Getty images

„Paradoksalnie, wspierający rodzic to taki, którego dziecko jak najmniej potrzebuje”. Jak nauczyć dziecko samodzielności, mówi psycholożka

– Rodzic, który nieustannie przypomina dziecku o nauce, o wykonaniu zadania, zabiera mu możliwość nauki na własnych błędach. Pozbawia cennej, życiowej lekcji. Dzieci – tak samo jak dorośli – uczą się poprzez doświadczanie. Pozwólmy dziecku zapomnieć zabrać do szkoły książkę czy zeszyt. Dziecko może doświadczyć tego, jak to jest być nieprzygotowanym do lekcji – mówi psycholożka Karina Machura.

Klaudia Kierzkowska: Czym jest samodzielność w kontekście dzieci?

Karina Machura: Samodzielność to pewien rodzaj umiejętności, które dzieci nabywają – zarówno w zakresie czynności samoobsługowych, dbania o swoją przestrzeń i rzeczy oraz w obszarze swoich obowiązków. Dobrze jest, aby samodzielność była adekwatna do okresu rozwojowego, w którym obecnie dziecko się znajduje. Ani za mała, ani zbyt duża.

Od jakiego wieku powinniśmy uczyć dziecko samodzielności?

Warto przyglądać się rozwojowi dziecka. Kiedy zauważymy, że jest gotowe, by samemu spróbować nowych rzeczy, powinniśmy dać mu się wykazać. Stworzyć ku temu możliwość. Jeśli zauważymy, że dziecko próbuje włożyć buty, pozwólmy mu na to. Niech próbuje, nawet jeśli na początku nie zawsze wychodzi. Kiedy widzimy, że dziecko stara się wyjąć cukierek z papierka i nie idzie łatwo, nie wyręczajmy go. Choć pierwsze próby mogą być bardzo nieudolne, dodajmy pewności siebie, bądźmy cierpliwi i wzmacniajmy wiarę dziecka we własne możliwości. Nie przerywajmy, a bądźmy z boku. Możemy jak najbardziej podpowiedzieć, jak coś może zrobić, żeby wyszło. Jednak starajmy się nie robić tego za dziecko.

Zastanawiam się, czy każde dziecko da się nauczyć samodzielności? Tak, by samo pamiętało o zadanej pracy domowej, wykonaniu jakiegoś zadania do szkoły?

Każde dziecko rozwijające się prawidłowo, u którego nie stwierdzono deficytów ani głębszych zaburzeń, możemy nauczyć bycia samodzielnym. Nie zapominajmy, że jest to nauka, która jednym przychodzi szybciej, a drugim zajmuje więcej czasu. Pamiętanie o odrobieniu pracy domowej czy wykonaniu jakiegoś zadania do szkoły to kwestia ćwiczeń. Czynności te wymagają wielu powtórzeń, znalezienia swojej strategii przez dziecko (notatnik, kartka w piórniku, na której zapisze ważne informacje z danego dnia), czasem oczywiście przypomnienia ze strony rodzica.

Nie możemy wymagać od pierwszoklasisty, że od samego początku o wszystkim będzie pamiętał i wszystko kontrolował. To czasem wymaga pomocy dorosłego, ale bardziej w poszukiwaniu rozwiązań, co zrobić, żeby pamiętać o swoich obowiązkach – aniżeli wyręczaniu. Zdarza się, że my – dorośli nie dajemy szansy dziecku na samodzielność. Załatwiamy, chronimy, przypominamy.

Często nauczyciele w dzienniku elektronicznym informują rodziców, co dziecko ma zadane. To dobre postępowanie?

Tutaj mamy dwie strony medalu. Z jednej strony dzieci wiedząc, że informacje te są zamieszczone w dzienniku elektronicznym, faktycznie mniej uczą się samodzielności. Bardziej polegają na rodzicu, który przecież i tak zawsze sprawdza dziennik i ostatecznie przypomni o wykonaniu zadania. Rodzice sami biorą na siebie odpowiedzialność za dziennik elektroniczny i informacje w nim zawarte. Pozytywną stroną jest to, że dzieci, które mają trudności z koncentracją, na przykład z ADHD – otrzymują w ten sposób wsparcie. Takim dzieciom czasem trudno jest zapamiętać szczegóły, zwłaszcza jeśli podczas lekcji jest wiele bodźców, hałas, zamieszanie. Dziennik elektroniczny może być wtedy wsparciem dla dzieci z deficytami i ich rodziców.

Czyli dzieci polegają na rodzicach i nie koncentrują się na tym, co pani zadaje do domu?

To bardzo częste zjawisko. Kiedy rodzic bierze odpowiedzialność za sprawdzanie dziennika i przypominanie o wykonaniu zadania, to dziecko uznaje – zresztą słusznie, że to rola rodzica, a nie jego. Jeżeli chcemy, żeby dziecko było samodzielne i odpowiedzialne za szkołę – to rodzice powinni swoją kontrolę przekazać dziecku, co bywa paradoksalnie trudniejsze dla rodzica, niż dla dziecka.

Wyobraźmy sobie, że rodzic wie, że dziecko ma coś zadane, a dziecko o tym nie pamięta. Powinniśmy mu przypomnieć i zmotywować do odrobienia zadania?

Rodzic, który nieustannie przypomina dziecku o nauce, o wykonaniu zadania, zabiera mu możliwość nauki na własnych błędach. Pozbawia go bardzo cennej, życiowej lekcji. Dzieci – tak samo jak dorośli – uczą się poprzez doświadczanie. Pozwólmy dziecku zapomnieć zabrać do szkoły książkę czy zeszyt. Dziecko może doświadczyć tego, jak to jest być nieprzygotowanym do lekcji wychowania fizycznego z powodu braku stroju. Warto, by zdawało sobie sprawę z tego, że nieprzygotowanie do kartkówki kończy się np. niską oceną. W ten sposób dziecko widzi, jakie są konsekwencje zapominania, niedopatrzenia. Wówczas istnieje większe prawdopodobieństwo, że zacznie zastanawiać się nad strategiami, które ułatwią mu zapamiętanie powierzonych zadań. W ten sposób pobudzamy wewnętrzną motywację dziecka. W przypadku, gdy rodzice odgrywają rolę „przypominacza”, dostarczają zapomniane zeszyty na lekcję, to zdejmują z dziecka odpowiedzialność za szkołę. Warto być tego świadomym.

„Przedszkole to nie szkoła – nie zastępujmy zabawy nauką!”. Jakub Tylman o kondycji edukacji przedszkolnej

Polecamy

„Przedszkole to nie szkoła – nie zastępujmy zabawy nauką!”. Jakub Tylman o kondycji edukacji przedszkolnej

Czytaj

Zdarza się, że rodzice chcą wyręczyć dziecko i odrabiają prace domowe. Czym skutkuje takie zachowanie?

Za pomocą prac domowych nauczyciele chcą sprawdzić, czy dzieci przyswoiły wiedzę przekazaną na lekcji. To informacja – ile dziecko zrozumiało, a co jeszcze trzeba wytłumaczyć.

Prace domowe odrabiane przez rodzica są niemiarodajnym obrazem tego, co dziecko potrafi. Tym postępowaniem odbieramy dziecku poczucie sprawstwa. Jeżeli odrobi zadanie tak jak potrafi, to ma kontrolę, widzi, że coś od niego zależy. Kiedy rodzic zrobi to za dziecko – to jak dziecko ma się czuć samodzielnie i chcieć brać odpowiedzialność za szkołę, skoro ona należy do rodzica?

Kiedy dziecko nie odrobi pracy domowej, istnieje ryzyko, że dostanie złą ocenę. Często jedynka bardziej krzywdzi rodziców niż dzieci. Rodzice boją się, co pomyślą o nich inni. Następnym razem przypomną dziecku, by nie było wstydu. To dobry tok postępowania?

Żyjemy w takiej kulturze, zostaliśmy tak wychowani, że boimy się oceny innych. Zdarza się, że wstydzimy się za zachowanie naszego dziecka. Kiedy dostanie złą ocenę, obwiniamy siebie. Warto mieć na uwadze, że dziecko nie świadczy w 100 proc. o rodzicu. Tak samo nie jest ono naszą wizytówką, maskotką i nie jest po to, abyśmy czuli się w życiu lepiej. To odrębna istota, osobowość. Swojego samopoczucia nie powinniśmy utożsamiać z osiągnięciami czy porażkami naszego dziecka. Zdarza się, że rodzice przypominają dziecku o pracy domowej, nauce w obawie o to, żeby nikt nie pomyślał o nich źle. To odpowiedzialność i obowiązek ucznia, nie rodzica. Oczywiście opiekunowie powinni zadbać, by dziecko miało warunki i czas na odrobienie pracy domowej. Natomiast, przypominanie i dążenie do tego, by dziecko unikało „wpadek szkolnych”, nie uczy, jak radzić sobie z zapamiętywaniem, planowaniem. Kiedy uczeń zawali coś pierwszy, drugi i trzeci raz, to w końcu zacznie się zastanawiać, jak temu przeciwdziałać. Jak zapamiętać, jak sobie z tym poradzić. Nie zabierajmy dziecku takiej możliwości. Pozwólmy dzieciom bardziej polegać na sobie, na swoich umiejętnościach.

Dla wielu rodziców ten proces jest frustrujący…

Dlatego warto pamiętać, że dziecko uczymy samodzielności, pozwalając na bycie samodzielnym. Nie wyręczajmy.

Kiedy dziecko uczy się nowej umiejętności, możemy stać z boku i podpowiadać, jak to wykonać, jaki zrobić następny krok. Nie warto jednak od razu nadciągać ze wskazówkami. Pozwólmy najpierw dziecku spróbować po swojemu wykonać coś metodą prób i błędów. Dopiero kiedy zwróci się o pomoc, wesprzyjmy, ale nie pokazujmy rozwiązania. Niech swoimi rękoma, myśleniem próbuje dojść do celu.

Warto doceniać wszelkie akty samodzielności u dzieci. Doceniajmy, podkreślajmy, że potrafi samo. Wysyłajmy komunikaty, dzięki którym dziecko uwierzy w siebie. Będzie miało wtedy mocniejszy fundament, większą pewność siebie i wiarę we własne możliwości. Paradoksalnie, wspierający rodzic to taki, którego dziecko jak najmniej potrzebuje. Nie chodzi oczywiście o to, by być nieobecnym w życiu dziecka, by nie zaspakajać jego potrzeb emocjonalnych, bycia razem czy budowania więzi. Czynności, które dziecko potrafi wykonać samo, powinno robić samo. Nawet wówczas, gdy pojawiają się opory i wysyła komunikat – powiedz to za mnie, zrób to za mnie.

Pozwólmy dziecku pokonywać pewne bariery, wychodzić ze strefy komfortu po to, by nie czuło się zależne od nas i by wiedziało, że potrafi. A tak się stanie, gdy dziecku na to pozwolimy. W przeciwnym razie będzie trudno o samodzielność. Wyręczenie staje się z czasem dla dziecka wygodne. Pamiętajmy, że im później, tym trudniej nauczyć się samodzielności. W sytuacjach, kiedy dziecko jest chore, zmaga się z trudnościami, kiedy po prostu potrzebuje naszego wsparcia – pomóżmy. Samodzielności nie mylmy z tym, że dziecko nie może prosić o pomoc.

Rodzice często chcą motywować dzieci do samodzielności poprzez straszenie gorszą oceną, karą czy zakazem obejrzenia bajki.

Kara nigdy nie była, nie jest i nie będzie czymś dobrym. Zdecydowanie lepiej sprawdza się rozmowa o naturalnych konsekwencjach, jakie dziecko ponosi. Jeśli będzie dostawało gorsze oceny, to być może nie uda mu się przejść do następnej klasy. Zapytajmy, czy dziecko tego naprawdę chce. Warto rozmawiać o tym, czym takie zachowania mogą skutkować w przyszłości. Może lepiej teraz się „przyłożyć” i zakończyć pozytywnie rok szkolny. Nadrobienie dużej ilości materiału wymaga o wiele większego wysiłku. Zadawajmy dziecku pytania, nie dawajmy gotowych rozwiązań, np. co ci pomoże lepiej przygotować się do kartkówki? W ten sposób uczymy samodzielności i brania odpowiedzialności za swoje obowiązki.

 

Karina Machura – psycholożka dziecięca, trenerka umiejętności społecznych oraz dogoterapeutka. Pracuje w centrum terapii i diagnostyki z dziećmi przejawiającymi różne trudności: emocjonalne i rozwojowe. Z dziećmi z autyzmem, nadpobudliwością, mutyzmem wybiórczym, lękiem, fobią społeczną oraz napadami złości. Posiada również doświadczenie w pracy z dziećmi i dorosłymi z niepełnosprawnościami oraz dziećmi z rodzin adopcyjnych, które nabyła, prowadząc zajęcia z dogoterapii. Założycielka strony dla rodziców: o psychologii dziecka i życiu: https://www.instagram.com/instaterapsycholog/ https://www.facebook.com/InStatera.Psycholog/

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź