Spis treści:
Gorąco. Słońce praży niemiłosiernie. Lepiej przesiedzieć upał z dzieciakami w domu, wizualizując sobie lodowiec w styczniu? Niekoniecznie. Słońce, dawkowane rozsądnie, jest niezbędne.
Korzyści z przebywania na słońcu i jak chronić się przed jego nadmiarem
Co nam daje słońce? Poza opalenizną – dłuższe dni, lepsze samopoczucie i zdrowie. Zwłaszcza w naszej szerokości geograficznej – gdy przez połowę roku jest ciemno i szaro – warto łapać je, gdy tylko nadarzy się okazja. Jasne, że fala upałów to nie jest idealny moment na spędzanie całego dnia na placu zabaw, bo może nie skończyć się dobrze. Trzymajcie się zatem kilku prostych zasad, a słońce nie zrobi dzieciom krzywdy.
Po pierwsze: chronimy skórę
Smarujemy, nie żałując ani ilości preparatu, ani częstotliwości nakładania. Kremy przeznaczone dla dzieci mają najwyższe filtry (tzw. pięćdziesiątkę), ale wcale nie oznacza to, że maluchy się nie opalą. Owszem, ich skóra zrobi się złocista albo nawet czekoladowa, a jednocześnie nie będzie narażona na poparzenia.
Bywa, że preparaty dla maluchów trudno się rozsmarowują i zanim ostatecznie się wchłoną, zostawiają na skórze widoczną warstwę. To sprytny trick producentów, pozwalający upewnić się, że dokładnie posmarowaliśmy wszystkie odsłonięte miejsca. Niektóre kremy tworzą smugi białe, inne żółte, a nawet niebieskie. Możliwość bezkarnego wysmarowania się na niebiesko powinna zachęcić do ich używania najbardziej oporne jednostki.
Po drugie: osłaniamy głowę
Bez nakrycia – tylko w cieniu. Maluchom w wózkach wystarczy postawiona budka lub parasol, niech sobie główka swobodnie oddycha. Dla ruchliwych starszaków obowiązkowa przewiewna czapka albo kapelusz. Nawet gdy niżej wyłącznie pieluszka albo kąpielówki. Okulary słoneczne kilkulatkowi nie są niezbędne, jeśli zadbamy o odpowiedni daszek czapki lub szerokie rondo kapelusza.
Jeśli jednak wybieracie okulary, to zamiast takich ze straganu czy supermarketu zainwestujcie w porządne, które naprawdę mają soczewki z filtrami chroniącymi przed szkodliwym promieniowaniem. Jak wybrać odpowiednie? Tutaj znajdziecie wyczerpującą podpowiedź.
Po trzecie: spacer o odpowiedniej porze
Latem słońce najsilniej operuje między godz. 11 a 16. Nie bez powodu południowcy wymyślili sobie sjestę, żeby te najtrudniejsze godziny przedrzemać w przyjemnym domowym chłodzie. Na plac zabaw, nawet ten zacieniony, najlepiej wychodzić rano albo bardzo późnym popołudniem. Ale wychodzić koniecznie! Koniecznie zabierając ze sobą zapas wody do picia – dla siebie i dla malucha. Wody – nie słodkich soczków czy napojów!
Pod wpływem słońca w skórze powstaje witamina D, a jej niedobory ma większość dzieci i dorosłych. Niedobór „witaminy słońca” może skończyć się krzywicą, to wiedzą wszyscy rodzice. Nie wszyscy wiedzą jednak, że lista potencjalnych zagrożeń jest znacznie dłuższa: osłabienie mięśni, zwiększone ryzyko otyłości, chorób serca, nowotworów. Korzystajmy więc, zanim przyjdą szare miesiące i trzeba będzie witaminę suplementować.
Już kilkanaście minut na słońcu wystarczy, żeby w organizmie powstała wystarczająca dawka witaminy D. Ale uwaga! Na działanie promieni słonecznych trzeba wystawić przynajmniej 20% powierzchni ciała, niezabezpieczonej filtrami. Czyli w cieniu czapki z głów, chociaż na kwadrans.