fot. Getty Images

„Choć okres poporodowy jest ważny, nie jest jedynym momentem rokującym o dalszej relacji”. Jak poradzić sobie, gdy po porodzie dziecko zostaje w szpitalu, mówi psycholożka

– Kiedy okazuje się, że dziecko musi pozostać w szpitalu, mamie trudno pogodzić się z zaskakującą rzeczywistością. Nie zapominajmy, że kobieta wciąż jest w połogu i potrzebuje równie dużo uwagi i opieki co jej dziecko – mówi psycholożka Monika Jamróz.

Klaudia Kierzkowska: Pierwszy kontakt mamy z dzieckiem po porodzie jest bardzo ważny. Niestety nie zawsze możliwy. Rozdzielenie mamy z dzieckiem po porodzie może osłabić więź między nimi?

Monika Jamróz: Pierwszy kontakt noworodka z matką w pozycji skóra do skóry, aż do zakończenia pierwszego karmienia, jest szalenie istotny. To czas, kiedy zachodzi mnóstwo procesów na poziomie fizjologii i psychiki. W pierwszych godzinach po porodzie odnotowuje się bardzo wysokie poziomy hormonów, które mają pozytywny wpływ jednocześnie na matkę i dziecko. Natomiast odpowiedź na pytanie, czy rozdzielenie mamy z dzieckiem po porodzie może osłabić więź, nie jest jednoznaczna.

Zależy to od ogromu okoliczności towarzyszących czasowi okołoporodowemu. Rola mamy jest w naszej kulturze nacechowana dosyć dużą oceną, nie rzadko krytyczną. Kontakt skóra do skóry jest czynnikiem sprzyjającym budowaniu więzi. Należy o niego zabiegać, dowiadywać się, jak wygląda ta możliwość w szpitalu, w którym mama zamierza rodzić. Jak wyglądają procedury w przypadku ewentualnego cięcia cesarskiego. To obszary, na które rodzice mają realny wpływ. Zdarzają się jednak takie sytuacje, na które rodzice wpływu nie mają, dobrze wtedy jest znaleźć w sobie pokłady dużej elastyczności pomiędzy dążeniem do realizacji swoich potrzeb i oczekiwań a zaufaniem personelowi medycznemu. Trudno uparcie walczyć o kontakt „skóra do skóry”, kiedy dziecko wymaga przebywania w inkubatorze czy stan mamy zagraża jej życiu.

Rozdzielenie może doprowadzić do osłabienia instynktu macierzyńskiego?

Zacznijmy od zdefiniowania – czym jest instynkt? Jak go rozumiemy?

Rzeczywistą definicję instynktu macierzyńskiego można określić jako genetyczną, wrodzoną, naturalną skłonność do posiadania dzieci i opiekowania się nimi. Potoczne rozumienie instynktu opiera się na tym, że wymaga się od kobiety, by chciała mieć dziecko, by rola matki była jej absolutnym dopełnieniem, by tuż po porodzie doskonale wiedziała, jak zajmować się swoim potomstwem przy jednoczesnym pierwszym dużym zachwycie z nowo narodzonego.

Czy to znów nie stawia kobiet w idealnej pozycji do oceny i krytyki? Stawia. Co dałaby nam surowa, jednoznaczna odpowiedź na powyższe pytanie? Zapewne dosyć mocno podzieliłaby środowisko kobiet, na matki i nie matki (bez względu na powód, dla którego nie mają dzieci). Dalej można wejść w podział matek na te, które zakochały się w swoich dzieciach od pierwszego wejrzenia i na te, które nie poczuły w pierwszej chwili nic specjalnego – zdecydowana większość. Idąc jeszcze krok dalej, na sposób opieki nad dzieckiem, który przecież wynika z ogromu zmiennych, jakie na kobietę w danym momencie wpływają. Trudno mi sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógł oceniać etap gotowości na posiadanie dziecka lub w ogóle decyzję o tym, czy kobieta chce być matką, czy nie.

Na co zatem może mieć wpływ rozdzielenie matki z noworodkiem?

Na szereg czynników związanych z opieką nad dzieckiem i uczuciami, jakie dominują u mamy. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że miłość takiej mamy czy umiejętności i chęci zajmowania się swoim dzieckiem będą w gorszej kondycji.

Trudno oceniać interakcję matki z dzieckiem, szczególnie w trudnej, stresującej sytuacji rozdzielenia bez obserwacji udziału drugiego rodzica w relacji. W pierwszej chwili mama może odczuwać żal, frustrację w związku z zaistniałą sytuacją. Być może w pierwszej chwili będzie potrzebowała dodatkowego wsparcia i zachęty w podjęciu odważnej opieki nad swoim dzieckiem, jednak ze względu na ich złożoność i indywidualność, takiego rozdzielenia nie możemy rozpatrywać w kontekście jakiegoś ogółu.

Monika Jamróz / fot. archiwum prywatne

W niektórych przypadkach stan zdrowia dziecka po porodzie nie pozwala na wypisanie go do domu razem z mamą. To chyba jedno z trudniejszych doświadczeń dla kobiety?

Zdecydowanie tak.

Sam pobyt w szpitalu bywa dla kobiety stresującym wydarzeniem, a narodziny dziecka są niesamowicie intymnym przeżyciem, które w idealnych warunkach powinno być wydarzeniem jak najmniej zmedykalizowanym. Większość kobiet oczekuje, że dwa, trzy dni po porodzie razem z maluszkiem wróci do domu. Kiedy okazuje się, że dziecko musi pozostać w szpitalu, mamie trudno pogodzić się z zaskakującą rzeczywistością.

Nie zapominajmy, że kobieta wciąż jest w połogu i potrzebuje równie dużo uwagi i opieki, co jej dziecko. Kiedy nie może wrócić z nim do domu, zwykle cała uwaga skupia się właśnie na jego stanie zdrowia, na zapewnieniu mu jak najlepszych warunków w szpitalu. Rodzice schodzą na drugi plan. Może pojawić się poczucie osamotnienia, lęku czy frustracji. Ręce, które są gotowe do opieki, nie mają zadania, piersi być może pełne mleka, zamiast dziecka, dostają laktator, a psychika matki, która powinna być w tym czasie niemal złączona z dzieckiem, musi radzić sobie bez niego. Długi pobyt dziecka na oddziale, jego bardzo wymagający stan zdrowia, mogą przyczynić się do lęku związanego z powrotem do domu i zapewnieniem mu należytej opieki, którą do tej pory dzielono ze specjalistami.

Zdarza się, że w tak trudnych momentach kobiety przechodzą załamanie nerwowe, popadają w depresję?

Stan emocjonalny kobiety w połogu w dużej mierze zależy od przebiegu porodu i od tego, jak zostanie on zapamiętany – czy jako doświadczenie pozytywne, czy takie, które ma ogrom niedoskonałości. Przebieg porodu i tego, co dzieje się chwilę po nim, oddziałuje w pewnym stopniu na przystosowanie się do roli matki. Na stan psychiczny mamy wpływa edukacja przedporodowa i przygotowanie się do przebiegu porodu z różnymi jego wariantami.

Kobieta, która jest świadoma, jakie stany emocjonalne mogą nią targać w pierwszych dobach, znacznie lepiej poradzi sobie z nową sytuacją. Jeśli rodzice znajdą się w rzeczywistości odmiennej, niż oczekiwali, w tym przypadku, kiedy dziecko musi zostać odseparowane od mamy na kilka dni lub pozostać w szpitalu na dłużej, świadomość swoich emocji jest elementem, który nie ma mocy zapobiegania załamaniu czy depresji, ale na pewno jest motywem wspierającym. Na wystąpienie epizodu depresyjnego po porodzie ma wpływ szereg innych czynników np. wcześniejsze zaburzenia emocjonalne, ból, zmęczenie, zmiany hormonalne, presja otoczenia czy brak wsparcia. Rozdzielenie matki z dzieckiem jest doświadczeniem silnie stresującym, dlatego na stan psychiczny kobiety należy zwrócić szczególną uwagę.

„Wyrządzamy sobie krzywdę, uznając wyższość spontanicznych reakcji nad tymi, których się nauczyliśmy”. O instynkcie macierzyńskim mówi Ula Owczarz, doula i psycholożka okołoporodowa

Polecamy

„Wyrządzamy sobie krzywdę, uznając wyższość spontanicznych reakcji nad tymi, których się nauczyliśmy”. O instynkcie macierzyńskim mówi Ula Owczarz, doula i psycholożka okołoporodowa

- Trudny poród może wywoływać ogromny żal i złość, niekiedy mama przenosi je na dziecko jako na „winowajcę” całej sytuacji. Podobnie jest przy dziecku bardzo wymagającym, gdy życie mocno się zmienia pod jego potrzeby - opowiada doula i psycholożka okołoporodowa Urszula Owczarz.

Czytaj

Co powinno zaniepokoić?

Stan przygnębienia przez większą część dnia lub wrażenie zupełnego braku emocji, negatywna ocena rzeczywistości, poczucie winy i/lub beznadziejności, stałe uczucie zmęczenia, zaburzenia snu i łaknienia oraz myśli samobójcze. W przypadku podejrzenia depresji poporodowej zwykle zwraca się dodatkowo uwagę na to, jakie uczucia żywi matka do dziecka, czy opieka nad nim, jeśli tylko jest taka możliwość, sprawia jej jakąkolwiek przyjemność czy jest tylko mechanicznym wykonywaniem czynności. Zdarza się, że kobiety mają myśli o oddaniu dziecka z powodu poczucia braku kompetencji lub postrzegają dziecko jako wyjątkowo kłopotliwe. Bywa też zupełnie odwrotnie, są nadmiernie przewrażliwione na punkcie jego zdrowia i prawidłowego rozwoju.

Jak poradzić sobie w takiej sytuacji?

Ważne, by być jej świadomym.

Zwykle pierwsze oznaki zaburzeń nastroju zauważają bliscy kobiety. Bez względu na aktualny stan zdrowia, warto stworzyć sobie siatkę wsparcia, co polecam każdemu, a przede wszystkim młodym matkom, które często wspominają o poczuciu samotności i bezradności w swoim macierzyństwie. Siatka wsparcia to kilka znaczących dla nas kontaktów. To osoby, z którymi dobrze czujemy się w relacji i mamy do nich zaufanie.

Dlaczego kilka?

Nie możemy obarczać odpowiedzialnością za nasze samopoczucie jednej osoby. Siatka wsparcia ma być taką bazą, z której można wybrać osobę, która na dany czas ma największe zasoby i będzie umieć pomieścić nasze emocje. Jeśli mówimy o profesjonalnym wsparciu, to należy poszukać odpowiedniego specjalisty w zakresie zdrowia psychicznego. Może to być psycholog, psychoterapeuta lub psychiatra, jeśli niezbędne okaże się włączenie farmakoterapii. Wciąż wiele kobiet w okresie okołoporodowym, mimo wyraźnej potrzeby, nie zgłasza się po pomoc psychologiczną. Psychoedukacja z zakresu opieki okołoporodowej jest jeszcze w Polsce na dosyć niskim poziomie.

Zastanawiam się, jak w tym trudnym czasie, kiedy kobieta wychodzi ze szpitala, a dziecko w nim zostaje, można się sobą zaopiekować?

No właśnie… zaopiekować się sobą. I właściwie na tym można by zakończyć. Inaczej poradzi sobie kobieta, która ma świadomość, że jej dziecko wyjdzie ze szpitala za 2-3 dni, a inaczej ta, która będzie mogła zabrać niemowlaka do domu dopiero za kilka tygodni. Każdy człowiek w toku doświadczeń życiowych wypracowuje sobie swoje techniki radzenia sobie ze stresem, dla jednych to będzie sport, dla innych ulubiona playlista. Oczekując na spotkanie z dzieckiem, warto przypomnieć sobie, co do tej pory pomagało nam w sytuacji silnego stresu. Jeśli wszystkie metody zawodzą i mama wciąż nie potrafi poradzić sobie ze swoimi emocjami, to jednym z rozwiązań jest właśnie wsparcie psychologiczne. Specjalista pracujący w obszarze okołoporodowym, wspólnie z mamą lub tatą będzie szukał nowych strategii radzenia sobie z trudną sytuacją.

Jak w tak ekstremalnych warunkach tworzyć więź z dzieckiem?

Tak jak budujemy z dzieckiem więź po fizjologicznym porodzie, bez komplikacji i separacji. O więzi budowanej w pierwszych chwilach po porodzie zaczęto mówić w efekcie badań nad tzw. okresem wrażliwości, który zdefiniowali M. Klauss i J. Kennel. Badacze postawili tezę, która zakłada, że prawidłową więź z dzieckiem można zbudować tylko na wczesnym etapie poporodowym, co ściśle łączy się z pracą hormonów. Na szczęście koncepcja ta została dość mocno skrytykowana. Budowanie więzi jest procesem długotrwałym i złożonym, przez co jeden czynnik nie może mieć aż tak decydującego wpływu na relację matki i dziecka. Życie stawia przed tą diadą jeszcze wiele okazji i wyzwań do tworzenia nici przywiązania.

Choć okres poporodowy jest ważny, nie jest jedynym momentem rokującym o dalszej relacji. Jeśli dziecko, musi pozostać w szpitalu nieco dłużej, sposobem na budowanie więzi jest możliwie jak najczęstsza obecność przy nim. Jeśli tylko stan zdrowia na to pozwala, zachęcam, by dziecka dotykać, mówić do niego, kangurować, brać udział w czynnościach pielęgnacyjnych, a poza murami oddziału opowiadać o nim czy pokazywać zdjęcia. Powoli wprowadzać go w swój świat, w swoją narrację, nawet jeśli chwilowo, fizycznie nie może być przy swoich rodzicach.

Przystawianie dziecka do piersi, o ile oczywiście niemowlę ma siłę ją ssać i nie ma żadnych przeciwwskazań ku temu, pomaga kobiecie przetrwać ten trudny czas?

Jeśli kobieta tego chce, to tak. Choć nie ma wątpliwości, że pokarm mamy jest najlepszy dla dziecka, to nie można jednoznacznie stwierdzić, że karmienie piersią jest najlepsze zawsze i w każdych warunkach. Wzmiankę o karmieniu piersią znajdziemy przy czynnikach wpływających jednocześnie na pojawienie się i niepojawienie się depresji poporodowej. W zależności od sytuacji mamy i dziecka, od ich możliwości i wielu innych czynników, karmienie piersią może być jednocześnie wspierające lub traumatyzujące. Na pewno nie należy kobiety zmuszać do karmienia i wywierać na niej presji.

W jaki sposób ojciec może budować więź z dzieckiem, które po porodzie musiało pozostać w szpitalu?

Być przy dziecku i angażować się w opiekę. Warto zachęcać ojców, którzy sami nie zawsze mają odwagę, do kontaktu „skóra do skóry”. Często nie chcą oni wchodzić pomiędzy matkę a dziecko, nie chcą zabierać swojej partnerce możliwości przebywania z noworodkiem/niemowlęciem, odsuwając na dalszy plan swoją potrzebę budowania relacji z potomkiem. Ważne, by mieć świadomość, że obecność taty również jest dla dziecka bardzo ważnym i wartościowym czasem.

Jak wrócić do normalnego funkcjonowania, szczególnie w przypadku, gdy dziecko będzie musiało spędzić w szpitalu kilka miesięcy?

Przede wszystkim nie warto oczekiwać powrotu do „normalności”.

Kiedy na świat przychodzi dziecko, normalność nabiera już zupełnie innego znaczenia. Urodzenie się dziecka to trochę jak podział życia rodziców na dwie ery „przed” i „po”. Nigdy nie będzie już tak samo. Bez względu na to, czy dziecko jest w domu, czy w szpitalu, „normalność” znaczy już coś zupełnie innego.

W takiej sytuacji, życie wielu rodziców zostaje podporządkowane pod wizyty w szpitalu. I to niesamowite, ale człowiek ma niewyobrażalne zdolności adaptacyjne, które w jakiś sposób podpowiadają, jak w danym momencie funkcjonować. Ważne, by nie izolować się od innych ludzi. Szczególnie ważną grupą wpierającą mogą okazać się inni rodzice, którzy doznali podobnych wydarzeń. Wspólne doświadczenia, większe zrozumienie sytuacji, w jakiej znalazła się rodzina, to niejednokrotnie bezcenna forma pomocy. Dobrze jest spędzać czas z bliskimi, przyjaciółmi, mieć życie towarzyskie. Samotność to stan sprzyjający spadkom nastroju, który jest już i tak mocno nadszarpnięty, kiedy dziecko przebywa w szpitalu.

 

Monika Jamróz – psycholożka, pedagożka, terapeutka, psychotraumatolożka. Wspiera rodziny w ciąży, połogu i okresie wczesnego rodzicielstwa. Pomaga uporządkować codzienność w nowej roli i zachować balans pomiędzy starym i nowym JA. Pracuje też w obszarze niepełnosprawności i strat. Zawodowo oprócz udzielania konsultacji psychologicznych, współpracuje również ze szkołą rodzenia, fundacjami i ośrodkami dla młodzieży i dorosłych niepełnosprawnych. Dla poszerzenia swoich kompetencji dodatkowo ukończyła studia z zakresu oligofrenopedagogiki i terapii SI, a fascynacja okresem okołoporodowym w ujęciu psychologicznym oraz rozwojem kompetencji rodzicielskich mobilizuje ją do udziału w różnorodnych szkoleniach i warsztatach. Prywatnie jest żoną i mamą. Miejsce w sieci: Facebook

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź