterem Warszawy, urządziły wokół Szpitala Bielańskiego manifestację. Na reakcję pacjentek profesora nie trzeba było długo czekać. Błyskawicznie na Facebooku jedna z nich zamieściła post, w którym zwoływała wszystkie pacjentki prof. Dębskiego do pojawienia się pod szpitalem. Wszystko po to, by bronić jego dobre imię i głośno zaprzeczyć rzucanym po raz kolejny na jego temat oszczerstwom i kłamstwom.

"Profesor ratuje ludzkie życie, a spotyka go fala krytyki ze strony ludzi, którzy nie mają pojęcia, co mówią. Nikt też nie myśli o traumie kobiet, które leżą na oddziale z zagrożoną ciążą, a przez okno widzą porozrywane płody"- pisały pod apelem internautki.

W licznych wypowiedziach dla telewizji i radia kobiety stanowczo obstawały za swoim lekarzem, którego nazywały cudotwórcą, wybawieniem czy ostatnią deską ratunku.

"Profesor to złoty człowiek. Miałam dwa obumarcia płodu w 6-7. tygodniu ciąży. Dzięki niemu znów jestem w ciąży i to w 6. miesiącu. Przyjeżdżam do niego aż z Węgrowa, bo tam lekarze mi nie pomogli. Cena wizyty jest wysoka, ale warta doczekania się w końcu potomka" - stwierdziła Kaszia.

W swoich licznych wypowiedziach również sam profesor podkreślał, że działał w obronie życia, nie wybierając, które z nich jest ważniejsze - czy matki, czy dziecka. - Wiem, że wykonuję swoją pracę zgodnie z prawem i własnym sumieniem - odpowiadał, kiedy zarzucano mu działania aborcyjne.

- Wtedy, kiedy ma się urodzić piękny, zdrowy dzieciak, to ja jestem przy tej pacjentce. Wtedy, kiedy jest coś złego, ja też jestem przy tej pacjentce i staram się jej pomóc niezależnie od tego, czy to jest coś, co mi sprawia frajdę, bo proszę mi uwierzyć - terminację nikomu z nas przyjemności nie sprawiają - podkreślił w programie "Tak jest" emitowanym na antenie TVN24.

Odszedł światły umysł, odważny i pełen pasji medyk, ogromna inspiracja dla przyszłych pokoleń specjalistów. Dla bielańskich matek profesor będzie wciąż obecny w wesołych twarzach dzieci, które dzięki niemu przyszły na świat.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź