„Matki są osamotnione w ogniu krytyki” – mówi o mom shamingu socjolog dr Marta Bierca
Ewa Podsiadły-Natorska: Jest pani współautorką pierwszych polskich badań dotyczących women shamingu, zjawiska obejmującego również mom shaming. Jaki był impuls, by zająć się tym tematem?
Dr Marta Bierca: Impuls wziął się od raportów, które ja i moja przyjaciółka, partner zarządzająca agencji CluePR Alicja Wysocka-Świtała, czytałyśmy w mediach zachodnich, a które dotyczyły właśnie mom shamingu. Wtedy pierwszy raz zetknęłyśmy ze zjawiskiem krytykowania kobiet nie w sposób otwarty, jawny, ale poprzez przekazywanie drobnych uwag, sugestii, czasami bardzo złośliwych. Tę zniuansowaną krytykę widać szczególnie w mediach społecznościowych, zwłaszcza w kontekście matek. Postanowiłyśmy przeprowadzić badania, aby sprawdzić, czy Polki doświadczają tego również na innych polach.
Podtytuł raportu brzmi: „Trend zawstydzania i krytyki kobiet”. Można mówić o trendzie?
Myślę, że tak, choć żeby mówić o trendzie, na pewno trzeba będzie powtórzyć badania za kilka lat i być może to zrobimy. Natomiast, co dowiódł nasz raport, według wielu kobiet women shaming to wcale nie jest nowe zjawisko. Niemal 40 proc. respondentek nie zgadza się ze stwierdzeniem, że kiedyś kobiety nie były poddawane ocenie. Okazuje się, że – niestety – doświadczanie krytyki i bycie ocenianą nie jest niczym nowym.
Trzonem women shamingu jest nie tylko krytykowanie i ocenianie kobiet, ale również przekazywanie im rad, o które nie proszą. W przypadku mom shamingu jest podobnie?
Dokładnie. Polskie matki słyszą „dobre rady”, nieustannie porównywane są do innych matek albo daje się im nieadekwatne do ich sytuacji przykłady. Są również złośliwe uwagi przekazywane niekoniecznie w dobrej wierze czy w obecności innych osób. Krytyka konstruktywna w naszym badaniu znalazła się na dalszych pozycjach; kobiety słyszą ją rzadko. Niestety nasz raport wykazał, że te wszystkie uwagi i rady nie zawsze przekazywane są twarzą w twarz, tylko w kręgach towarzyskich albo na płaszczyźnie wirtualnej. Generalnie zjawisko women shamingu wygląda bardzo podobnie u kobiet, które są matkami i które dzieci nie mają.
Aż 73 proc. Polek doświadczyło krytyki w sferze związanej z wyglądem i cielesnością (1. miejsce), a 70 proc. właśnie w związku z macierzyństwem i wychowaniem dzieci (2. miejsce). Z tego, co powiedziała pani na początku naszej rozmowy, wnioskuję, że to nie jest tylko polska tendencja.
Zdecydowanie nie. Na pewno za granicą świadomość występowania tego zjawiska wśród kobiet jest znacznie większa. W Polsce trzeba posłużyć się konkretem, bo dla większości Polek nazwa women czy mom shaming jest obca, bo też nie ma polskiego odpowiednika. Macierzyństwo to zdecydowanie jeden z silnych obszarów krytyki – czy to w krajach zachodnich, czy w Polsce. Chodzi m.in. o decyzję, czy chce się mieć dzieci, czy nie, a później o to, jaką jest się matką. Czy kobieta rodziła siłami natury, a może miała cesarskie cięcie? Karmiła piersią? Czy jej dziecko nosi czapeczkę? Jak je ubiera? W naszym badaniu wzięło udział ponad 2 tys. kobiet i jedno z pytań było otwarte – można było wpisać dowolną odpowiedź, opisać jakieś własne doświadczenie. Zwróciłyśmy uwagę, że bardzo dużo kobiet miało potrzebę podzielenia się z nami swoją historią. Nie każda dotyczyła macierzyństwa, ale bardzo wiele – owszem.
Ludzie potrafią ocenić wszystko: dietę malucha, formy spędzania czasu przez rodzinę, podział opieki pomiędzy kobietę a jej partnera itd.
Mnóstwo kobiet ocenianych jest też przez pryzmat aktywności zawodowej. Jeśli wróciła szybko do pracy, to jest złą matką. Jeśli „siedzi z dzieckiem w domu”, to jest kurą domową.
To prawda. W ogóle to wszystko było dla kobiet bardzo trudne z jednego powodu: jeśli byłyby to konkretne porady, to co innego. Porady doświadczonych osób mogą być bardzo cenne. Ale problemem jest to, że kobiety bardzo często słyszą sprzeczne opinie. Raz mówi im się jedno, a potem co innego. Nic dziwnego, że czują się zagubione.
Wstrząsający był dla mnie wniosek z badań, że zjawisko women i mom shamingu ma kobiecą twarz – w czołówce krytykujących czy oceniających osób są matka i koleżanki!
Faktycznie matka jako osoba krytykująca została wymieniona przez połowę respondentek. Widać, że relacja dorosłych kobiet z matkami jest trudna, powstaje dużo napięć, ich pokolenia dzieli coraz więcej, mają różne wartości. Być może to z tych różnic wynika krytyka ze strony matek.
Co ciekawe, matki najczęściej krytykowały swoje córki żyjące w związkach nieformalnych czy nieposiadające dzieci. Prawdą jest również to, że kobiety bardzo często doświadczają women czy mom shamingu ze strony koleżanek oraz innych kobiet.
Na jeszcze jedną rzecz zwróciłam uwagę: mąż/partner jest jednocześnie sprawcą i zbawcą. Prawie połowa kobiet przyznała, że słyszy krytykę z jego strony, ale to do partnera kobiety zwracają się po wsparcie.
W przypadku wielu kobiet, zwłaszcza starszych, bliskie grono osób, do których można się zwrócić, bardzo się zawęża. Dlatego nawet jeśli mężczyzna jest opresyjny, to właśnie u niego wiele Polek szuka wsparcia i pocieszenia. Natomiast w przypadku młodych kobiet między 18. a 24. rokiem życia wybija się rola bliskiej przyjaciółki. To ona pociesza i pomaga poradzić sobie z krytyką.
Mężczyźni doświadczają dad shamingu?
Nie znam takich badań, jednak realizowałam różne projekty dotyczące ojcostwa i okazuje się, że mężczyźni jako ojcowie słyszą dużo pozytywnych komentarzy, jeśli są oddani rodzinie i aktywnie wychowują swoje dzieci. Wydaje mi się, że kobiety im tego zazdroszczą; z moich badań wynika, że Polki jako matki czują się bardzo niedocenione i sfrustrowane.
Gdy ojciec się zaangażuje i widać go w przestrzeni publicznej, np. na placu zabaw czy na spacerze, zaraz jest to chwalone. A mężczyzna, który bierze urlop na dziecko, jest podziwiany. Z drugiej strony ojciec wciąż postrzegany jest jako rodzic niedoskonały, nieporadny, nadal pokutuje przekonanie, że matka wychowuje lepiej.
To szczególnie dotyczy malutkich dzieci; w społeczeństwie, a zwłaszcza w kobietach, wciąż bardzo silne jest przekonanie, że małemu dziecku matka jest bardziej potrzebna. Spodziewałabym się natomiast, że mężczyźni doświadczają dużo krytyki w innych obszarach, np. w sferze zawodowej czy w kwestii ambicji.
Z badań, które panie przeprowadziły, wiemy, że kobiety najczęściej słyszą krytykę twarzą w twarz. Gdzie jeszcze?
Bezpośrednie spotkania jako miejsce doświadczania women shamingu wskazało aż 81 proc. kobiet – szczególnie mieszkanki dużych miast i panie lepiej wykształcone. Pozostałe miejsca to rozmowy telefoniczne (41 proc. wskazań), miejsca publiczne (33 proc.) oraz media społecznościowe (29 proc.), choć w przypadku młodych kobiet w wieku 18–24 lata internet jako miejsce doświadczania krytyki wymieniło 43 proc. respondentek. W przypadku mom shamingu są to te same miejsca.
Jak więc się bronić?
Każda sytuacja jest inna i każda kobieta jest inna, natomiast moim zdaniem warto reagować. Nasze respondentki mówiły, że krytykę i zawstydzanie starają się ignorować. Wiele z nich twierdzi, że radzą sobie z tym same, więc nie szukają wsparcia. Czasem zwrócą się do przyjaciółki bądź męża, ale generalnie są osamotnione w ogniu krytyki. To wpływa na nie demotywująco, obniża nastrój, powoduje, że kobiety zaczynają w siebie wątpić. Bardzo łatwo jest powiedzieć: „przesadzasz”, „histeryzujesz” itp.
Myślę jednak, że trzeba się bronić. Stanowcze powiedzenie, że nie życzę sobie uwag pod moim adresem – zwłaszcza w miejscu publicznym, np. na placu zabaw – będzie pierwszym krokiem, który warto wykonać.
Zgadzam się, mam jednak odczucie, że w tym wszystkim brakuje kobiecej solidarności. Jeśli badania wykazały, że women czy mom shamingu doświadczamy głównie ze strony innych kobiet, to gdzie jest siostrzeństwo, o którym tyle się teraz mówi?
Dostrzegam ten problem. Tyle słyszymy o sile kobiet oraz o potrzebie wzajemnego wspierania się, co oczywiście jest słuszne, ale faktycznie jak przychodzi co do czego, to bliżej nam do biernego przyglądania się albo wręcz wygłaszania sądów, oceniania kobiet, które wybrały własny styl życia. Brakuje tolerancji, wsparcia, szacunku dla priorytetów innych niż nasze.
Mamy chyba ogromną łatwość oceniania innych ludzi – szczególnie kobiet.
Tak, a często jest to ocenianie powierzchowne. Polacy w ogóle mają skłonność do wypowiadania się na każdy temat, co znacznie ułatwiają media społecznościowe. Nie ma powściągliwości i zrozumienia drugiej strony. A przecież nikt nie ma wiedzy na każdy temat – i nie musimy zawsze dzielić się swoimi przemyśleniami.
Szczególnie że kobietom w niczym to nie pomaga.
Zdecydowanie nie.
Dla mnie chyba najsmutniejszy wniosek z badań jest następujący: zdaniem 68 proc. respondentek otoczenie ma o wiele większe oczekiwania wobec kobiet niż wobec mężczyzn, a 67 proc. mówi, że kobiety są poddawane ciągłej ocenie. Cytat z raportu: „Widać ogromną frustrację kobiet z uwagi na natężenie oczekiwań otoczenia, bardzo często sprzecznych i niesprawiedliwych (większych niż wobec mężczyzn). Pojawia się niezgoda na ciągłą krytykę, a także świadomość, że ocenianie może mieć dalekosiężne konsekwencje (przemoc wobec kobiet)”.
Kobiety faktycznie są bez przerwy oceniane, ale czy nie jest tak, że same sobie ustawiamy poprzeczkę bardzo wysoko? Bierzemy na siebie coraz więcej. Oczywiście 50 lat temu kobiety też były aktywne zawodowo, prowadziły dom i szukały jeszcze czasu dla siebie, jednak dziś kryteria ocen zostały mocno wyśrubowane. Panuje nacisk na maksymalizację życia i wyciśnięcia z niego jak najwięcej – i bycia w tym idealną matką, żoną, kochanką, przyjaciółką, córką. Mam wrażenie, że nie umiemy sobie odpuścić, skutkiem czego wystawiamy się na ciągłą krytykę.
Oczekiwania społeczne względem kobiet – zwłaszcza matek – są duże i będą rosnąć, ale to kobiety muszą też pozwolić sobie na niedoskonałość. Nie da się w życiu zrobić wszystkiego i być idealną pod każdym względem.
Dr Marta Bierca – socjolog, ekspertka Uniwersytetu SWPS, absolwentka Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich. W pracy zawodowej skupia się na różnych obszarach badań rynku i opinii. W obszarze głównych zainteresowań naukowych ekspertki pozostają przemiany, jakie zachodzą we współczesnych rodzinach i tematyka gender. W tym kontekście analizuje zmieniające się wzorce ojcostwa i macierzyństwa. Bada mechanizm wypierania patriarchatu przez egalitaryzm. Autorka licznych publikacji naukowych. Członkini Polskiego Towarzystwa Badań Rynku i Opinii (PTBRiO). Autorka książki „Nowe wzory ojcostwa w Polsce” (wyd. 2019).
„Women shaming. Kobiet ocenianie 2020. Trend zawstydzania i krytyki kobiet”, maj 2020, raport przygotowany przez Clue PR.