fot. arch. prywatne

„Perfekcyjne dziecko to dziecko sfrustrowane, pełne obaw i niedoceniające własnej wartości”. Jak kształtujemy dzieci na perfekcjonistów, mówi Joanna Szermuszyn

- Perfekcjoniści często podwyższają sobie poprzeczkę w trakcie zadania i koncentrują się na wyniku, niezależnie, jakie koszty poniosą w trakcie realizacji – liczy się efekt, który i tak ich nie zadowoli. Takim osobom trudniej jest przyjąć konstruktywną krytykę – z której de facto można się wiele nauczyć – mówi psycholożka dziecięca Joanna Szermuszyn.

Klaudia Kierzkowska: Żyjemy w kulturze „bądź najlepszą wersją siebie”. Media sugerują nam, że wszystko można poprawić na lepsze. To stwarza toksyczną presję. Jak odróżnić perfekcjonizm od zdrowego rozwoju?

Joanna Szermuszyn: Każdy z nas ma aspiracje, chce być w czymś dobry, dąży do upragnionego celu, np. zrzucenia wagi, zdobycia wyższego stanowiska czy dostania się na wymarzone studia. Zmotywowany człowiek podejmuje wysiłek i cieszy się z każdego sukcesu, jaki osiągnie. Akceptuje swoje pomyłki i niedociągnięcia, uczy się na błędach… i to jest zdrowe podejście. Jednak czasami mamy silną potrzebę bycia idealnym, na tyle, że zaburzone zostaje codziennie funkcjonowanie – wtedy właśnie mówimy o negatywnym perfekcjonizmie. Często stawiamy zbyt wysoko poprzeczkę – chorobliwie dążymy do zrealizowania wygórowanych celów. Człowiek skupia się na swoich błędach i nie może pogodzić się z porażką. Słabnie też motywacja do działania, często pojawia się prokrastynacja – albo robi coś perfekcyjnie, albo w ogóle nie podejmuje wysiłku.

Niektórym rodzicom bardzo zależy, by ich dziecko było perfekcyjne. Skąd się to bierze?

W naszej kulturze silnie ukorzenione jest porównywanie się do innych. W dobie mediów społecznościowych, mając szybki i łatwy dostęp do informacji masowych, zaczynamy wierzyć, że nie jesteśmy wystarczający. Wszyscy wokoło są tacy piękni, uzdolnieni, mają idealne dzieci. Zaczynamy dążyć do otaczającego nas perfekcjonizmu, włączając w to także nasze dzieci. Rodzice, których wyobrażenie jest inne niż rzeczywistość, chcą, by ich dziecko było idealne. Już w czasie ciąży mogą pojawiać się wyobrażenia dotyczące idealnego obrazu malucha – jaki będzie, czym będzie zajmował się w późniejszym życiu. Rzeczywistość brutalnie weryfikuje marzenia i plany. Okazuje się, że upragnione dziecko nie potrafi mówić w pięciu językach lub nie gra na instrumentach muzycznych, jak dziecko znajomych. Rodzic staje się bezsilny, podejmuje działania nie do końca przemyślane, wszystko po to, by zneutralizować lęk i dyskomfort związany z rozbieżnością wyobrażeń. Często rodzice mają dobre intencje – chcą, by dziecku żyło się lepiej, było zdolne i osiągnęło sukces w życiu. W ten sposób motywują dziecko do pracy, nieświadomie zabijając przy tym poczucie wartości i wzmagając chorobliwe dążenie do ideału.

Perfekcjonizm jest przepustką do szczęścia. To mylne założenie?

Większość z nas pragnie żyć w szczęściu, w zgodzie ze sobą. Perfekcjonizm na to nie pozwala. Niszczy wiele aspektów życia i utrudnia utrzymanie harmonii, która daje poczucie satysfakcji i zadowolenia. Bycie idealnym wiąże się z odczuwaniem lęku oraz wysokim poziomem stresu, co niekorzystnie wpływa na nasze samopoczucie. Życie szczęśliwe to życie pełne miłości oraz akceptacji tego, jacy jesteśmy. Poprzez docenienie trudów życia jesteśmy w stanie cieszyć się z tego, co mamy. Kiedy zaczynamy porównywać się, czujemy się gorsi od innych – możemy utracić akceptację siebie i miłość do osoby wyjątkowej i niepowtarzalnej – samego siebie.

Zdarza się, że porównujemy dziecko do innych, by wskazać mu „właściwy” przykład. Jak to ma wpływ na poczucie własnej wartości dziecka?

Rodzice, porównując dziecko do innych, mają przeważnie dobre intencje – chcą w ten sposób zmotywować swoją pociechę do działania, do zmiany, do pracy nad sobą. Często skupiają się jednak na niedociągnięciach i nie dostrzegają tego, co dziecko zrobiło dobrze – dziecko widzi, co robi niewystarczająco, a nie jest świadome tego, co robi dobrze. Ciągle ktoś jest lepszy. Zaburzony zostaje obraz własnej osoby.

W późnym dzieciństwie dziecko utrwala przekonania na swój temat. Gdy odczuwa radość z osiąganych sukcesów i otrzymuje pozytywne komunikaty ze strony rodziców, nauczycieli lub rówieśników, kształtuje się realistyczna samoocena. Ciągłe krytykowanie, koncentracja na słabych stronach sprawia, że traci wiarę we własne możliwości, co skutkuje obniżeniem poczucia własnej wartości. Samoocena jest zmienna – jednak jeżeli w okresie dzieciństwa zostanie ukształtowana, to w późniejszych latach życia przejawia cechy stałości. Dzieci mają tendencję do selekcjonowania swoich doświadczeń, by potwierdzać pogląd o własnej osobie (który ukształtował się m.in. od spełnienia oczekiwań środowiska). Doświadczenia z porównywaniem się do innych osób mogą wpłynąć na poczucie własnych kompetencji – zaczyna dominować wrażenie bycia niewystarczającym.

Każdy z nas ma odmienne zasoby. Jedni są świetni w sporcie, inni uwielbiają matematykę.

Każdy jest inny i każdy jest piękny na swój własny unikalny sposób. Gdyby wszyscy byli identyczni, świat byłby nudny. Inne zdolności oraz inne zainteresowania nie świadczą o byciu gorszym, a wręcz przeciwnie. Trzeba poznać swoje własne zasoby i ograniczenia – a tym samym pomóc dziecku odkrywać siebie. Realizowanie swoich możliwości w szczerej akceptacji i zrozumieniu pobudza dziecko do działania, sprawia, że akceptuje siebie takim, jakie jest i staje się idealne w swojej nieidealności.

Czy wiesz, co zrobić, żeby dziecko było szczęśliwe? Zapytałyśmy o to ekspertkę Aleksandrę Piotrowską

Polecamy

Czy wiesz, co zrobić, żeby dziecko było szczęśliwe? Zapytałyśmy o to ekspertkę Aleksandrę Piotrowską

- Najcenniejszą walutą, jaką możemy się posługiwać w relacji z dzieckiem, jest nasz czas. To nie ulega wątpliwości. I rodzic, który opowiada takie bzdury, że niezwykle kocha swoje dziecko, tylko jest bardzo zajęty zawodowo, niech sobie taką miłość wsadzi w kieszeń. Ona nie jest tym, czego dziecko potrzebuje — mówi w rozmowie z Hello Mama psycholożka dziecięca Aleksandra Piotrowska.

Czytaj

Prawdą jest, że głos rodzica staje się wewnętrznym głosem dziecka?

Dziecko może zacząć słyszeć tylko głos krytyki, niewystarczalności w swojej głowie i dopuszczać do siebie tylko negatywne myśli. Przecież ciągle słyszy, że za mało, za krótko, za słabo. By tego uniknąć, może zacząć dążyć do perfekcjonizmu – często bardzo wysokim kosztem, co może mieć wpływ na poczucie własnej wartości, stany emocjonalne, czy wzbudzać silny lęk. Motywatorem do działania staje się już nie chęć osiągnięcia celu, lecz lęk przed porażką. Temu wszystkiemu może towarzyszyć odczuwanie silnego stresu. W głowie dziecka pojawiają się myśli, że zostanie zaakceptowane jedynie wtedy, gdy będzie idealne.

Jaka jest cena perfekcjonizmu?

Bardzo duża – pomimo dobrych intencji.

Tworzy się mylne przekonanie, że będziemy zaakceptowani, gdy przestaniemy popełniać błędy. Rozwija się lęk przed porażką, który może się stać głównym motorem do działania, a uzyskane rezultaty nie będą wiązać się z odczuwaniem przyjemności lub satysfakcji z dążenia do celu.

Perfekcjoniści często podwyższają sobie poprzeczkę w trakcie zadania i koncentrują się na wyniku, niezależnie, jakie koszty poniosą w trakcie realizacji – liczy się efekt, który i tak ich nie zadowoli. Takim osobom trudniej jest przyjąć konstruktywną krytykę – z której de facto można się wiele nauczyć. Nawet najmniejsza rozbieżność między celem a oceną własnych osiągnięć może skutkować niską samooceną, gdy nie towarzyszy temu wsparcie społeczne ze strony rodziców lub rówieśników.

Perfekcyjne dziecko to dziecko sfrustrowane, pełne obaw, zestresowane i niedoceniające własnej wartości. U takiego dziecka mogą rozwinąć się poważne zaburzenia psychiczne tj. depresja, zaburzenia lękowe, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, fobia społeczna. Wszystkie te zaburzenia wymagają interwencji specjalistów i wdrożenia odpowiedniego leczenia. Dziecko może zmagać się z wieloma trudnościami w życiu, którym nie będzie umieć stawić czoła.

Pod jakimi naszymi słowami kierowanymi do dziecka kryje się komunikat oczekuję więcej”?

Rodzice często kierują w stronę dziecka krzywdzące słowa – „tylko tyle?”, „mogłeś lepiej to zrobić”, „ja wiem, że on potrafi, ale jest leniwy”. Zastanówmy się, jak czuje się dziecko, które starało się wykonać coś ze wszystkich sił, a i tak nie zostało docenione. Dziecko nie zastanawia się „a dzisiaj zrobię to tak, żeby mamie się nie spodobało!”. Dzieci starają się jak mogą i powinniśmy doceniać te najmniejsze starania.

Musimy pamiętać, że w społeczeństwie komunikujemy się nie tylko werbalnie, ale również poprzez swoją postawę, gest lub mimikę. Brak komunikatu werbalnego nie oznacza, że nie przekazaliśmy drugiej osobie informacji o tym, co myślimy. Dziecko widzi, rozumie i stara się uzyskać docenienie w oczach rodzica, a niewykluczone, że zauważy, że znowu zawiodło, bo nie było idealne, pomimo starań.

W jakich sytuacjach kształtuje się perfekcjonizm dziecka jako postawa?

Dzieci w wieku przedszkolnym mają tendencję do idealizacji swoich możliwości, czują się pewne siebie, chcą i wiedzą, że poradzą sobie w wielu sytuacjach same. Postawa ta zostaje później zweryfikowana – w swoich działaniach doświadczają licznych porażek, ale mimo wszystko nadal próbują podejmować wysiłek.

Duży wpływ ma również samoakceptacja, która wynika z rozbieżności – Ja idealnego oraz Ja realnego. Ja idealne to wszystkie myśli dziecka dotyczące tego, jakie chciałoby być lub myśli, że powinno być. Ja realne to wnioski o sobie, które faktycznie zauważa. Gdy rozbieżność jest niewielka – motywuje do działania, a poczucie własnej wartości jest na wysokim poziomie. Im większa rozbieżność i im ważniejsza sfera jego życia (każde dziecko może mieć inne!), tym dziecko zaczyna odczuwać coraz większy dyskomfort, zauważa, że jest niewystarczające, że nigdy nie dorówna obrazowi Ja idealnego. Tutaj wpada w pułapkę perfekcjonizmu – będzie chciało odzyskać utraconą równowagę za wszelką cenę, a co za tym idzie, bardziej będzie skupiało się na porażkach, co spowoduje ponowny spadek samooceny i ponowną chęć bycia idealnym. Machina się nakręca, eskaluje problem i nieprzyjemne doznania – pojawia się mniejsza radość z życia i brak poczucia szczęścia.

A więc jak mówić dziecku o naszych oczekiwaniach lub o tym, co robi źle?

Każdy powinien odnaleźć złoty środek pomiędzy oczekiwaniami a indywidualnymi dążeniami dziecka. Możemy wskazać kierunek rozwoju, ale to dziecko podejmuje decyzje dotyczącą tego, czym chce się interesować, co chce robić w życiu. Postarajmy się to zrozumieć i zaakceptować naszą pociechę taką, jaka jest – to na pewno zaprocentuje w przyszłości!

Warto mówić dziecku co robi dobrze, zauważać postępy oraz nie skupiać się na tym, co robi nie tak – każdy z nas popełniał, popełnia i będzie popełniał błędy. Zwrócenie uwagi na zalety i postępy dziecka zmotywuje do działania. Bez frustracji. Bez niedociągnięć. Bez mylnego obrazu siebie. „Gorszą” informację przekazujmy jako konstruktywną krytykę, która nie rani uczuć, nie ocenia, wskazuje kierunek działania i tłumaczy, jak można naprawić daną sytuację.

 

Joanna Szermuszyn – psycholożka dziecięca, terapeutka behawioralna. Facebook Joanna Szermuszyn

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź