„Dziecko może się dzielić z innymi dziećmi, ale nie musi”. O tym, że dzielenia się nie warto uczyć na siłę, mówi Justyna Górka
Klaudia Kierzkowska: Chcemy, by dziecko było dobrze wychowane, by dzieliło się z innymi dziećmi zabawkami i razem z nimi bawiło. Tak się przyjęło. Zastanawiam się, czy to do końca słuszne podejście, czy dziecko powinno się dzielić np. łopatką w piaskownicy, czy zabawką z rodzeństwem?
Justyna Górka: Dziecko może się dzielić z innymi dziećmi, ale nie musi. Niezależnie od tego, czy chodzi o rodzeństwo, kolegę z przedszkola czy dziecko spotkane w piaskownicy. Rolą rodziców jest wspieranie go w podjętej decyzji. Każdemu z nas doskonale znane jest pojęcie granic osobistych. My, dorośli, staramy się dbać o to, by nikt nie przekraczał naszych.
Mówimy głośno, gdy nie chcemy pożyczyć swojego nowego samochodu koledze z pracy lub nie zgadzamy się na to, by nowo poznana osoba korzystała z naszego telefonu. Zróbmy to samo dla naszego dziecka. Zostawmy mu wolny wybór.
Umiejętność dzielenia się pojawia się wraz z wiekiem i rozwojem. Spójrzmy na półtoraroczne dziecko, które dopiero odkrywa i poznaje pojęcie posiadania czegoś. Dla niego najbardziej atrakcyjną rzeczą na świecie jest ta, którą przed chwilą miało jego starsze rodzeństwo w dłoni. Niezależnie od tego czy jest to super autko, czy zwykła butelka po wodzie. To samo dziecko rok później będzie mało elastyczne i będzie mocno akcentowało swoje granice mówiąc „To moje! Nie wolno ci się tym bawić”. Nie jest to powód do zmartwienia. Pamiętajmy, że tak przebiega rozwój. Gdy spojrzymy ponownie na to samo dziecko za kolejny rok zobaczymy, że zaczyna dostrzegać fakt, że dzielenie się może być fajne bo spędzamy czas razem, bo możemy bawić się czymś wspólnie, bo możemy się wymieniać zabawkami. Dzieje się tak dlatego, że dopiero po trzecim roku życia dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, co znaczy posiadać coś na własność. To właśnie ta umiejętność jest fundamentem do tego, by rozwinęła się w dziecku chęć do dzielenia się.
O ile dzielenie się jest kulturalne, miłe i uprzejme, to czy zawsze powinniśmy nakłaniać do niego dziecko?
W tym miejscu należy zadać sobie dwa kluczowe pytania. Jedno z nich brzmi: „Czy nakłanianie uczy dzielenia się?”. Zdecydowanie nie! Nakłanianie nie sprawi, że dziecko zrozumie jego istotę. Maluch odda zabawkę, bo rodzic usilnie o to prosił. Nie będzie rozumiał dlaczego to robi. Tym sposobem zamiast uczyć dzielenia się, zaburzamy ten proces. Drugie pytanie to: „Czy nakłanianie to forma presji?”. Zdecydowanie tak! Wyobraźmy sobie sytuację w piaskownicy. Do dziecka podchodzi kolega i kilkukrotnie prosi je, by podzieliło się wiaderkiem. Wasze dziecko nie chce, bo akurat świetnie się bawi. Natomiast wy, stojąc nad jego głową nieustannie prosicie, by pożyczyło wiaderko, by się wymieniło. Tam gdzie pojawia się presja, tam pojawiają się wywołane nią trudne emocje i poczucie obowiązku.
Jeśli chcemy, by dziecko nauczyło się dzielić, musimy sprawić, by dzielenie się stało się wartością samą w sobie, a nie wynikało z obowiązku bycia miłym, uprzejmym i kulturalnym.
Warto chyba zwrócić uwagę na potrzeby dziecka, które ma prawo do własnego zdania i prawo do bawienia się samemu?
W pierwszej kolejności powinniśmy zwrócić uwagę na potrzeby naszego dziecka, na jego granice. My jako dorośli nie zawsze godzimy się na wszystko, nasze dziecko też nie musi. Zabawki w oczach dziecka (szczególnie tego małego) są jego integralną i nierozerwalną częścią, dlatego próbę podzielenia się może odczytywać jako zagrażającą. Powinniśmy nauczyć się słuchać potrzeb dziecka i mu towarzyszyć. Dzięki temu wspieramy rozwój poczucia własności i budujemy poczucie bezpieczeństwa. W tym przypadku poczucie bezpieczeństwa, rozumiane jako świadomość posiadania zabawki i samodzielnego decydowania o niej. Czuję się bezpiecznie, ponieważ wiem, że rodzic daje mi swobodę w podjęciu decyzji, akceptuje moje potrzeby i rozumie moje emocje. Pamiętajmy, że dziecko nie zawsze musi mieć ochotę bawić się z innymi. Pamiętajmy też, że za chwilę może zmienić zdanie i jednak pojawi się chęć podzielenia się.
Zdarza się, że wymagamy od dzieci rzeczy dla nich niemożliwych np. oddania bratu ulubionego misia. Może warto zapytać siebie, co byśmy wtedy czuli?
Postawienie się w sytuacji dziecka świetnie zobrazuje każdemu rodzicowi, co czuje jego pociecha w takiej chwili. Co gdyby to do naszego domu wszedł ktoś z rodziny, znajomych i pożyczył sobie nasz telewizor czy komputer w imię dzielenia się i tego, że dobrze się znamy? Byłoby wam do śmiechu? Dla dziecka ten zwykły miś jest najbardziej atrakcyjnym przedmiotem na świecie, jest jego własnością. Próbę zabrania mu go bez przyzwolenia może potraktować jako atak na jego granice, jako coś, co zagraża jego autonomii.
Co czuje dziecko, które zmuszone jest do podzielenia się z rówieśnikami?
Przede wszystkim czuje presję, a z presji nie tworzy się nic dobrego. Może pojawić się strach w sytuacjach społecznych związanych z dzieleniem się. W odpowiedzi na nieszanowanie jego potrzeb i granic może pojawić się smutek, a z nim łzy.
Nie uczmy dziecka rezygnować z siebie w imię kogoś. To wpływa na jego poczucie wartości.
Zmuszanie i nakłanianie do dzielenia się z pewnością wpłynie negatywnie na samą relację rodzic-dziecko.
Zatem może lepiej nie uczyć dzielenia się. Lepiej by dziecko było bardziej samolubne i myślało tylko o sobie?
Pokazujmy w sposób naturalny i swobodny pozytywne aspekty dzielenia się. Uczmy prawidłowego komunikowania swoich potrzeb. Pokażmy dziecku, czym jest wolność wybierania i że ono też ją posiada. Umiejętność dzielenia się zdecydowanie lepiej wypracować krok po kroku tak, by dziecko miało czas zaobserwować jego przyjemną stronę. Poszanowanie praw dziecka w tym aspekcie, wraz ze swobodą decyzji, to najlepsza lekcja dzielenia się. Nie da się jej jednak przyspieszyć nakłanianiem, zawstydzaniem, etykietowaniem czy dzieleniem się w imieniu dziecka.
Nie podzielenie się z innym dzieckiem to egoizm i skąpstwo?
Dziecka, które nie chce się podzielić nie określajmy mianem samoluba czy egoisty. Za jego zachowaniem stoją ukryte potrzeby i wystarczy je dostrzec. Jest to chęć bycia wziętym pod uwagę, potrzeba posiadania czegoś na własność i decydowania o sobie. Pamiętajmy też o granicy wiekowej, do której dziecko nie jest w stanie pojąć, czym jest dzielenie się. Jak można nazwać egoistą dziecko, którego mózg wciąż się rozwija i uczy?
Czy skąpcem malucha, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że dzielenie nie wiąże się z utraceniem czegoś bezpowrotnie. Zamiast etykietować zastanówmy się, dlaczego dziecko nie chce się dzielić, w jaki sposób możemy go w tym wesprzeć.
Nauczmy się patrzeć na sytuację z innej perspektywy. Moje dziecko nie jest egoistą po prostu jest małe, rozwija się, codziennie nabywa nowe kompetencje lub jest asertywne i dba o swoje potrzeby. Zmiana myślenia pozwala inaczej spojrzeć na sytuacje i na dziecko. Pozwala także unikać negatywnych emocji.
Co zrobić, gdy dziecko nie chce podzielić się z innymi, a mamy z piaskownicy patrzą na nas zabójczym wzrokiem?
Zacznijmy od zastanowienia się nad tym, co jest w tym momencie dla nas najważniejsze. Czy potrzeby, emocje i granice naszego dziecka? A może presja otoczenia i spojrzenia innych rodziców? Myślę, że wystarczy jeden prosty komunikat: „Rozumiem, że nie masz ochoty dzielić się teraz swoją łopatką. Widzę, że dobrze się nią bawisz i boisz się, że ona do ciebie nie wróci. Zobacz, twój kolega nie ma takiej. Może jak skończysz zabawę będziesz miał ochotę się podzielić? Chłopiec z pewnością by się ucieszył”. Takim komunikatem akceptujemy postawę i emocje naszego dziecka jednocześnie pokazując perspektywę tego drugiego. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie jest łatwo odciąć się od spojrzeń i zostawić gdzieś za sobą myśli o tym, że inni oceniają teraz mnie i moje dziecko.
To co można robić w praktyce, żeby pobyt choćby w tej piaskownicy, wśród innych dzieci, przebiegał w miarę miło i bezkonfliktowo. Ma pani jakieś rady?
Fajnym rozwiązaniem jest zachęcanie do samego pokazywania swoich rzeczy i oglądania zabawek rówieśników. Tym sposobem dziecko uczy się, że pokazanie swojej własności nie wiąże się z jej utratą. W pewnym sensie oswajamy jego lęki. Możecie też umówić się z dzieckiem, że zabawki które są dla niego bardzo ważne chowacie do plecaka, a te którymi będzie się chciał podzielić z innymi w piaskownicy, zostaną na wierzchu. Kolejną prostą metodą nauki jest wymiana zabawek. Jeśli dziecko nie będzie miało ochoty podzielić się, to może wymiana na zabawkę kolegi go do tego zachęci. Ze starszymi dziećmi możecie wspólnie ustalić zasady takie, jak czas, przez który rodzeństwo będzie mogło wypożyczyć ulubione pudełko klocków. Ciekawym sposobem jest zaangażowanie dziecka do pomocy, która przy okazji będzie nauką dzielenia się. Przykładowo poproście o podzielenie ciasta na kawałki i rozdanie go rodzeństwu. Możecie też wspólnie kupić paczkę smakołyków i zachęcać dziecko do częstowania domowników. Przedszkolaki czują naturalną potrzebę dzielenia się, jeśli bardzo chcą się z kimś bawić. Ciekawa zabawa w większym gronie pozwoli swobodnie i naturalnie pokazać, czym jest dzielenie się. Niech każdy z uczestników przyniesie ze sobą swoje zabawki. Zróbcie burzę mózgów i wymyślcie, jak można się bawić wspólnie wykorzystując skarby przyniesione z domu.
Justyna Górka – psycholog dziecięcy, nauczycielka edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Pracuje w przedszkolu integracyjnym, gdzie wspiera dzieci i ich rodziców. Prywatnie mama dwóch chłopców. Prowadzi konto o nazwie @psychokreacje, dzieląc się wiedzą z zakresu psychologii dziecka w mediach społecznościowych.