Spis treści:
Upał daje się wszystkim we znaki. Szczególnie teraz, gdy większość z nas nadal pracuje w domu, a nie w klimatyzowanym biurze. Nic dziwnego, że później robimy wszystko, byleby się tylko ochłodzić. I na to też pozwalamy naszym dzieciom. Kąpiel w fontannie? A dlaczego nie? Ano dlatego, że takie pluskanie się w zamkniętym obiegu wody może skończyć się tygodniem w szpitalu. Przekonała się o tym jedna z czytelniczek bloga „Szczesliva.pl”.
Upał, dziecko i miejska fontanna - historia z bloga „Szczesliva.pl”
Magda Kogut-Wałęcka, znana w mediach społecznościowych jako blogerka „Szczesliva.pl”, wspomniała niedawno na swoim profilu na Facebooku list, który otrzymała od jednej ze swoich czytelniczek. Kobieta opowiada w nim, jak pozwoliła swojemu dziecku na kąpiel w fontannie miejskiej:
„I po jednej sesji na tym „ulubionym placu”, na którym była fontanna, właśnie spędzamy drugi tydzień w jednym z krakowskich szpitali […].
Oddział dermatologiczny jest naszym drugim domem. Po jednej sesji kąpielowej w fontannie razem z teściową skutecznie „ochłodziłyśmy” moje dziecko gronkowcem i paciorkowcem kałowym.
Komu, komu jeszcze gronkowca albo paciorkowca, bo idę do domu? […]
Nigdy więcej fontanny!” – czytamy w liście.
Miejska fontanna: pałeczki okrężnicy, laseczki zgorzeli gazowej
„Dlatego, jeśli ktoś jeszcze ma ochotę ochłodzić swoje dziecko podczas upałów tego lata, to mamy fontann w naszych miastach do koloru i do wyboru! W większości z nich jest zamknięty obieg wody, co oznacza, że przez kilka tygodni woda w obiegu jest ta sama, a jedyne co filtry wyłapują, to większe sprawy, takie jak liście, szyszki czy kamienie.
Cała reszta, czyli pałeczki okrężnicy, laseczki zgorzeli gazowej, bakterie rodzaju legionella powodujące m.in. zapalenie płuc czy gorączkę Pontiac, gronkowce, grzyby i inne niespodzianki, mogą być wasze!
A im cieplej na zewnątrz, tym lepiej się one rozmnażają! Oczywiście, ironizuję sobie i liczę na to, że wszyscy mamy odrobinę zdrowego rozsądku, aby nie fundować tego swoim dzieciom…” – pisze dalej „Szczesliva.pl”.
Miejskie fontanny - co nam grozi?
Przypominamy: w miejskich zbiornikach wodnych może znajdować się nawet kilkadziesiąt różnych drobnoustrojów. To bakterie gronkowca, salmonelli czy bakterie kałowe, takie jak enterokoki czy E.coli. Nie chodzi tutaj więc tylko o grzybicę stóp, o której najczęściej się mówi w związku z korzystaniem z publicznych basenów.
"Fontanny jako tzw. obiekty małej infrastruktury służą do ozdoby przestrzeni miejskiej, a nie do kąpieli. Woda w fontannach nie jest nadzorowana przez sanepid, tak jak ma to miejsce w przypadku wody w basenach, kąpieliskach i miejscach okazjonalnie wykorzystywanych do kąpieli" – powiedział PAP rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.
Bakterie mogą wywołać poważniejsze dolegliwości: zapalenie spojówek, zapalenie uszu, zakażenie gronkowcem, a nawet bakteryjne zapalenie płuc.
W fontannach miejskich znajdują się też fekalia ptaków, psów czy kotów. Nierzadko zdarza się, że tego typu miejsca są również swego rodzaju "łazienkami" dla osób bezdomnych. To tutaj się myją i "piorą" swoje ubrania.
"Jedynie w skrajnych sytuacjach, gdy czujemy się mocno przegrzani, a w pobliżu nie ma innego miejsca, gdzie moglibyśmy się schłodzić, możemy zmoczyć głowę i kark, unikając kontaktu wody z ustami i oczami" - wyjaśnia rzecznik GIS.
I jak dodaje, znacznie bezpieczniejsze do schłodzenia się w upały są kurtyny wodne, w których woda pochodzi z miejskich wodociągów.
Miejskie fontanny a koronawirus
Główny Inspektorat Sanitarny zwraca też uwagę, że oblegane latem miejskie fontanny, mogą być miejscem, w którym łatwo zarazić się koronawirusem. Ale urzędnicy tłumaczą też, że nie chodzi wcale o cząsteczki wody, które unoszą się w powietrzu.
„Skażenie aerozolu wodnego wytwarzanego przez różne typy fontann w praktyce jest nikłe, biorąc pod uwagę łatwe utrzymanie chroniącej przed tym odległości osób odwiedzających od fontanny (min. 2 m lub więcej w zależności od rozprysku wody), bardzo znaczne rozcieńczenie cząstek wirusa w wodzie fontanny oraz fakt, że wirusy nie ulegają w niej namnażaniu” – czytamy w dokumencie GIS.
Problemem według pracowników sanepidu przede wszystkim może być zachowanie obowiązujących nas wszystkich 2 metrów odstępu. Przypominamy, że tam, gdzie nie da się go zachować, konieczne jest założenie maseczki. I tu może pojawić się problem.
„W trakcie odpoczynku w miejscach, w których jest wytwarzany aerozol wodno-powietrzny, a gdzie z uwagi na zagęszczenie osób odwiedzających wskazane jest używanie maseczki, nie należy dopuszczać do jej zawilgocenia. Wilgotna maseczka utrudnia oddychanie, a ponadto nie spełnia swojej roli ochronnej. Dotyczy to także chust i tkanin, używanych zamiast maseczek” – czytamy w dokumencie przesłanym do naszej redakcji przez GIS.
Nadal uważasz, że ochłodzenie się w fontannie to dobry pomysł? Pamiętaj, że obieg wody jest zamknięty, a dodatkowo nie jest ona dezynfekowana. Nikt też nie bada jakości tej wody pod kątem jej przydatności do spożycia czy do kąpieli.
Kąpiele w takich miejscach, właśnie m.in. z tych względów, są więc surowo zakazane.