“Każde dziecko może stać się przedszkolakiem. Ale nie zawsze w tym czasie i miejscu, jakie wybiorą rodzice” – przekonuje pedagożka Patrycja Nowak
Aleksandra Kisiel: Niektóre dzieci właśnie po raz pierwszy powędrowały do przedszkola. A z tym wiążą się ogromne emocje. Fora dla rodziców buzują od informacji i opinii. Jak myślisz, dlaczego temat posłania dziecka do przedszkola budzi takie zainteresowanie i potrafi dzielić ludzi?
Patrycja Nowak: Jako społeczeństwo mamy ciągotki do wychowywania dzieci w myśl zasady „wszystkie dzieci nasze są”. I tak sobie komentujemy, doradzamy, wydaje nam się, że mamy jedyny słuszny punkt widzenia, a rodzice potrzebują naszych wskazówek. Kiedy więc zbliża się moment trzecich urodzin w życiu dziecka, wielu rodziców spotyka się z pytaniami: „To co? Które przedszkole wybraliście?” i stwierdzeniami: „Aaa, bo to od września do przedszkola!”.
Społeczna presja na zapisywanie dzieci do placówki jest bardzo silna. Mimo mojej najszczerszej miłości do instytucji, jaką jest przedszkole, mocno jednak sprzeciwiam się tezom, że to rozwiązanie dla każdego trzylatka i dla każdej rodziny. Nie powielam też mitów, które mówią, że dziecko bez przedszkola gorzej się rozwija, że mu coś odbieramy.
Każda rodzina jest ekosystemem, który ma różne potrzeby, możliwości, zasoby – a przedszkole dla dziecka jest jednym z wielu rozwiązań opieki.
To, że początki przedszkola są trudne nie tylko dla dziecka, ale też dla rodziców, nie może dziwić. Adaptacja polega na stopniowym zwiększaniu poczucia bezpieczeństwa dziecka w nowym miejscu, z nowymi opiekunami, w grupie rówieśniczej, ale jest też czasem, w którym rodzic nawiązuje relacje z nauczycielami i powoli zaczyna im ufać. Bez zaufania kadrze placówki i pewności, że podjęliśmy dobrą decyzję, będzie dużo trudniej nam przez to przejść i wspierać dziecko.
Wiemy jednak, że są różni nauczyciele, różni dyrektorzy i różne placówki. Są miejsca, w których potrzeby dzieci są traktowane poważnie i w mig zaspokajane, a nauczyciele dbają o budowanie relacji z dziećmi. Są też takie, jakie niektórzy pamiętają ze swojego dzieciństwa – głos dziecka i jego emocje nie miały znaczenia, a raz wprowadzone zasady są kultywowane. Chcę jednak wierzyć, że tych pierwszych jest więcej, coraz więcej.
Jak sądzisz, czy każde dziecko może odnaleźć się w edukacji przedszkolnej (pod warunkiem, że placówka jest dopasowana do jego potrzeb)?
Myślę, że każde dziecko może stać się przedszkolakiem, ale nie zawsze w tym czasie i na tym etapie rozwoju, jaki my sobie wybierzemy. To dlatego stworzyłam e-booka o gotowości przedszkolnej, żeby rodzice mieli możliwość oceny, czy ich kilkulatek jest aktualnie gotowy na ten nowy etap. Chciałam też rozprawić się z tymi mitami, co faktycznie powinien umieć przyszły przedszkolak, a czego wcale, mimo powszechnej opinii, nie musi opanować.
To, jak potoczy się przedszkolna “kariera” dziecka zależy też od innych czynników. Kluczowy jest wybór odpowiedniej placówki. Ważne jest wsparcie procesu adaptacji ze strony placówki (np. organizowanie zajęć adaptacyjnych, wspólna adaptacja z rodzicem), ale też gotowość rodzica do rozstania z dzieckiem i jego pozytywne nastawienie.
Jeśli maluch miał już doświadczenia z byciem pod opieką innych, w żłobku czy przedszkolu, to też jest ważne!
Które z aspektów gotowości są kluczowe, a do których dziecko może „dojrzeć” już w trakcie edukacji w placówce?
Mimo obiegowych opinii i tego, co głoszą niektóre treści w sieci, wiele umiejętności, których oczekuje się od trzylatka, tak naprawdę może rozwinąć się i wykształcić już na etapie edukacji przedszkolnej.
Nie jest w porządku, kiedy w wymaganiach placówki czytamy, że kandydat na przedszkolaka powinien być w pełni odpieluchowany, samodzielnie korzystać z toalety, jeść posiłki bez pomocy dorosłego, ubierać się i rozbierać. Wiele z tych rzeczy może się wydarzyć przed magiczną granicą trzecich urodzin, bo dziecko będzie na to gotowe, a rodzic wesprze je swoimi wskazówkami, ale nie musi.
Byłabym ostrożna przed narzucaniem sobie presji wytrenowania wszystkich pożytecznych umiejętności przed startem przedszkola. A już z pewnością (zgodnie z tym co mówią psychologowie i fizjoterapeuci) porzuciłabym odpieluchowywanie na szybko, jeśli w dziecku nie widzimy żadnych oznak gotowości. Warto pamiętać, że nie ma żadnego przepisu, który umożliwia dyrektorom odmówienie przyjęcia do placówki dziecka z pieluszką.
Myślę sobie, że dobrze jest jednak na umiejętności dziecka i jego poziom samodzielności spojrzeć z innej perspektywy. To, że przedszkolak potrafi sam zjeść, zgłosić potrzebę pójścia do toalety i samodzielnie z niej skorzystać, zasnąć w porze drzemki czy założyć kurtkę – pełni jedną ważną funkcję. I nie jest to zadowolenie nauczycieli czy duma rodzica. Chodzi o poczucie bezpieczeństwa i sprawczości. Jeżeli trzylatek w czasie obiadu jest w stanie sam pochłonąć talerz zupy, nie czekając na pomoc ze strony dorosłych, nie prosząc o nią, czuje się pewnie i nie mierzy się z trudnymi emocjami (lęk, obawa przed oceną, poczucie zależności od kogoś). Nie oczekujemy od trzylatka, że zje tę zupę tak, żeby nie uronić ani kropli. Ma jeszcze czas, by wyćwiczyć koordynację ruchową, pamiętać o odpowiedniej postawie przy stole i udoskonalić metodę posługiwania się łyżką – będzie to robił właśnie w przedszkolu. Samodzielność jest więc czymś, co służy dziecku, a nie tym, co powinno być od niego wymagane.
Tym, na czym powinniśmy się skupić w przygotowaniach dziecka, jest rozwój mowy i komunikacji – to kluczowa umiejętność, bez której będzie w przedszkolu trudno nie tylko dziecku, ale też nauczycielom. Jeśli maluch potrafi zgłosić swoją potrzebę, podzielić się obawami, poprosić o pomoc, czuje się w placówce dużo pewniej.
A co z gotowością rodziców? Bo o tym mówi się rzadko, a zakładam, że są rodzice, którzy na posłanie dziecka do przedszkola gotowi nie są.
Oczywiście, że są. Nad gotowością rodzica powinno się pracować tak samo jak nad tą dziecięcą. Jeżeli, rzecz jasna, rodzic podejmuje decyzję o tym, że chce korzystać z przedszkola. Bardzo istotne jest tutaj zrozumienie i wsparcie ze strony kadry, która może swoimi wskazówkami i gestem pomóc rodzicowi przejść przez trudny proces adaptacji. Kluczowe jest przekazywanie bieżących informacji o dziecku i dawanie poczucia, że jego maluch ma dobrą opiekę.
Jeśli jednak nie czujesz się jako rodzic gotowy do rozpoczęcia przygody z przedszkolem – pamiętaj, że to wyłącznie twoja decyzja. Warto zrobić sobie wykaz plusów i minusów, zarówno dla dziecka jak i tych naszych, dorosłych i sprawdzić, która decyzja jest najlepsza na ten moment.
No i dochodzimy do sedna: jak poznać, że przedszkole nie jest wyborem dla nas?
Do takiego wniosku można dojść wtedy, kiedy widzimy, że z dnia na dzień nie robi się łatwiej, tylko jest tak samo trudno.
Kiedy proces adaptacji nie postępuje, maluch nie jest w stanie nawiązać bezpiecznej relacji z nauczycielami, nie korzysta z tego, co dzieje się w przedszkolu, jest dużo łez, wycofanie, zamrożenie emocji – takie symptomy dają nam sygnał, że może to nie jest odpowiedni dla niego moment.
Podobnie jeśli rodzic ma nieustające myśli, że robi krzywdę dziecku, wysyłając je do przedszkola, martwi się o nie przez cały czas jego nieobecności, nie ufa kadrze albo ma wiele zarzutów wobec jej funkcjonowania. Sytuacja idealna jest taka, że pobyt w przedszkolu służy zarówno dziecku, jak i rodzicowi. Jeśli tego nie ma – warto się zastanowić, czy to dobry pomysł.
I jakie mamy wtedy alternatywy? Jak jest z popularnością alternatywnych rozwiązań, jakie mają wady i zalety?
Jeśli mama nie wraca do pracy, maluch zostaje pod jej opieką. Z racji coraz większej popularności edukacji domowej tego typu decyzji jest więcej. Jeśli trzeba znaleźć innego opiekuna dla dziecka na czas pracy rodziców – może podjąć się tego babcia, dziadek czy inna osoba z rodziny. Można też poszukać niani, która zajmie się dzieckiem i będzie z nim aktywnie spędzać czas, rozwijając jego umiejętności.
Czasem to nie przedszkole samo w sobie nie zdaje egzaminu, ale jego profil i warunki, jakie w nim panują.
Bardziej wrażliwe dzieci albo takie, które potrzebują uwzględnienia specjalnych potrzeb (np. nadwrażliwość słuchowa czy inne zaburzenia integracji sensorycznej) mogą lepiej czuć się w placówce z kameralnymi grupami, prowadzonej np. w nurcie Marii Montessori, niż w tradycyjnym przedszkolu wśród 25 dzieci. Warto sprawdzić, czego potrzebuje dziecko i czy jesteśmy w stanie zapewnić mu inne, lepsze warunki opieki, jeśli faktycznie nie odnajduje się w przedszkolu.
Teraz zapewne wielu rodziców zastanawia się, czy to już ten moment, żeby wycofać dziecko z przedszkola. Kiedy podjąć ostateczną decyzję i na jakiej podstawie?
To bardzo trudne pytanie, często formułowane przez mamy. „Byliśmy na zajęciach adaptacyjnych, później dwa dni bez mamy – płacze, czy to już czas, żeby zrezygnować?”. Najłatwiej jest mi rozwiązywać tę kwestię na konsultacji indywidualnej, kiedy zbieram cały wywiad, sprawdzam poszczególne elementy, analizuję gotowość przedszkolną i wtedy szukam najlepszego rozwiązania.
Trzeba pamiętać, że adaptacja jest procesem. To powolne budowanie poczucia bezpieczeństwa w przedszkolu, nawiązywania coraz głębszej relacji z nauczycielem, uczenie się funkcjonowania w grupie rówieśniczej, przyjmowanie zmian, jakie z tym się wiążą i oswajanie się z nimi. Tego nie da się zrobić w trzy czy pięć dni. Czasem potrzeba kilku miesięcy.
Tym, na czym należy się skupić, chcąc ocenić, czy adaptacja przebiega pomyślnie, jest monitorowanie małych postępów. Wczoraj było dużo płaczu, ale dziś już mniej. W zeszłym tygodniu rozstania trwały długo i ciężko było przekonać malucha do wejścia na salę, a teraz sam pobyt w szatni jest dużo krótszy. Wcześniej dziecko nie angażowało się w działania grupy, obserwowało zajęcia edukacyjne z daleka, a teraz zaczyna siadać w kole z dziećmi i przysłuchuje się co mówi nauczyciel. Takie maleńkie kroki, które będą się pojawiać, oznaczają, że powoli idziemy w stronę zaadaptowania się i jest szansa, że to będzie dobre miejsce dla malucha.
Myślę sobie, że decyzja o rezygnacji będzie podyktowana wieloma trudnymi emocjami dziecka przede wszystkim. Samo przygotowanie go do tego będzie polegało na rozmowie i informacji, że jeśli nie czuje się dobrze w placówce, to może zostać z kimś innym, że poszukamy innego rozwiązania.
Załóżmy, że zabieramy dziecko z przedszkola, ale nie przekreślamy tej formy edukacji. Kiedy podjąć ponowne próby adaptacji — po kilku miesiącach, roku? Jak się za taki powrót do przedszkola zabrać, żeby zakończył się sukcesem?
To również niesamowicie indywidualna kwestia. Odpuszczając we wrześniu czy październiku, możemy spróbować na wiosnę albo we wrześniu kolejnego roku. Oczekujemy, że w tym czasie dziecko osiągnie kolejne etapy rozwoju, ale też gotowości przedszkolnej. Ważne, żeby w tej przerwie projektować tylko dobre emocje wokół tematu przedszkola, nie straszyć tym miejscem. I przygotować się jak najlepiej do ponownej adaptacji – bo nawet jeśli to będzie ta sama placówka, wsparcie dziecka w nowym starcie będzie konieczne.