Natalia Barska, położna /fot. archiwum prywatne Natalia Barska, położna /fot. archiwum prywatne

„Nie wiń się za przykre emocje, które odczuwasz podczas karmienia piersią. To może być D-MER” – mówi Natalia Barska, położna

– Zawsze namawiam pacjentki, aby w przypadku pojawienia się nieprzyjemnych emocji nie ukrywały ich, a otwarcie o nich rozmawiały z partnerem, osobami bliskimi czy też położną lub ginekologiem. Samo zrozumienie, czym jest D-MER, ułatwia radzenie sobie z tymi trudnymi emocjami – tłumaczy położna Natalia Barska.

Kinga Żebrowska: Co dokładnie oznacza i czym jest spowodowany D-MER?

Natalia Barska: Jest to skrót z języka angielskiego. Dysphoric Milk Ejection Reflex, czyli tłumacząc na polski, dysforia podczas wypływania mleka. Są to szeroko pojęte przykre emocje odczuwane przez kobietę podczas karmienia piersią, a dokładnie, w trakcie samego procesu wypływania pokarmu z piersi. Nie ma znaczenia, czy jest to sytuacja, gdy mleko jest odciągane laktatorem czy też, gdy kobieta przykłada swoje dziecko do piersi. Za mechanizm powstawania D-MER najprawdopodobniej odpowiadają wahania hormonalne i ich wzajemne oddziaływanie.

Chodzi głównie o prolaktynę, której poziom zwiększa się podczas karmienia piersią oraz dopaminę, która w tym czasie spada. Jak wiadomo, jest ona określana często hormonem szczęścia, jeśli więc pojawia się jej spadek, część kobiet odczuwa przykre emocje o różnym stopniu nasilenia. D-Mer jest stosunkowo nowo odkrytym i jeszcze nie do końca zbadanym zjawiskiem. Nie oznacza to jednak, że wcześniej problem nie istniał. Oczywiście występował, ale kobiety dużo rzadziej o tym mówiły lub odczuwały wstyd z tym związany. Trudne emocje były zaś przypisywane depresji poporodowej czy też baby bluesowi. Niestety nadal jest to dosyć powszechne zjawisko.

Jak odróżnić D-MER od depresji poporodowej?

Należy pamiętać, że depresja poporodowa nie jest fizjologią. Jest to choroba, która często wymaga terapii lub leczenia farmakologicznego. Baby blues określany jako „smutek poporodowy”, najczęściej mija po 14 dniach od porodu i wynika głównie z wahań hormonalnych mających miejsce po porodzie.

Charakterystyczną różnicą między D-MER a depresją i baby blues jest fakt, że objawy D-MER obecne są tylko i wyłącznie przez kilkadziesiąt sekund, maksymalnie kilka minut, podczas czynności, jaką jest karmienie piersią. Objawy depresji czy baby blues towarzyszą kobiecie zaś przez większość czasu i nie są powiązane z laktacją. Jeśli kobieta mówi położnej, czy lekarzowi, że odczuwa przygnębienie, smutek, złość, lęk czy rezygnację, warto dopytać, czy jest to stałe uczucie utrzymujące się przez cały dzień, czy też pojawia się tylko w momencie karmienia piersią.

Warto też jeszcze w szpitalu zadać kobiecie po porodzie proste pytanie: „Jak czujesz się podczas karmienia?” Dzięki temu mama będzie miała świadomość, że emocje, które odczuwa, są istotne i nie należy się ich wstydzić, nawet jeśli są one przykre.

Jakie emocje najczęściej odczuwają kobiety cierpiące na D-MER?

Bardzo wiele zależy od konkretnego przypadku. Badacze zajmujący się problemem związanym z D-MER podzielili intensywność objawów w zależności od występowania: depresji, lęku i złości. Łagodny przebieg jest związany najczęściej z odczuwaniem przez kobietę lęku, beznadziei, a także przygnębienia. W przypadku umiarkowanych objawów pojawiają się dodatkowo przerażenie, panika oraz drażliwość. Jeśli zaś objawy są ciężkie, mogą obejmować myśli samobójcze oraz paranoje. W ostatnim przypadku bardzo często kobiety rezygnują z karmienia, ponieważ objawy uniemożliwiają im codzienne funkcjonowanie. Poza tym wiele mam cierpiących na D-MER zgłasza objawy, takie jak poczucie winy, zmęczenie, ataki paniki, obrzydzenie czy też agresję. Najczęściej jednak jest to autoagresja, a nie złość skierowana wobec dziecka.

Gdzie najlepiej jest szukać pomocy?

Jeśli kobieta ma łagodne objawy, najczęściej w ogóle nie zgłasza się po pomoc. Symptomy te zazwyczaj mijają w ciągu 3 miesięcy po porodzie. Są jednak przypadki, gdy D-MER utrzymuje się przez cały okres karmienia piersią i powraca przy kolejnych dzieciach. Zawsze namawiam pacjentki, aby w przypadku pojawienia się nieprzyjemnych emocji nie ukrywały ich, a otwarcie o nich rozmawiały z partnerem, osobami bliskimi czy też położną lub ginekologiem. Samo zrozumienie, czym jest D-MER, ułatwia radzenie sobie z tymi trudnymi emocjami.

Świadomość, że nie jest to problem natury psychicznej, a fizjologia organizmu kobiety, sprawia, że łatwiej jest przejść przez ten wyjątkowo trudny okres bez rezygnowania z karmienia. Jeśli mama zaczyna mieć myśli samobójcze, czy zachowania autodestrukcyjne, zawsze należy skonsultować się z psychiatrą, który przepisać może leki zmniejszające wychwyt zwrotny dopaminy. Należy też odróżnić D-MER od awersji do karmienia piersią, gdy kobieta po prostu nie chce tego robić. Wtedy warto porozmawiać z konsultantem laktacyjnym lub położną, ponieważ bardzo często niechęć wynika po prostu z niewiedzy. Zadaniem położnej czy doradcy laktacyjnego jest zaproponowanie pacjentce alternatywnego sposobu karmienia np. w postaci odciągania pokarmu laktatorem i karmienie butelką. Jedną z alternatywnych metod jest także system wspomagający karmienie (SNS). Dzięki temu budowana jest więź z dzieckiem, a kobieta nie martwi się o niewystarczającą ilość pokarmu. Jest to metoda polecana m.in. kobietom po radioterapii piersi.

Wiele kobiet z powodu presji otoczenia odczuwa poczucie winy, jeśli otwarcie mówi o chęci rezygnacji z karmienia piersią lub nie radzi sobie z karmieniem.

To prawda, kiedy rozmawiam z pacjentkami, one często wspominają właśnie o poczuciu winy, wstydu czy braku wiary we własne umiejętności. Pamiętajmy, że sytuacja, jaką jest macierzyństwo, jest dla wielu kobiet zupełnie nowa i muszą one radzić sobie ze wszystkimi jego trudami. Oczywiście, że jest to dla wielu kobiet wspaniały czas, ale nie zapominajmy o tych mamach, które zmagają się na przykład z nieprzyjemnymi emocjami podczas karmienia piersią, nawałem pokarmu czy też niewystarczającą laktacją. Ocenianie ich negatywnie jest bardzo niesprawiedliwe. Jako położna opiekująca się kobietami w trakcie połogu zawsze staram się zrozumieć mamę i to, jak ona się czuje w tej nowej sytuacji. Kobiety są niestety często pozostawione same sobie i mimo zwiększającej się świadomości związanej z korzyściami wynikającymi z karmienia piersią, nie otrzymują w szpitalu żadnego wsparcia laktacyjnego. To nasila ich strach i może także wzbudzać wspomniane poczucie winy, a co za tym idzie, prowadzić do rezygnacji z karmienia.

Doświadczenie D-MER może mieć wpływ na strach przed następną ciążą? Jak duża jest szansa, że D-MER powróci przy kolejnych dzieciach?

Nie jest to do końca potwierdzone.

Dostępne badania mówią, że jeśli D-MER pojawił się, najprawdopodobniej powróci znów przy kolejnych dzieciach. Często też zdarzają się kobiety, które zauważają objawy dopiero w starszym wieku, przy następnych pociechach, nawet jeśli wcześniej problem się nie pojawiał. Oznacza to w gruncie rzeczy, że jest to loteria. Na pewno nie ma w tym ani grama winy kobiety. Trudne emocje podczas D-MER są niestety nieuniknione, a kobieta mimo ich świadomości, nie może tak de facto nic zrobić. Dlatego też bardzo ważne jest uświadamianie kobiet o tym problemie i głośne mówienie, że nie jest to coś, czego należy się wstydzić.

Masz spore doświadczenie jako położna, zarówno pracująca w szpitalach, jak i działająca poza nimi. Jak wyglądają statystyki, twoje własne, związane z problemem D-MER?

Aktualna wiedza o D-MER jest nadal zbyt mała, żeby mówić o konkretnych statystykach. Poza tym, kobiety same z siebie niewiele mówią na temat swoich emocji, szczególnie w pierwszych dniach po porodzie. Pierwsze dni połogu to tak intensywny czas, że często kobieta nie zauważa nawet problemu, jakim jest D-MER. Fizjologicznie bolące brodawki, nawał pokarmu, obolałe krocze czy rana po cięciu sprawiają, że dużo mam nie skupia się na swoich emocjach. Kobiety, będące świeżo po porodzie drogami natury, porównują ból brodawek do bólu porodowego! To jest jeden z wielu powodów, dla których rezygnują z karmienia. Poza tym nadal żyjemy w świecie kultywującym postać „Matki Polki”, która powinna cierpieć, a poród i połóg musi boleć i kobieta nie może się na to skarżyć.

Do mnie zgłaszają się w większości pacjentki, które chcą karmić piersią, ale borykają się ze związanymi z tym różnego rodzaju problemami. Najczęściej są one wywołane złą techniką, wynikającą głównie brakiem instruktażu w szpitalach. Mamy niestety tracą w ten sposób pewność siebie w tym zakresie, wątpią w to, że misja pt. karmienie piersią może skończyć się powodzeniem. Warto też pamiętać o innych niż D-MER problemach podczas karmienia. Jeśli kobieta ma poranione brodawki, polecamy odciąganie pokarmu laktatorem i weryfikację długości wędzidełka u dziecka, bo możliwe, że tam leży przyczyna nieskuteczności karmienia. Najważniejsze jest jednak, aby rozmawiać. Aby mówić o emocjach, aby pytać mamę o to, co ona czuje i co równie istotne, jak możemy jej pomóc.

 

Natalia Barska – położna, absolwentka studiów magisterskich na Wydziale Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jeszcze w trakcie studiów pracowała w ramach wolontariatu zarówno na oddziale szpitalnym, jak i w przychodni. Doświadczenie zawodowe zdobywała w praktyce szpitalnej, pracując z najlepszymi specjalistami w Polsce. Obecnie pracuje z pacjentkami indywidualnie po porodzie w ramach prywatnej praktyki. Jest w trakcie kształcenia na Certyfikowanego Doradcę Laktacyjnego. Jej kluczowym zadaniem w położnictwie jest zapewnienie pacjentce komfortu i szacunku, który uważa za absolutną podstawę dobrego startu w macierzyństwo. W pracy z pacjentkami skupia się na aspektach związanych z połogiem – tematem, który jej zdaniem potrzebuje tyle samo uwagi, co sam poród. Do spektrum jej zainteresowań należy również tematyka porodu naturalnego – porodu w wodzie, czy też porodu domowego.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź