„Ważne jest, abyśmy dbali o nasze zachowania, gesty i słowa, aby być drogą do szczęścia i dobrego samopoczucia naszych dzieci” – mówi psycholożka Sylwia Warchoł-Plucińska
Klaudia Kierzkowska: Często mówi się, by rodzic był wzorem do naśladowania dla swojego dziecka. Zatem rozwiejemy wszelkie wątpliwości i odpowiedzmy na pytanie, czy dziecku potrzebny jest taki wzorzec?
Sylwia Warchoł-Plucińska: Oczywiście! Dziecko uczy się poprzez modelowanie – patrzy na to, co my dorośli robimy, następnie zapamiętuje wzorzec, odtwarza go i wyciąga wnioski. Widząc, słysząc, jak mówią osoby dookoła, dziecko uczy się mówić, a także jeść, chodzić i wykonywać wszelakie czynności.
Mózg dziecka zapisuje to, czego doświadcza, jako pewnego rodzaju wzorzec postępowania, później odtwarza w odpowiednim czasie. My, dorośli, jesteśmy dla naszego dziecka autorytetem, więc najwięcej zachowań do naśladowania weźmie właśnie od nas.
Dzieci spotykając się ze sobą i rozmawiając, mówią: „A moja mama….”, „a mój tata…”, a dorosły, pytając: „gdzie się tego nauczyłeś?” usłyszy: „od mamy, taty w domu”.
Od kiedy, w jakim wieku, dzieci zaczynają wzorować się na innych osobach?
Bardzo szybko, bo już w okresie niemowlęcym. Przed ukończeniem 1. roku życia dziecko naśladuje różne dźwięki np. cmokanie, kasłanie, odgłosy zwierząt. Zaczyna powtarzać sylaby, słowa. Naśladuje gesty np. pa-pa, kosi-kosi i proste czynności np. wkładanie klocków do pudełka, mieszanie łyżką. Naśladuje rysowanie na poziomie bazgrołów. Według badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Londyńskim przez dr Victorię South 18-miesięczne dzieci mają już tendencję do naśladowania tego, co jest im znane, powtarzane kilka razy i czemu towarzyszy również język. Tak właśnie dojrzewają procesy komunikacyjne. Dzieci pomiędzy 19. a 24. miesiącem życia zaczynają kopiować wykonywanie czynności, które widzą u innych. Naśladują swoich rodziców, rodzeństwo. Robią to nie tylko po to, aby się uczyć, ale także po to, by czuć się częścią grupy społecznej.
Dlaczego tak ważne jest, by dziecko miało swój wzorzec do naśladowania?
Głównie dlatego, by mogło rozwijać w sobie wartości i umiejętności, które pozwolą mu być wartościowym człowiekiem.
Dziecko, które ma wzór do naśladowania, uczy się, jak żyć w zgodzie ze sobą, jak popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski, jak okazywać swoją wrażliwość, będącą najwyższą formą odwagi.
Psycholog Moritz Daum pisze, że naśladowanie to instynktowne zachowanie u ludzi (również u zwierząt). Naśladowanie nie służy nam tylko do nauki, ale także buduje poczucie przynależności, pomaga ludziom identyfikować się z określoną grupą.
Domyślam się, choć mogę się oczywiście mylić, że najlepiej byłoby, aby tym wzorcem był rodzic?
Rodzic jest wzorem do naśladowania jakby z nadania, bezwarunkowo. Dziecko ma pełne zaufanie do rodzica, domniemując, że robi on wszystko najlepiej. Rodzice mają bardzo duży wpływ na dzieci poprzez własne zachowania, reakcje, słowa. W trakcie rozwoju dziecko buduje swoją własną tożsamość, przez co autorytet ewoluuje. Przechodzi okres buntu, zbliżania się i oddalania od „obiektu”. Dla mnie jako matki, ważny jest wewnętrzny naturalny autorytet. Rodzic daje dziecku wszystko to, co potrzebne jest mu do kształtowania swojego życia opartego o silne podstawy. Miłość, szacunek, poczucie bezpieczeństwa, czas, wsparcie.
A co w przypadku, gdy rodzice nie są „warci” naśladowania. Dobrze, by dziecko znalazło sobie innego „idola”?
Często tak bywa.
W dzisiejszych czasach dzieci nie tylko opierają się na autorytecie rodziców. Może to być brat, siostra, ciocia, wujek, babcia, dziadek. W środowisku dziecka zawsze znajdzie się osoba, którą można wziąć za „idola”, dążyć do podobnych celów.
Oprócz nich są też przecież sławne osoby: sportowcy, naukowcy, przedsiębiorcy. Każda osoba, która ma coś wartościowego do powiedzenia i pokazania, jest godna naśladowania. Idola warto mieć, ale nic na siłę.
Jak być dobrym wzorem do naśladowania dla swojego dziecka?
Przede wszystkim trzeba być szczerym, nie można okłamywać dziecka. Kiedy popełnimy błąd, powinniśmy się do niego przyznać i pokazać, jak sobie radzimy z porażką. Powinniśmy być dla dziecka, kiedy tego potrzebuje, tulić, łaskotać, mówić „kocham cię”. Wspierać, motywować, budować poczucie własnej wartości. Znajdować czas na wspólne rozmowy, gry, szaleństwa. Ważne, by opisywać swoje emocje, które pojawiają się w relacji. Uczyć się nawzajem czytelności emocjonalnej (np. powiedzenie, że coś nas złości, cieszy, zachwyca, rozczarowuje, sprawia smutek). Jeżeli popełnimy błąd, warto się do niego przyznać i pokazać dziecku, jakie znaleźliśmy na to rozwiązania. Warto być pomocnym innym ludziom, którzy potrzebują wsparcia. Pokazywać dzieciom, co ma w życiu znaczenie, co naprawdę się liczy. Odnosić się do siebie z szacunkiem, doceniać swoje wzajemne wysiłki i zaangażowanie wszystkich członków rodziny. Uczymy swoje dzieci tego, czego sami byśmy chcieli uczyć się od innych.
Jesteśmy tylko ludźmi. Każdemu zdarza się zagubić, popełnić błąd. Jak taką sytuację wytłumaczyć dziecku? Jak wyjaśnić, że pewnych zachowań nie warto naśladować?
Popełniając błąd wychowawczy, musimy pokazać, że potrafimy się do niego przyznać. Kiedy dziecko nieodpowiednio się zachowuje, to staramy się, żeby powiedziało słowo „przepraszam„. Nie oczekujmy od dziecka, że będzie przepraszać, jeśli sami tego nie robimy.
Wymaganie od dziecka przepraszania w sytuacjach, kiedy rodzic tego nie robi, mija się z celem. Niczego nie uczy. Sprawia tylko, że dziecko czuje się zmuszane do posłuszeństwa.
Należy wyjaśnić dziecku, za co konkretnie przepraszamy, np. „Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam”. Ważne, aby dziecko zrozumiało, co się wydarzyło. Sami też musimy pracować nad sobą, nad swoimi emocjami, żeby w późniejszym czasie nie popełniać tych samych błędów. Przez błędy człowiek się uczy.
Przytoczę w tym miejscu bardzo ciekawe badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Yale przez Dereka Lionsa. Autor stwierdził, że dzieci w ciągu pierwszych pięciu lat życia nadmiernie naśladują dorosłych. Podczas eksperymentu grupa dorosłych ludzi pokazała 3-latkom, jak otworzyć pudełko. Sposób otwarcia pudełka był skomplikowany, pokazany z bezużytecznymi wskazówkami, które opóźniały otwarcie pudełka. Kiedy dzieci przystąpiły do pracy, zaczęły kopiować krok w krok wykonane przez dorosłego zadanie. Łącznie z niepotrzebnymi krokami, które wcześniej pokazywali dorośli. Druga grupa dzieci miała wykonać zadanie bez żadnych wskazówek dorosłego. Dzieci otworzyły pudełko bez dodatkowych kroków. Wniosek z tego jest taki, że dzieciom brakuje krytycznego zmysłu, aby wnioskować, że to, co robią lub mówią dorośli, jest odpowiednie, użyteczne lub moralne. Dlatego ważne jest, abyśmy my, dorośli, dbali o nasze zachowania, gesty i słowa, aby być drogą do szczęścia i dobrego samopoczucia naszych dzieci.
Polecamy
„Co się mówi?!” nie zadziała. O tym, jak nauczyć dziecko mówić szczere „dziękuję”
– Wdzięczność to nie jest umiejętność. Jeśli będziemy podchodzić do sprawy zadaniowo, czyli "chcę nauczyć moje dziecko dziękować, żeby było uznawane za grzeczne i kulturalne", to z praktyki realnej wdzięczności nici. Nie mylmy postawy życiowej z dobrymi manierami. Zasadę, że mówimy „dzień dobry”, „do widzenia”, „proszę” i „dziękuję” dzieci łapią szybko. Natomiast to nie wystarczy, by nasze dziecko używało „magicznych słów” od serca – mówi psycholożka dziecięca Agnieszka Bojda.
Dlaczego dzieci szukają wzorów do naśladowania?
Dzieci rodzą się ze znakomitą umiejętnością naśladowania i dlatego szukają wzorców, które chcą przyswoić. Uczą się odbierać otaczający je świat poprzez neurony lustrzane. Odczytują je z zachowań otaczających ludzi, a czym bliższe są relacje z obserwowaną osobą, tym silniej te sygnały są odbierane. Daniel Siegel w swojej książce pt. „Zintegrowany mózg – zintegrowane dziecko” zwraca uwagę na fakt, że wraz z rozwojem dziecka jego mózg „wzoruje się” na mózgach jego rodziców. Zachowania najbliższych dorosłych dziecka są istotne w perspektywie jego rozwoju. Odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu mapy zachowań dziecka oraz sposobu, w jaki postrzega ono świat i jak radzi sobie z sytuacjami, z którymi się styka się na co dzień. Kiedy mały człowiek musi nauczyć się czegoś konkretnego, zwraca się do dorosłego – w psychologii nazywa się to strefa najbliższego rozwoju Lwa Wygotskiego. Przykład: dziecko nie potrafi za pierwszym razem wykonać samodzielnie zadania, jednak jest w stanie wykonać je przy wsparciu osoby dorosłej. W tej sytuacji mały człowiek najlepiej zdobywa nową wiedzę i umiejętności. Rodzic, obserwując swoje dziecko, wie, kiedy jest ono w stanie zrobić coś samodzielnie, a kiedy wymaga pomocy.
Zastanawiam się, czy brak jakiegokolwiek „idola” czy osoby, która nam imponuje, może niekorzystnie wpłynąć na rozwój dziecka?
Podstawą autorytetu w relacji z dzieckiem jest miłość, solidarność i szacunek. Rola autorytetu w wychowaniu jest bardzo ważna, ponieważ stanowi o efektach procesu socjalizacji.
Rodzice wychowują swoją osobowością, a dziecko poprzez naśladownictwo, modelowanie czy identyfikację uczy się wzorców zachowań od nich. Na pewno niekorzystnie na rozwój dziecka mogą wpłynąć ludzie, którzy pokazują dziecku wzorce niewłaściwe, z kręgu zaburzeń zachowania i zaburzeń emocji, manifestujący zagrożenie niedostosowaniem społecznym, czy niedostosowani społecznie. Takie patologiczne wzorce utrwalane od najmłodszych lat życia, na pewno przyczyniają się do tego, że dziecko będzie manifestowało trudności rozwojowe, a czasem nawet zaburzenia, nieprawidłowe wzorce to nieprawidłowy, nieharmonijny rozwój. Jest jednak nadzieja. Dziecko, które urodziło się zdrowe fizycznie i psychiczne, jeśli jest silne osobowościowo, ma szansę wyrwać się z kręgu patologicznych wzorców, obserwując różne wzorce (nie tylko te rodzicielskie) i podjąć wewnętrzną decyzję, że chce uczyć się życia zgodnie z obowiązującymi normami i zachowaniami społecznymi. Obserwujemy historie od wieków.
Często w okresie dojrzewania rodzice przestają być autorytetem, na kim wtedy powinny się wzorować dzieci?
Dziecko ma prawo podważyć autorytet rodziców, przeciwstawić się im, aby zbudować własny obraz Ja i swój obraz świata. Dla nastolatków znaczenie nabiera potrzeba akceptacji w grupie. Wówczas nastolatki mniej znaczenia nadają rodzinie, a bardziej zaczyna im zależeć na zdaniu rówieśników. W niektórych filmach o nastolatkach można zauważyć, jak ważna jest popularność w szkole. Rówieśnicy mają wpływ na to, jak kształtują się ich gusta. Zaczynają się interesować osobami, które kultywują tych, na których opinii im zależy. Zapewnienie poczucia przynależności do grupy rówieśniczej jest niezwykle ważne.
Aktualnie idolami dzieci są aktorzy, sportowcy, a także youtuberzy i celebryci. Dobrze, jeżeli idole posiadają dobre wzorce postępowania – udzielają się w wolontariacie, pomagają innym rozwijać swoje pasje, zarażają do osiągania celów, osiągają sukcesy w różnych dziedzinach życia, motywują do pracy.
Jeśli autorytetem jest osoba reprezentująca wartości społecznie cenione, może ona wywierać korzystny wpływ na kształtowanie się osobowości oraz przebieg socjalizacji dorastającej młodzieży.
Sylwia Warchol-Plucińska – absolwentka Uniwersytetu SWPS na kierunku Psychologia. Ukończyła studia podyplomowe na kierunkach: Wczesne wspomaganie rozwoju dziecka, Logopedia, Zarządzanie Oświatą, Doradztwo Zawodowe, Przygotowanie Pedagogiczne. Prowadzi gabinet psychologiczny.