dzieci się nudzą "Nudzi mi się!". Dlaczego nuda jest czasem potrzebna dziecku?/ iStock

„Nudzi mi się!”. Dlaczego nuda jest czasem potrzebna dziecku?

Spis treści:

Planując tygodniowe grafiki aktywności dzieci, pamiętajcie, żeby zostawić im trochę miejsca na nudę!

"Nuda" nie równa się "katastrofa"

Dzieci muszą coś robić, bo inaczej usłyszymy typowe „nudzi mi się”. Przyzwyczailiśmy się, żeby zapewniać im ciągłe i niekończące się rozrywki, bo wizja marudnego potomka, takiego, który nie wie, co ze sobą zrobić, wydaje się nam przerażająca. Ambitna wersja zakłada maksymalne zaangażowanie rodzica, a to we wspólną zabawę, a to w dowożenie do kolegów i na wszelakie kursy, wersja z drugiego końca skali – dostarczenie elektronicznych czasozapychaczy. Byle ręce były zajęte, byle czas płynął, byle szczęśliwie dobrnąć do końca dnia. Czy naprawdę „nuda” równa się „katastrofa”? Czy z dzieckiem, które się nudzi, rzeczywiście jest coś nie tak?

Nudzi mi się… ale czy to źle?

Wydaje się, że nuda nie prowadzi do niczego ciekawego, a jedyne, co może z niej wyniknąć, to kłopoty. Nudzące się dzieciaki marudzą, broją, psują i wdają się w kłótnie. Dlatego od samego początku staramy się tak wypełniać ich czas, żeby tej nieszczęsnej nudy nie zaznały. Efekt jest taki, że mają z góry zaplanowany każdy moment dnia, a gdy w grafiku pojawi się niespodziewana dziura, naprawdę nie wiedzą, co z tym nagle uwolnionym czasem zrobić. A nudzić się trzeba (i warto!) umieć. Dlaczego?

Psychologowie twierdzą, że bez nudy nie ma kreatywności. Dzieci, które są wiecznie nadzorowane i bez końca zaangażowane w jakieś zajęcia, nie mają szansy pobyć same ze sobą i wykorzystać własnych zasobów – ciekawości, umiejętności stawiania pytań i samodzielnego szukania odpowiedzi – do poznawania świata. Nuda wcale nie jest nicnierobieniem. Odcięcie od nadmiaru bodźców pozwala dokopać się do pokładów własnej pomysłowości (i na przykład znaleźć 10 innych zastosowań kubka niż najbardziej oczywiste nalanie do niego herbaty), tylko trzeba mieć ku temu szansę.

To ważna lekcja

Zauważcie, że takie zupełnie małe maluchy się nie nudzą. Gdy cykl jedzenie – spanie zacznie być przeplatany coraz dłuższymi fazami czuwania, leżące w łóżeczku niemowlę wcale nie potrzebuje ciągłego zabawiania. Spokojnie wpatruje się we wzorek tapety na ścianie albo miętoli róg kocyka i jest mu z tym dobrze. Dopiero dorosły uczy je, że to czas bezproduktywny, a więc stracony. W ruch idą grzechotki, bujaki, świecąco-grające centra rozrywki.

Maluch rośnie i nie ma okazji, żeby przekonać się, że da radę spędzić trochę czasu zupełnie sam, ba!, że właśnie wtedy wpadnie na świetne pomysły i że w zasadzie jest fajnym gościem, który swoje własne towarzystwo sobie bardzo ceni. To ważna lekcja! Dlatego nie wpadajcie w panikę, gdy usłyszycie „nudzi mi się!”. Dobrze czasem się ponudzić.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź