Spis treści:
– Wiele mam mierzy się z baby bluesem, ale wstydzi się o tym mówić. Wydaje im się, że wszystkie inne mamy są takie piękne na tym Instagramie, dzieci im nie płaczą, chodzą umalowane jak gwiazdy filmowe. A one paradują z kołtunem na głowie w rozciągniętym dresie poplamionym mlekiem. W takich momentach myślą, że są jakimiś życiowymi ciamajdami, które ewidentnie nie ogarniają. „Babki z piersiami” powstały po to, by powiedzieć im, że nie są w tym same – mówi Magdalena Michalska-Kacymirow, jedna z założycielek profilu na Facebooku, wspierającego karmiące mamy.
Babki z piersiami” – strona dla mam karmiących piersią
Marta Dragan: „Nic tak nie wspiera karmienia piersią, jak cosleeping i karmienie na leżąco. Same uprawiamy i polecamy” – piszecie w jednym z postów na profilu „Babki z piersiami”. Jest pod nim ponad pół tysiąca lajków i długa, żywa dyskusja. Skąd pomysł, by promować karmienie piersią?
Magdalena Michalska-Kacymirow: Wszystkie trzy – Nina Błaszczyk-Nowik, Marta Moeglich i ja, założycielki profilu „Babki z piersiami” – jesteśmy z jednego miasta i poznałyśmy się dwa lata temu na kursie na promotorki karmienia piersią. Pomyślałyśmy, że fajnie byłoby dalej rozwijać naszą pasję, która pojawiła się, kiedy zostałyśmy mamami.
Zaczęłyśmy od nagrywania edukacyjnych filmików o karmieniu piersią, potem to naturalnie ewoluowało i powstał fanpage na Facebooku. Na początku miałyśmy czysto edukacyjną misję, by przedstawiać aktualne, oparte na dowodach naukowych informacje o karmieniu piersią. Ciągle przecież krąży wiele mitów dotyczących laktacji, które mogą dużo namieszać mamom.
Później, nasz profil zmienił nieco charakter, stał się bardziej wsparciem w karmieniu piersią. Nasze teksty o macierzyństwie miały bardzo duży odzew, bo kobiety doceniły ich szczerość i autentyczność, to, że my raczej nie lukrujemy macierzyństwa, ale też nie przedstawiamy go w samych czarnych kolorach. Po prostu pokazujemy blaski i cienie macierzyństwa na luzie i z humorem.
Jakie są wasze czytelniczki? Czego szukają na profilu „Babki z piersiami”?
Myślę, że są dwa nurty. Z jednej strony edukacja laktacyjna i konkretne wsparcie w karmieniu piersią, a z drugiej misja stworzenia „wioski kobiet”. Mamy poczucie, że w dzisiejszych czasach wiele mam czuje się samotnych w macierzyństwie. To jest wsparcie na zasadzie: kobieta-kobiecie, matka-matce. Wszystkie trzy czujemy się feministkami. Mamy siłę i moc kobiet, uważamy, że kiedy kobiety robią coś wspólnie, mogą powstać różne fajne rzeczy. Jeśli chodzi o macierzyństwo, odnajdujemy się w „rodzicielstwie bliskości”.
Na „Babkach” staramy się to wszystko łączyć i chyba nam się udaje. Dużo matek kontaktuje się z nami , także w prywatnych wiadomościach. Często są to konkretne pytania dotyczące laktacji. Kiedy możemy dać konkretne odpowiedzi, staramy się pomóc, czasem po prostu kierujemy do specjalistów.
My, jako promotorki karmienia piersią, nie mamy wykształcenia medycznego. Jesteśmy w stanie ocenić fizjologię laktacji, zauważyć jakiś problem, wskazać popełniany błąd, odwieść od powielania popularnych mitów, ale jeśli mamy do czynienia z problemem medycznym, kierujemy takie mamy dalej, najczęściej do doradców laktacyjnych. To osoby z wykształceniem medycznym, lekarze bądź położne, którzy jednocześnie ukończyli specjalistyczny kurs o karmieniu piersią.
Z jakimi problemami najczęściej zwracają się do was karmiące mamy?
To bardzo szerokie spektrum. Często są to pytania bardziej informacyjne, np. w sprawach diety czy stosowania leków. Często mamy nie wiedzą, czy coś robią dobrze. Martwią się, że dziecko płacze a ktoś im zwraca uwagę, że pewnie się nie najada. Chcą się w tym upewnić. Podkreślamy, że płacz jest jedynym sposobem dziecka na pokazanie nam, że coś jest nie tak. Płaczem dziecko komunikuje wiele potrzeb. Na przykład, że coś je boli, jest mu za ciepło albo za zimno, chce leżeć w innej pozycji albo domaga się wzięcia na ręce. Nie zawsze płacz oznacza to, że dziecko jest głodne. Na podstawie przyrostu wagi jesteśmy w stanie ocenić czy dziecko przybiera prawidłowo i czy są spełnione wskaźniki karmienia piersią.
Pytań jest cały przekrój. Mam wrażenie, że łatwiej rozmawia się z osobą, która nie jest lekarzem, i która sama ma dzieci. Dla wielu kobiet, szczególnie z mniejszych miejscowości, jesteśmy „pierwszym kontaktem”. Kiedy uznamy, że trzeba bardziej specjalistycznej pomocy, szukamy jej, ale w wielu przypadkach po prostu nie ma takiej potrzeby, bo wątpliwości związane są z rozwojem dziecka, a często te z danego etapu laktacji wpisują się w fizjologię laktacji.
Karmienie piersią – mity i rady
W sprawie karmienia piersią ciągle pokutuje wiele krzywdzących mitów laktacyjnych. Z jakimi najczęściej się spotykacie?
Często pojawiającym się mitem jest dieta matki karmiącej. Mamy ciągle słyszą od członków swojej rodziny, koleżanek czy przedstawicieli medycznych zalecenia, by nie jeść pewnych produktów, bo są wzdymające albo powodują kolki u niemowląt. Tymczasem jeżeli nie ma konkretnych zaleceń od alergologa, nie ma potrzeby wprowadzania ograniczeń.
Kolejnym bardzo często pojawiającym się mitem jest kwestia długiego karmienia piersią. Jest taka opinia, notorycznie powielana, że po pierwszym roku życia dziecka mleko matki jest bezwartościowe, że to jest woda. Zdarza się, że matki, które chcą karmić dłużej, spotykają się z nieprzyjemnymi komentarzami ze strony rodziny, obcych osób, a nawet lekarzy.
Temat rzeka to braku pokarmu. Funkcjonuje silne przekonanie, że można po prostu nie mieć pokarmu, albo może on nie być taki, jak trzeba – za chudy albo za tłusty. W rzeczywistości mleko zawsze jest wartościowe. Staramy się walczyć z tym mitem, bo bardzo negatywnie wpływa na karmienie i pod jego wpływem mamy przestają karmić albo zaczynają dokarmiać dziecko mieszanką, co zaburza laktację i w efekcie prowadzi do odstawienia dziecka od piersi.
Matki często słyszą też, że mają za małe albo za duże piersi i dlatego nie produkują mleka. To znowu mit, ponieważ wielkość piersi nie ma żadnego wpływu na to, jak będzie wyglądała nasza laktacja.
Jakie są największe rozczarowania karmiącej mamy w pierwszych tygodniach po urodzeniu dziecka?
To jest dla niej szok. Zwykle mamy trochę lukrowaną wizję macierzyństwa, że to będzie taki śliczny, różowy bobasek, z którym będziemy siedzieć w fotelu, a on będzie ssał pierś. Tymczasem karmienia piersią trzeba się nauczyć. Na początku laktacja jest nieustabilizowana, więc piersi różnie się zachowują, mogą boleć, być nabrzmiałe, mogą się pojawiać jakieś trudności. Mamy pełno lęków, bo nie wiemy, co jest normą, a co problemem.
W tych pierwszych tygodniach stajemy się matką-karmicielką i do tej funkcji sprowadza się cała nasza egzystencja. Dziecko w tym okresie musi być karmione minimum co trzy godziny, więc zanim my nakarmimy takiego maluszka, co często trwa długo, potem go przewiniemy, to nagle okazuje się, że jest już pora kolejnego karmienia. Zaczyna się robić monotonnie i męcząco jednocześnie. Wtedy szczególnie potrzebne jest nam wsparcie w najbliższym otoczeniu albo dostęp do osób, które takiego wsparcia mogą udzielić.
Dobrze mieć minimum wiedzy, nie wpadać w panikę, tylko wiedzieć, że w pierwszych tygodniach może być tak, że np. dziecko będzie cały czas krzyczeć, albo jeść co 20 minut, albo będzie chciało być cały czas przy piersi. I to nadal może mieścić się w normie. Noworodki i niemowlęta płaczą. Czasami płaczą dużo, a czasami prawie stale. Jednak jeśli mimo nieograniczonej bliskości, noszenia, spania na klacie, chustowania dziecko nadal bardzo dużo krzyczy, to zawsze warto zasięgnąć porady specjalisty, aby wykluczyć przyczyny medyczne. Pediatra jest dobrym początkiem, my też zawsze w takich przypadkach sugerujemy sprowadzonego fizjoterapeutę
Pierwsze sześć tygodni uważa się za kluczowe dla laktacji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, nie zostaną popełnione jakieś błędy, to potem następuje ta przyjemniejsza część. Często powtarzamy mamom, że w pierwszych tygodniach karmienie piersią jest ich główną rolą i wszystko inne powinno zejść na dalszy plan. Żadne porządki, gotowanie, sprzątanie. Jeśli chcemy karmić piersią, to powinnyśmy skupić się głównie na nim.
Mówi się w ogóle, że pierwsze trzy miesiące to jakby czwarty trymestr ciąży. Taki okres przejściowy z mamy brzucha do naszego świata, czas, kiedy dziecko może cały czas chcieć być przy piersi, bo tam się czuje najbezpieczniej, słysząc mamy serce i czując jej zapach.
Jak można wspierać laktację? Jak stworzyć dobre warunki karmiącej mamie?
Stworzyłyśmy kiedyś infografikę, która to prezentuje. Najważniejsza jest wiedza obojga rodziców. Dużo zmartwień wynika z tego, że brakuje informacji na temat tego, czy coś jest normą czy nie lub czy jest możliwe, czy nie. Dobre przygotowanie to naprawdę połowa sukcesu. Kolejnym ważnym warunkiem jest wykorzystywanie każdego możliwego momentu na odpoczynek. Mama ma do tego bezwzględne prawo. Jeżeli dziecko ma drzemki, to i mama powinna się w tym czasie przespać. Laktację wspiera też karmienie w pozycji leżącej. Mama może sobie w tym czasie odpocząć.
By laktacja przebiegała prawidłowo konieczna jest różnorodna, urozmaicona dieta. Diety eliminacyjne, które często są mamom zalecane – np. tylko gotowany kurczak i gotowana marchewka, są złe. Na karmienie piersią potrzebujemy dodatkowe 500 kalorii. Jeśli dołożymy sobie taką redukcyjną dietę, po prostu nie mamy siły. Jest ważne, żeby dieta była zdrowa, bogata w różne składniki odżywcze, warzywa, owoce.