dziecko zimą Hartuj się, kto może! Istock.com

Hartuj się, kto może! Jak hartować dzieci

Z ciepłego domu do nagrzanego samochodu, a stamtąd prosto do… jeszcze cieplejszej sali w przedszkolu. Codzienność malucha. Wystarczy, że system nie zadziała i zamiast jeździć od drzwi do drzwi będzie musiał pójść piechotą, na dodatek, gdy zimno i nieprzyjemnie, i bach. Przeziębienie gotowe. Jak temu zaradzić? Hartuj się, kto może.

Spis treści:

Hartowanie – co to właściwie jest?

To jeden ze sposobów na wzmocnienie odporności. Prosty i absolutnie darmowy, ale jeśli na hasło „hartowanie” wyświetla się wam film z kąpielą w przeręblu – spokojnie, nie tędy droga. System odpornościowy, żeby dobrze działać, musi regularnie ćwiczyć. Dziecięcy organizm gimnastykę ciepło-zimno może i powinien wykonywać w łagodniejszych warunkach, byle stopniowo i systematyczne. Hartowanie ma za zadanie oswajanie dziecka z coraz niższymi temperaturami. Organizm przyzwyczaja się do znoszenia trudniejszych warunków, wolniej się wyziębia, a przez to staje się mniej podatny na infekcje. Warto też pamiętać, że od zimna się nie choruje. Powtórzcie to babciom, ciociom i nianiom opatulającym maluchy po czubek głowy. Niższe temperatury pobudzają krążenie krwi i proces namnażania się odpowiedzialnych za odporność białych krwinek. Efekt: trudniej się przeziębić i chorowanie staje się rzadsze. 

Kogo hartować?

Nawet noworodka! Werandowanie przed pierwszym prawdziwym spacerem to nic innego jak właśnie hartowanie. Najpierw kilka minut przy uchylonym oknie, potem chwila na balkonie, obowiązkowo w ubranku jak na regularny spacer. Niemowlęta powinny być na powietrzu codziennie i czas ten należy stopniowo wydłużać. Przeciwwskazania? Dla starszego niemowlaka to temperatura poniżej minus dziesięciu stopni lub wyjątkowo wietrzna i wilgotna aura, która odczucie chłodu znacznie wzmaga. Hartujemy wyłącznie dzieci zdrowe (organizm osłabiony musi skupić się na zwalczaniu choroby, nie na utrzymaniu ciepła), ale katar bez gorączki przeszkodą nie jest. Przeciwnie, spacery przynoszą ulgę zatkanym nosom – chłodne powietrze obkurcza śluzówkę i ułatwia oddychanie. 

Kiedy i jak hartować?

Nie ma złej pory na hartowanie dziecka. Najprzyjemniejsze jest oczywiście lato, bo ciepło i można biegać boso po trawie, brodzić po chłodnej wodzie i spać przy otwartym oknie, ale hartowanie to też zmiana klimatu i tzw. „zimny chów” we wszystkich miesiącach roku. Wyjazd nad morze czy w góry (wybieramy klimat przeciwny do tego w miejscu zamieszkania) pozwala małym organizmom wyćwiczyć umiejętność dostosowywania się do zmian temperatury, ciśnienia i wilgotności powietrza, ale na to potrzeba czasu. Zaleca się, żeby taki wyjazd trwał przynajmniej 2-3 tygodnie, wtedy korzyści dla zdrowia będzie najwięcej.

Na spacery ubieramy maluchy na cebulkę – zdejmując lub dodając kolejne warstwy, najprościej reagować na zmiany pogody. Zimne rączki wcale nie świadczą o tym, że dziecko przemarzło! Temperaturę sprawdzamy, dotykając karku. Jeśli jest ciepły i suchy – jest ok. Bardzo ważne jest, gdzie się chodzi. Las, park, skwerek – tak, galeria handlowa czy rundka od sklepu do sklepu po osiedlu – zdecydowanie nie. Hartowanie w domu to przede wszystkim nieprzegrzewanie. Przykręcamy kaloryfer, wietrzymy, ubieramy lekko. W warunkach domowych maluchy można również hartować wodą, podczas codziennej kąpieli. Wystarczy pod koniec zabawy w wanience zanurzyć stopy na chwilę w chłodniejszej (nie zimnej!) wodzie. To świetne ćwiczenie na usprawnienie pracy naczyń krwionośnych. Starszym dzieciom warto zamienić wylegiwanie się w wannie na szybki naprzemienny prysznic. Po myciu obowiązkowo otulający ciało ręcznik i skarpetki na nogi. Nie chodzi o to, żeby maluch zmarzł, ale żeby organizm nauczył się, jak zatrzymywać ciepło, gdy temperatura zewnętrzna gwałtownie się obniża.

Hartowanie dzieci przez sport i aktywność fizyczną

Trudno o lepsze hartowanie organizmu niż na świeżym powietrzu w połączeniu z ruchem. Aktywność fizyczna powoduje lepsze krążenie krwi, dzięki czemu zwiększa się dostarczanie tlenu komórkom w organizmie. W konsekwencji wzmacnia się także układ odpornościowy. Ruch na świeżym powietrzu uodporni dziecko od warunków pogodowych i pozwoli mu szybciej się do nich przystosować. Ponadto zabawa poza domem może wspierać także rozwój dziecka i jego koordynację, równowagę i wydolność. Warto jednak dostosować aktywność do wieku i upodobań naszego dziecka. Co wybrać? 

  • Basen – działa podobnie jak zimno. Początkowo po zetknięciu z wodą w organizmie aktywuje się układ współczulny i nadnercza, dochodzi do produkcji kortyzolu, a naczynia krwionośne kurczą się. Po czasie organizm przyzwyczaja się do nowych warunków i wzmacnia. Na lekcje pływania można zapisać nawet niemowlaki. 
  • Bieganie – podnosi sprawność serca, zwiększa pojemność płuc i wydolność organizmu. 
  • Joga – uczy poprawnego oddechu, dotlenia organizm i pozwala się zrelaksować. Warto uczyć dzieci jogi od najmłodszych lat. 

Dieta wspomagająca hartowanie dzieci

Kluczem do zdrowego organizmu dziecka jest przede wszystkim zdrowa dieta. Zwiększenie dzięki niej odporności może znacząco zminimalizować ryzyko zachorowań. Warto do dziecięcego menu przemycić naturalne antybiotyki, takie jak czosnek, cebulę czy imbir. Choć najmłodsi nie przepadają za chrzanem, on także ma zbawienne działanie na odporność.  

By dziecko cieszyło się dobrym zdrowiem przez cały rok, należy zadbać o jego mikroflorę jelitową. Jak wiadomo, najlepiej sprawdzą się tu kiszonki. Nie trzeba ograniczać się jednak do ogórków i kapusty, dobrze jest sięgnąć np. po kiszone cytryny, buraki czy pomidory. Warto podać dziecku kefir czy jogurt, który można wymieszać z sezonowymi owocami. Duże znaczenie ma także obecność na talerzu owoców i warzyw, które są bogate w ważne dla odporności witaminy i przeciwutleniacze. W diecie najmłodszych powinny znaleźć się również ryby, które zawierają kwasy omega-3.  

W okresie jesienno-zimowym nie należy zapominać także o odpowiedniej suplementacji witaminy D. Tak wzmocniony organizm będzie miał broń do walki z przeziębieniem przez cały rok. 

Hartowanie dzieci z problemami zdrowotnymi

Przy chorobach, takich jak alergia czy astma, warto dostosować proces hartowania do potrzeb dzieci. Jeśli maluch zmaga się wiosną z pyłkami, szczególnie dobrze wpłynie na niego zmiana klimatu i tydzień, dwa nad morzem. Dla uczulonych na roztocza wskazany jest klimat górski panujący w terenach położonych powyżej 1000 m n.p.m., gdzie takie alergeny po prostu nie występują. 

Dzieci, które często przechodzą infekcję układu oddechowego, powinny częściej spacerować w lesie. Dzięki olejkom eterycznym wydzielanym przez sosny, świerki czy modrzewie, drogi oddechowe szybciej się oczyszczą, a dziecko będzie oddychać pełniej. Wyjątkowy mikroklimat lasu jest wskazany także dla pozostałych dzieci po to, by wesprzeć ich układ odpornościowy. 

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź