Na czym polega bezstresowe wychowanie?
Spis treści:
Co to jest bezstresowe wychowanie dziecka?
Nie istnieją zakazy, nakazy, kary i oczekiwania wobec dziecka. Maluch może wszystko – rodzice nie zwracają uwagi na tzw. niegrzeczne zachowanie. Ścielenie łóżka, sprzątanie zabawek, przestrzeganie form grzecznościowych – pociecha może to robić, ale nie musi. Bezstresowe wychowanie dziecka polega również na spełnianiu wszystkich jego zachcianek – idziemy tam, gdzie chce synek czy córeczka, kupujemy bez sprzeciwu wszystko, co wrzuci nam do koszyka w supermarkecie. Nie wyłączamy telewizora, choć siedzi pół dnia przed ekranem, wchodzimy z siatami po schodach na piąte piętro, bo maluch nie ma dziś ochoty jechać windą.
Co dostajemy w zamian? Małego, rozkapryszonego tyrana, zupełnie nieodpornego na przeciwności, jakie może przynieść życie. Gdy wychowywanemu „bezstresowo” maluchowi zachce się jeść lub pić, a w pobliżu nie ma akurat sklepu, o jego potrzebach dowiaduje się cała ulica.
Rodzice stosujący taką metodę, podkreślają jej zalety: brak stresujących ograniczeń sprawia, że dziecko staje się niezależne, pewne siebie, spontaniczne, pełne radości życia. Tymczasem to właśnie odpowiednia dawka stresu, tego konstruktywnego, uczy myślenia i pomaga zdobywać umiejętności radzenia sobie z przeciwnościami.
Bezstresowe wychowanie czy rozpieszczanie?
Według definicji Słownika Języka Polskiego PWN „rozpieszczanie” to „psucie kogoś zbytnim pobłażaniem, dogadzaniem”, pojęcia te zatem w znacznej mierze się pokrywają. Ale czy rodzic wychowujący „bezstresowo” przyzna, że tak naprawdę rozpieszcza dziecko? Przecież jemu chodzi o kształtowanie ducha wolności! Bardzo trudno to osiągnąć bez uświadomienia swojemu potomkowi, że na przeszkodzie jego wolności może stanąć wolność drugiego człowieka. Jak rozwiązać ten konflikt interesów? Bezstresowe wychowanie zawodzi tu na całej linii… Gdy jego zachcianki nie są realizowane, dziecko z całą pewnością zareaguje na to płaczem i krzykiem, a to skutkuje wzrostem poziomu hormonów stresu, czyli kortyzolu i adrenaliny, co może skutkować nawet zmianami w budowie mózgu.
Dla niektórych ludzi słowo „rozpieszczanie” tylko w niewielkim stopniu ma pejoratywny wydźwięk. Rozumieją pod tym pojęciem egzaltowane zachwyty, morze czułych, pieszczotliwych słówek, tulenie, podrzucanie, skupianie całej swojej uwagi na „ósmym cudzie świata”. Taka postawa może śmieszyć czy drażnić otoczenie, ale dopóki nie łączy się z totalnym brakiem dyscypliny, nie skutkuje wychowaniem małego kapryśnika. Przecież niemal każda mama, tata czy babcia ma czasami ochotę zalać maluszka oceanem czułości. Ważne, by nie łączyło się to z przyzwoleniem np. na agresję czy nieposłuszeństwo.
Polecamy
Wychowanie przez wyśmiewanie. O słowach, które robią krzywdę dzieciom, opowiada Anna Jankowska
- Z jednej strony oczekujemy, że dziecko będzie umiało sobie samo poradzić, a z drugiej czasem nie zauważamy, że uprawiamy wychowanie przez wyśmiewanie. Szydzimy, a kiedy dziecko protestuje, mówimy, że nie rozumie sarkazmu. Bronimy samych siebie, bo przecież nie chcemy specjalnie sprawiać przykrości dziecku, choć tak to się kończy – mówi Anna Jankowska, pedagożka, nauczycielka, autorka bloga NieTylkoDlaMam.pl.
Czy bezstresowe wychowanie działa?
Z całą pewnością tak, ale trudno to uznać za działanie wyłącznie pozytywne. Rodzicom wydaje się, że nadrzędną wartością jest dawanie dziecku tak potrzebnego poczucia wolności, ale zapominają, że zupełny brak dyscypliny prowadzi do braku poczucia bezpieczeństwa. Dorośli pozwalający potomstwu na wszystko, dający się poniżać i obrażać, nigdy nie zdobędą autorytetu, nie dadzą dziecku oparcia, tak koniecznego dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego. Niezbędne jest tutaj wyczucie proporcji między swobodą a dyscypliną. Dziecko powinno mieć poczucie, że może wyrażać swoje myśli i uczucia, ale także zdawać sobie sprawę, że kochający rodzic ma prawo postawić granice.
Do czego prowadzi bezstresowe wychowanie?
Dziecko, któremu dorośli nie stawiają żadnych granic, zaczyna myśleć, że świat do niego należy i absolutnie wszystko mu wolno. W konsekwencji:
- nie poznaje reguł życia społecznego,
- jest skupione na sobie, nie zauważa potrzeb drugiego człowieka,
- nie uczy się, że aby osiągnąć cel, potrzebny jest wysiłek,
- nie potrafi współpracować w grupie,
- nie potrafi radzić sobie ze stresem.
Do czego prowadzi bezstresowe wychowanie? Do przekonania, że świat, zdaniem dziecka, pełen zakazów, jest głupi i zły. Czy tak musi być zawsze i w każdym przypadku? Niekoniecznie, bo wiele zależy tu od postawy rodziców – ci, którzy potrafią wyznaczyć obszary priorytetowe, w których granic trzeba bezwzględnie przestrzegać, mają szansę wychować człowieka silnego, dobrze odnajdującego się w świecie.
Warto wiedzieć, że metodę wychowania bezstresowego często stosują rodzice wychowywani w dzieciństwie twardą ręką. Doskonale pamiętają dziesiątki zakazów i nakazów oraz kary, jaki były wymierzane za ich przekroczenie. Chcąc oszczędzić swojemu maluchowi takich doświadczeń, popadają w skrajność, w ogóle rezygnując z dyscypliny. A to właśnie jest przyczyną rozczarowania, a co za tym idzie, złości, gdy trzeba zetknąć się z innymi niż w domu regułami gry: w piaskownicy, w przedszkolu, szkole itd.
Konsekwencje bezstresowego wychowania pojawiają się także w dorosłym życiu – osoba wychowywana bez stawiania granic bardzo często ma trudności w kontaktach towarzyskich i służbowych: jest egoistyczna, twierdzi, że zawsze ma rację. Choć uważa się za pępek świata, tak naprawdę ma poczucie niższej wartości. Statystyki wskazują, że łatwiej wpada w uzależnienia. Ma poczucie niezrozumienia, co czasem prowadzi do ataków agresji. Zanim więc zdecydujemy się na bezstresowe wychowanie naszego syna czy córki, pomyślmy o stresie, jaki im zafundujemy, gdy zetkną się z prawdziwym życiem.