szpital Znikają porodówki. Ministerstwo Zdrowia: „Do chwili obecnej nie zapadły żadne decyzje dotyczące zamykania oddziałów położniczych” Istock.com

Porodówki znikają z polskich szpitali. Jak to komentuje Ministerstwo Zdrowia?

Spis treści:

Braki kadrowe i niedostateczna liczba porodów to główne powody zawieszania oddziałów położniczych w polskich szpitalach. Wiele z nich udaje się przywrócić do normalnego funkcjonowania, jednak problem narasta. Likwidacji szczególnie obawiają się pacjentki z małych miejscowości.

Porodówki znikają z polskich szpitali – co się dzieje?

Aneta z Radomia jest w drugiej ciąży. Termin porodu wyznaczony ma na wiosnę 2020 roku. Pierwsze dziecko rodziła w miejskiej lecznicy. Teraz jest pełna obaw, czy będzie mogła urodzić tutaj również swoje drugie dziecko, a jeśli nie, to gdzie. Powód? Nieustające doniesienia medialne dotyczące likwidowanych oddziałów położniczych. – Podobno rodzi się za mało dzieci, brakuje też lekarzy, położnych i pielęgniarek. Bardzo mnie to martwi. W Radomskim Szpitalu Specjalistycznym ma zostać zawieszony oddział chirurgii. Może porodówka będzie następna? – zastanawia się Aneta.

Mieszkanki Radomia i okolic mają do dyspozycji jeszcze jedną lecznicę – Mazowiecki Szpital Specjalistyczny w Józefowie. Jednak wiele Polek, szczególnie tych rozproszonych po niedużych miejscowościach, nie ma tyle szczęścia. W 2018 roku Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że kobiety w Polsce mają nierówny dostęp do opieki ginekologicznej oraz położniczej. W najtrudniejszej sytuacji są Polki mieszkające na wsi. Przykładowo: w sześciu objętych kontrolą województwach były obszary, na których w promieniu więcej niż 20 km nie znajdowała się ani jedna zakontraktowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia poradnia ginekologiczno-położnicza. W jednym z powiatów na terenie woj. podlaskiego odległość do najbliższej poradni wynosiła… ok. 50 km.

Porodówki znikają z polskich szpitali - gdzie znaleźć specjalistów?

Z informacji opublikowanych na początku listopada przez Money.pl wynika, że w niecałe 2 lata w Polsce zostały zamknięte 24 oddziały położnicze. Przykładowo: latem w woj. lubuskim zawieszono oddziały położnicze w Kostrzynie nad Odrą oraz w Skwierzynie. W ostatnim czasie z przyjmowaniem rodzących pacjentek wstrzymały się też szpitale w Mrągowie oraz Zakopanem. Część oddziałów po pewnym czasie udało się wznowić. Bo właśnie nie o likwidacji, a o „przerwie” bądź „zawieszeniu” się mówi. Mimo to pacjentki obawiają się, że zamknięte porodówki nie wznowią już działalności.

Główne powody zawieszania oddziałów położniczych to wspomniane wcześniej braki kadrowe oraz niedostateczna liczba porodów. Średnia europejska wynosi 3,6 lekarza na tysiąc mieszkańców, a w Polsce jest to już 2,4 lekarza. Przeciętny wiek lekarza w naszym kraju wynosi ponad 50 lat; podobny jest średni wiek polskiej pielęgniarki (52 lata). Niepokojąca jest zwłaszcza coraz mniejsza liczba położnych. Według „Newsweeka” w ostatnich latach liczba absolwentek położnictwa spadła aż o połowę, natomiast średnia wieku przedstawicielek tej grupy zawodowej szybko wzrasta.

Już w 2016 roku Najwyższa Izba Kontroli w raporcie dotyczącym opieki okołoporodowej na polskich oddziałach położniczych alarmowała, że aż w 17 skontrolowanych szpitalach nieprzerwany czas pracy poszczególnych lekarzy, zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, wynosił od 31,5 do 151 godzin! Oznacza to, że niektórzy z nich pracowali non stop przez kilka dni.

Porodówki znikają z polskich szpitali - NFZ analizuje przyczyny

O sytuację pytamy Ministerstwo Zdrowia. Sylwia Wądrzyk, dyrektor biura komunikacji tego resortu, uspokaja, że do chwili obecnej nie zapadły żadne decyzje dotyczące zamykania oddziałów położniczych. – Zagwarantowanie właściwej i kompleksowej opieki  nad kobietami w ciąży i w okresie połogu jest jednym z priorytetów Ministerstwa Zdrowia. W tym celu Ministerstwo Zdrowia wprowadza programy pilotażowe poprawiające sytuację na porodówkach – to m.in. funkcjonujące programy KOC (koordynowana opieka nad kobietą w ciąży) oraz Dieta Mamy – tłumaczy Wądrzyk.

W ramach KOC funkcjonuje 21 placówek, w których od 2017 roku odebrano ponad 64 tys. porodów. – Dzięki programowi kobieta zyskuje kompleksową opiekę, która gwarantuje jej większy komfort i bezpieczeństwo na każdym etapie ciąży, porodu i połogu. W przypadku programu Dieta Mamy realizuje go już 50 placówek. W ramach programu wdrażany jest standard, który kompleksowo określa zasady żywienia szpitalnego. Obejmuje on wybraną grupę pacjentów: kobiety w ciąży i w okresie poporodowym. Warto również nadmienić, że Narodowy Fundusz Zdrowia na bieżąco analizuje funkcjonowanie i organizację szpitali i oddziałów położniczych, jak i innych placówek ochrony zdrowia w Polsce – mówi Sylwia Wądrzyk.

Z informacji opublikowanych przez „Dziennik Gazetę Prawną” można się dowiedzieć, że według NFZ ponad 50 oddziałów położniczych powinno zniknąć z mapy Polski, ponieważ przyjmują one zbyt mało pacjentek. Fundusz zamierza premiować te placówki, w których wykonuje się ponad 400 porodów rocznie. Dla przykładu: w szpitalu w Kostrzynie nad Odrą w całym 2018 roku odebrano tylko 180 porodów.

Problem jest złożony. Kontrolerzy NIK-u w 2016 roku zwracali uwagę, że przy niewielkiej liczbie porodów (na poziomie 200–400 rocznie), co dotyczy zwłaszcza mniejszych szpitali, np. powiatowych, wysokość refundacji z NFZ nie pokrywa kosztów zatrudnienia dodatkowych anestezjologów, dzięki którym kobiety mogłyby rodzić ze znieczuleniem. Z tego samego raportu wynika jeszcze jeden zdumiewający wniosek: w żadnym ze skontrolowanych oddziałów nie przestrzegano wszystkich standardów opieki okołoporodowej!

Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, jest zdania, że liczba porodów nie powinna być jedynym kryterium decydującym o utrzymaniu bądź zamknięciu oddziału.

Podobno rodzi się za mało dzieci, brakuje też lekarzy, położnych i pielęgniarek. Bardzo mnie to martwi.

Główne powody zawieszania oddziałów położniczych to wspomniane wcześniej braki kadrowe oraz niedostateczna liczba porodów. Średnia europejska wynosi 3,6 lekarza na tysiąc mieszkańców, a w Polsce jest to już 2,4 lekarza. Przeciętny wiek lekarza w naszym kraju wynosi ponad 50 lat; podobny jest średni wiek polskiej pielęgniarki (52 lata). Niepokojąca jest zwłaszcza coraz mniejsza liczba położnych. Według „Newsweeka” w ostatnich latach liczba absolwentek położnictwa spadła aż o połowę, natomiast średnia wieku przedstawicielek tej grupy zawodowej szybko wzrasta.
Już w 2016 roku Najwyższa Izba Kontroli w raporcie dotyczącym opieki okołoporodowej na polskich oddziałach położniczych alarmowała, że aż w 17 skontrolowanych szpitalach nieprzerwany czas pracy poszczególnych lekarzy, zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, wynosił od 31,5 do 151 godzin! Oznacza to, że niektórzy z nich pracowali non stop przez kilka dni.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź