Położna Zobacz, jak wygląda praca położnych./ Johner Images / gettyimages

Zobacz, jak wygląda praca położnych. Może zmienisz o nich zdanie

Spis treści:

Jesteś w 9. miesiącu ciąży. Czujesz się jak bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. Drażni cię już nie tylko twój ukochany mąż, rodzice czy najlepsza przyjaciółka. Jesteś już w takim stanie, że do szału doprowadza cię założenie butów czy wstanie z krzesła. A najgorsze przed tobą. Musisz przecież urodzić. I w tym właśnie ma pomóc ci położna. A mówi się o nich wiele. Często niezbyt dobrze. A co one same mówią o swoim zajęciu? Jak wygląda praca położnych?

Jaka jest praca położnych?

Jaka jest położna? Taka jak ty. Jest kobietą, ze swoimi lepszymi i gorszymi dniami. Bywa zmęczona, ponieważ ma dziecko, które w nocy nie dało jej spać. Ma chwilowe problemy w małżeństwie, bo mąż częściej bywa w pracy niż w domu. Jest kobietą, która odlicza dni do weekendu, do urlopu.

Jest specjalistką. To ona przez kilka lat studiowała, by pomóc ci podczas porodu. I naprawdę wie, w jaki sposób to robić.

Wiadomo. Tak jak w każdej dziedzinie, także i tu zdarzają się wyjątki. Każda z nas jest inna. Mamy inne pokłady empatii czy cierpliwości. I także wśród położnych znajdą się sytuacje, o których nie chciałybyśmy słyszeć. Tym razem jednak głos należy do nich. Jak wygląda praca położnej? Czego nie znoszą? Czy możemy zrobić coś, by także im pracowało się lepiej?

Tego typu pytania zadałam na jednej z zamkniętych grup położnych na Facebooku. Teraz publikuję ich niektóre odpowiedzi.

Praca położnej to nie tylko przyjmowanie porodów…

„Temat położnej pojawia się zazwyczaj przed porodem. Dużo kobiet kojarzy położną z czasem okołoporodowym, a tak naprawdę położna może opiekować się kobietą od narodzin aż do jej śmierci. Położna to nie tylko przyjmowanie porodu, to również edukacja seksualna, przedkoncepcyjna, przedporodowa, szkoła rodzenia, poradnictwo laktacyjne, opieka nad kobietą przed i po operacji ginekologicznej, położna środowiskowo-rodzinna, instrumentariuszka na sali operacyjnej. Położną możemy spotkać wszędzie – nie tylko na sali porodowej!”

…ale może przyjąć go samodzielnie, bez pomocy ginekologa

Mam wrażenie, że dalej wiele kobiet jest zaskoczonych, że położna ma uprawnienia, by prowadzić samodzielnie ciążę i poród niskiego ryzyka. Mówi o tym ustawa o zawodzie i standard opieki okołoporodowej. Jeżeli kobieta i dziecko są zdrowe, położna odpowiada za taki poród, prowadzi go formalnie, przyjmuje maluszka, ocenia stan dziecka w skali Apgar, ocenia stan łożyska i pomaga w pierwszym karmieniu. Ginekolog czy pediatra są po prostu wtedy zbędni.

Niestety, w wielu szpitalach pokutuje zwyczaj, że do porodu przychodzi cały sztab ludzi, wliczając w to studentów czy pielęgniarkę lub położną z oddziału neonatologicznego. Dla wielu kobiet jest to trudna sytuacja – zobaczyć obce twarze, które ją obserwują w tak kulminacyjnym momencie…”

W pracy położnej zdarzają się złe dni…

„Często zdarza się, że kobiety oczekujące na przyjęcie na oddział ginekologiczny są zniecierpliwione tym, że muszą długo czekać. Niestety, nie zależy to tylko ode mnie. Kolejność przyjęcia jest ustalana głównie przez lekarzy, brany jest pod uwagę oczywiście stan pacjentki. Niemal wszystkie pacjentki, które przychodzą do szpitala, nie są w dobrym stanie. Niektóre do operacji i zabiegów muszą być na czczo, są wyczerpane psychicznie, zestresowane tym, co je czeka, a często również choroba wyniszczyła je fizycznie.

Krótko mówiąc – są w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Do tego dochodzą często problemy rodzinne lub z uzależnieniem. Moim zadaniem jest sprawić, aby ich wejście do szpitala (procedura przyjęcia) było jak najlepsze, jak najłagodniejsze, jak najmilsze. Nawet jak ja mam zły dzień, to zawsze z tyłu głowy mam świadomość tego, w jak trudnej sytuacji są te kobiety, które do mnie przychodzą.

Staram się, aby przyjęcie do szpitala wspominały miło i z uśmiechem. Czasem żartujemy, czasem narzekamy, czasem staram się pacjentkę uspokoić, a czasem wystarczy, że ją tylko wysłucham. Dostosowuję się do drugiego człowieka, staram się wyczuć, jakie ma potrzeby. Według mnie najważniejsza jest w tym zawodzie empatia, a na drugim miejscu cierpliwość”

…i denerwuje się, gdy to o doulach mówi się lepiej

„Denerwuję się wewnętrznie, zwłaszcza w nocy, gdy jestem zmęczona. Boli mnie też, gdy mówi się o doulach – że są takie cudowne, że to takie wsparcie. Ja sama, jako położna, wiem jak stworzyć kobiecie odpowiednie warunki, ciepło, bezpieczeństwo. Dobrze, że one są, ale chciałabym, żeby położne też były postrzegane jako ciepłe, empatyczne osoby”

Położna w pracy naprawdę wie, co robi…

„Jestem położną. I zawsze chciałam nią być. To dlatego po nocach siedziałam nad książkami. Wiem, co robię. Dlatego tak bardzo mnie wkurza, gdy mamy nie słuchają, gdy przyjeżdżają na porodówki. Od razu chcą, żeby wołać ginekologa. Tak jakbym ja nie była ważna. Jeśli więc chcesz pomóc i odczarować ten mit wrednych porodówek, jasno napisz – położne dają radę!”

…i nie chce odbierać ci godności

„Zdarza się, że krzyknę albo, że nie zapukam do drzwi, gdy wchodzę do sali pacjentki. Mogę się spóźnić, gdy ktoś wzywa mnie dzwonkiem. Ale każdy wie, jak wygląda polska służba zdrowia. Jest dużo roboty i mało ludzi do pracy. Czasami jestem sama na oddziale, a wokół mnie słyszę krzyki trzech kobiet, które właśnie poczuły, że „to już”. Wkurzam się i przyznaję, ze zmęczenia czasami mogę wydawać się niemiła. Ale nie chcę dla nikogo źle. Poród to coś pięknego. I tak powinien być zapamiętany”

Jak pomóc położnej? Specjalistki mają dla nas kilka propozycji, którym ułatwimy im pracę.

Praca położnej to także walka z dokumentacją

„Najgorsza w pracy jest dokumentacja. Dziesiątki podpisów, pieczątek, ciągłe sprawdzanie, czy się wszystko wypełniło poprawnie i użyło właściwych słów. Tego nigdy nie lubiłam, ale jest to niestety konieczne. To bardzo zabiera czas, który można by było poświęcić rodzącej”

Zadawaj pytania

„Mam apel, aby kobiety pytały i podpisywały zgody świadomie, aby nie godziły się na nic biernie, czego nie rozumieją i z czym nie czują się komfortowo. Mało tego, mogą się rozmyślić w trakcie i np. poprosić, by odłączyć kroplówkę, bo bóle są za mocne i zbyt częste albo po prostu zmieniły zdanie.

Widzę, że kobiety często są wystraszone, boją się porodu, szykują się jak na coś nieuniknionego i przerażającego. Gdy pytam, czy chodziły do szkoły rodzenia, czy chodziły na bezpłatną edukację do położnej, która przysługuje każdej kobiecie mniej więcej od połowy ciąży, to nadal część kobiet mówi, że nie. Nie przygotowują się na ten dzień i mówią: ‚jakoś to będzie'”.

Zabierz ze sobą plan porodu

Jednym z mitów, jakie słyszałam, jest stwierdzenie: „po co plan porodu, przecież poród jest nieprzewidywalny, wszystko się może nagle zmienić i plan weźmie w łeb”. To nie jest słuszna implikacja. Plan porodu jest po to, aby kobieta przeszła proces edukacji i przygotowała się na poród, poznała wszystkie możliwości i wybrała świadomie te opcje, które są w zgodzie z jej potrzebami.

Tylko nieliczne kobiety przynoszą swój własny, osobisty plan porodu. Jest mi wtedy przykro, zastanawiam się wtedy jak to jest, że kobiety planują ślub, chrzciny, rocznice, urodziny, ale urodziny „zero” swojego dziecka już nie.

Jest trochę za późno, by edukować kobietę o wszystkim na sali porodowej. Umysł powinien być zrelaksowany, bodźce zredukowane do minimum, aby akcja mogła się rozwinąć samoistnie.

Wydaje mi się, że ci, którzy kwestionują zasadność planu porodu lub wręcz go wyśmiewają, nie kierują się dobrym interesem kobiet. Są to osoby, które prawdopodobnie preferują utarte, stare schematy, a nie indywidualne podejście do rodzącej”

Nie bądź bierna, nikt za ciebie nie urodzi

„Bierne podejście do porodu to prosty przepis na negatywne doświadczenie porodowe. Personel robi co może, ale to już nie jest to. Wszyscy umęczeni i w pocie czoła dobijają wtedy do mety. Często proponowane są środki przeciwbólowe, by poród nie zamienił się w prawdziwe cierpienie. A przecież można inaczej.

Bo nie dla każdej kobiety ból porodowy jest cierpieniem i męczarnią. Dla świadomych kobiet, które odrobiły swoją pracę domową i przygotowały swój umysł i ciało, bardzo często jest to trud, wysiłek, ale nie poczucie beznadziejności i cierpienia”

Przed tobą poród? Boisz się, że nie trafisz na empatyczną położną? To zrozumiałe. Pamiętaj jednak, że to też kobieta, a często i matka. A nikt nie zrozumie cię tak dobrze jak druga kobieta.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź