Kobieta karniąca dziecko piersią Szkodliwe mity dotyczące karmienia piersią/ Zdjęcie: iStock

8 szkodliwych mitów dotyczących karmienia piersią

Spis treści:

Naturalne karmienie to najlepszy, najwygodniejszy i najzdrowszy sposób zaspokajania żywieniowych potrzeb dziecka. Mimo to wiele osób (nie wyłączając specjalistów) wierzy w mity, z powodu których kobiety rezygnują z karmienia piersią. Albo w ogóle go nie podejmują.

Karmienie piersią jest bardzo proste

Kobieta, która dopiero ma zostać mamą, najczęściej wyobraża sobie, że gdy maluch pojawi się na świecie, przystawi go do piersi i zacznie karmić. Niestety, sprawa jest znacznie bardziej złożona, a naturalne karmienie bardzo często okazuje się ogromnym wyzwaniem (tak dla mamy, jak dla jej dziecka). Na mlecznej drodze czeka sporo przeszkód. Kobieta może mieć trudną anatomicznie brodawkę. Niekiedy buzia wcześniaka jest za mała, aby objąć dużą brodawkę. Co więcej, dziecko może mieć zbyt krótkie wędzidełko, może też zbyt płytko chwytać pierś, wywołując u matki ból oraz dyskomfort. Niektóre kobiety, które chcą karmić naturalnie, mogą potrzebować pomocy i czasu na dopasowanie się z dzieckiem. To zadanie, w którym matkę oraz malucha powinni wspierać bliscy i personel medyczny.

Są matki, które nie produkują wystarczającej ilości mleka

Wiele kobiet rezygnuje z karmienia piersią, jako powód podając fakt, że ich piersi produkowały niewielką ilość mleka – albo nie produkowały go wcale. Tymczasem zdrowa kobieta jest w stanie wytworzyć odpowiednią ilość pokarmu dla swojej pociechy. Z czego więc wynika problem? Tuż po urodzeniu dziecka w piersiach mleka zazwyczaj nie jest dużo, ale maluchowi taka ilość w zupełności wystarczy (ma jeszcze zapasy zgromadzone w okresie płodowym, poza tym siara, czyli pierwsza, gęsta wydzielina z gruczołu mlekowego, jest bardzo odżywcza). Żeby uruchomić laktację pełną parą, trzeba jak najczęściej przystawiać dziecko do piersi. Zbyt szybkie podanie butelki w obawie przed głodem maleństwa powoduje, że piersi nie są stymulowane.

Poziom laktacji zależy również od innych czynników – m.in. techniki karmienia i efektywności, z jaką maluch ssie pierś, a z czym na początku przygody z naturalnym karmieniem bywa różnie. Produkcję mleka mogą natomiast ograniczyć niektóre choroby, zabiegi operacyjne wykonane w obrębie piersi czy niektóre leki, które przyjmuje kobieta.

Istnieje dieta karmiącej matki

To jeden z najczęściej spotykanych mitów dotyczących naturalnego karmienia. Nie jest prawdą, że karmiąca matka powinna jeść wyłącznie białe pieczywo, kurczaka i warzywa gotowane na parze. Dieta karmiącej matki nie istnieje! Z bardzo prostego powodu – mleko powstaje w pęcherzykach mlecznych, zbudowanych z komórek zwanych laktocytami. Laktocyty pobierają składniki z matczynej krwi. Nie z jelit, a to tam trafia pożywienie. Dlatego w przypadku matek lepiej niż o diecie mówić o odżywianiu, które powinno być racjonalne, zdrowe, urozmaicone, lekkostrawne i bogate w pełnowartościowe produkty (rekomendacja Ministerstwa Zdrowia).

Generalnie zawsze warto sprawdzać skład produktów – im krótszy, tym lepiej. Do tego unikać słodyczy oraz utwardzonych tłuszczów roślinnych, ograniczyć tłuszcze nasycone. W szczególnych przypadkach, np. po cesarskim cięciu czy nacięciu krocza, korzystne dla matki może być zastosowanie diety lekkostrawnej. Nie dlatego, że karmi, ale dla jej własnego komfortu.

Mleko może być za chude

„Moje dziecko ciągle płacze, może mam za chude mleko?” – to pytanie zadaje sobie niejedna młoda mama. Noworodek płacze, bo w ten sposób komunikuje się ze światem (również z tobą, mamo). Pierwsze trzy miesiące po porodzie to szczególny okres w życiu dziecka nazywany „czwartym trymestrem”. Maluszek potrzebuje wtedy ogromnego ładunku uwagi i troski ze strony opiekunów. Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, kobieta powinna karmić piersią, nawet jeżeli nie spożywa odpowiedniej ilości jedzenia, ponieważ jej organizm nadal produkuje mleko dobrej jakości. Czasami dzieci płaczą, gdy są głodne, ponieważ pobierają za mało mleka (co wynika np. z niewłaściwej techniki karmienia, nieefektywnego ssania czy problemów zdrowotnych mamy, które wpływają na ilość produkowanego pokarmu).

Nie należy karmić w czasie choroby

Ten mit powtarzają nawet specjaliści. Niedoświadczona mama faktycznie może pomyśleć, że jeśli zachorowała, to karmiąc, przekaże wirusy czy bakterie swojemu dziecku. Nic podobnego! Podczas niektórych chorób organizm karmiącej kobiety produkuje przeciwciała, które są przekazywane z mlekiem i budują mechanizmy obronne u dziecka. W większości przypadków przeziębienie czy inne dolegliwości nie są przeciwwskazaniem do karmienia. Wyjątek stanowią niektóre choroby, których listę można znaleźć na stronie Centrum Nauki o Laktacji. To m.in. galaktozemia klasyczna, zakażenie wirusem HIV czy niektóre choroby bakteryjne (powrót do karmienia możliwy jest po pewnym czasie od rozpoczęcia leczenia przyczynowego). Jeśli chorujesz, a karmisz, poinformuj o tym lekarza. Czasem wystarczy zachować odstęp pomiędzy porą karmienia a porą przyjmowanych leków.

Mleko matki po roku staje się bezwartościowe

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wyłączne karmienie piersią przez pierwsze pół roku życia dziecka, a następnie kontynuację karmienia do ukończenia przez malucha dwóch lat, przy jednoczesnym wprowadzaniu pokarmów uzupełniających. Autorytety medyczne nie wskazują, do kiedy możesz karmić piersią (tak twierdzi polskie Ministerstwo Zdrowia oraz światowe organizacje zdrowotne). Nieprawdziwe jest więc przekonanie, że po ukończeniu przez dziecko dwunastu miesięcy mleko matki traci wartości odżywcze. Skład matczynego pokarmu, owszem, nie jest stały – zmienia się m.in. w zależności od pory dnia czy wieku dziecka. Jednak również po roku w dalszym ciągu jest to wartościowy, odżywczy posiłek, a nie, jak sądzą niektórzy, woda. Z tego powodu po pierwszych urodzinach malucha zastępowanie mleka mamy mieszanką nie ma uzasadnienia.

Gdy dziecko budzi się w nocy, to znaczy, że nie najada się matczynym mlekiem

Karmiące piersią matki słyszą to nagminnie: „Daj dziecku sycącą kolację. Jak się naje, to prześpi całą noc”. Szykują więc maluchowi gęstą kaszkę albo podają butelkę z nadzieją, że pociecha wreszcie przestanie się budzić. Tymczasem zarówno dziecko karmione naturalnie, jak i sztucznie ma prawo budzić się w nocy. Poza tym głód nie jest jedyną przyczyną nocnych pobudek. Maluszkowi może być za ciepło/za zimno, niewygodnie, mokro albo po prostu potrzebuje przytulić się do mamy. Być może przez całe swoje życie dziecko zasypiało przy piersi i jest mu ona potrzebna do ponownego zaśnięcia po wybudzeniu.

Według ekspertów Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej wyłączne karmienie piersią przez pierwsze pół roku zapobiega nagłej śmierci łóżeczkowej.

Długie karmienie jest niedobre dla matki i dziecka

 Często można spotkać się z opinią, że karmienie, które trwa dłużej niż rok, jest „dziwne” – szczególnie z punktu widzenia relacji matka–dziecko. Tymczasem żadne badania nie udowodniły negatywnego wpływu długiego karmienia na psychikę dziecka (czy jego mamy). Są dzieci (i wcale nie w mniejszości), które choć karmione długo, rezygnują z piersi z dnia na dzień. Dlatego warto pamiętać, że karmiony naturalne maluch ma prawo: zasypiać przy piersi, pocieszać się piersią, ssać, kiedy najdzie go na to ochota – i wszystko to odbywa się bez szkody dla niego oraz jego matki. Dla kilkuletniego dziecka pierś nie jest obiektem seksualnym – to jeszcze jeden mit, z którym warto się rozprawić.

Konsultacja: Marlena Świrk, założycielka fundacji Mlekiem Mamy, członkini Stowarzyszenia Doula w Polsce, promotorka karmienia piersią Centrum Nauki o Laktacji, akredytowana doradczyni noszenia dzieci w chustach AND

Korzystałam z materiałów Fundacji Mlekiem Mamy, Centrum Nauki o Laktacji oraz Ministerstwa Zdrowia.

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź