Zosia i Dawid Rzepeccy / fot. fot. Hubert K. Adamczyk 

„Intymność to nie tylko seks!”. Zosia i Dawid Rzepeccy, terapeuci relacji i nauczyciele seksu tantrycznego o życiu seksualnym rodziców

– Nawet jeśli nie mamy ochoty na seks, bądźmy blisko. Róbmy sobie wzajemnie drobne gesty. Może to być przytulenie, masaż stóp, całus na dzień dobry i dobranoc, uścisk w kuchni. Budujmy intymność – mówią Zosia i Dawid Rzepeccy, terapeuci relacji i nauczyciele seksu tantrycznego. Prywatnie – partnerzy.

Poznaliście się w momencie, kiedy Dawid podjął decyzję o półrocznym życiu w celibacie. Jak to doświadczenie na was wpłynęło?

Zosia: Zależało mi na tym, aby Dawid mógł wytrwać w tym postanowieniu. Tym bardziej że chciałam się z nim najpierw zaprzyjaźnić.

Dawid: Te miesiące, kiedy trzymaliśmy się z dala od typowego seksu, spędziliśmy na praktykowaniu tantry, choć wówczas nie byliśmy tego świadomi. Badaliśmy punkty, w których ożywa energia seksualna, w których otwiera się czułość. Dzięki temu, że powstrzymywaliśmy się od penetracji, od klasycznego stosunku, odkryliśmy między sobą bliskość, fizyczność i seksualność

Bardzo często podkreślacie, że kontakt fizyczny nie musi być gestem prowadzącym do aktu seksualnego. Dla większości czułość od razu oznacza seks.

Dawid: W wieku związkach utarło się, że pocałunek czy dotyk to gesty prowadzące do aktu seksualnego. Jeśli kobieta przychodzi się przytulić, to mężczyzna myśli, że ona domaga się seksu. Analogicznie jest w drugą stronę. Jeśli on ją pogłaszcze i spojrzy w oczy, to ona sądzi, że on chce się kochać. Ale jeśli w danej sytuacji nie mamy ochoty na seks, nie musimy go wywoływać, ale nie rezygnujmy z czułości.

Zosia: Rezygnując w takiej sytuacji z czułości, wyrządzamy sobie wielką krzywdę. Wiele par zmaga się z deficytem bliskości. Nawet jeśli nie mamy ochoty na seks, na przykład po porodzie, bądźmy blisko. Róbmy sobie wzajemnie drobne gesty. Może to być przytulenie, masaż stóp, całus na dzień dobry i dobranoc, uścisk w kuchni. Budujmy intymność. Intymność to nie tylko seks, ale też spojrzenie w oczy czy trzymanie się za dłonie.

Mówiąc i pisząc o seksie, często używacie słowa „spotkanie”. Co dokładnie macie na myśli?

Dawid: Seks, to głębokie, pełne zaangażowania „spotkanie” dwóch istot na takim poziomie, że łączą się w nim aspekty fizyczne, psychiczne, a nawet duchowe. Jeśli do takiego seksu włączymy otwartość i uważność, możemy mieć doświadczenia mistyczne. Takie doświadczenie nazywamy komunią duchową, ponieważ dwoje staje się jednym. Oczywiście nie chodzi tu o skojarzenie z religią, czy powagą kościelną. Wręcz przeciwnie. Taki seks może być lekki, radosny, z puszczaniem bąków w tle.

Zosia: To zaangażowanie polega na tym, że skupiamy całą swoją uwagę na tym, co w danym momencie dzieje się między nami. Odsuwamy na bok myśli o tym, co było kiedyś, wczoraj, czy nawet jeszcze przed chwilą, oraz nie wyobrażamy sobie tego, co będzie za chwilę albo jutro. To dotyczy nie tylko seksu, ale też rozmowy czy przytulania. Takie działanie buduje w nas poczucie bycia ważnym dla drugiej osoby, ale ma też moc leczenia starych ran z dzieciństwa, kiedy to najczęściej brakowało nam wystarczającej uwagi rodziców. Nie mówię tu o uwadze polegającej na pilnowaniu nas, czy nie broimy albo czy jesteśmy najedzeni. Mówię o widzeniu nas takimi, jakimi jesteśmy, z naszymi emocjami, również tymi trudnymi jak płacz, czy gniew. I o przyjęciu nas z tym wszystkim.

Trudno jednak znaleźć przestrzeń na te „spotkania”, gdy zostajemy rodzicami. Dlaczego nie warto przekładać tematów łóżkowych na potem, na czas, kiedy dziecko podrośnie?

Dawid: To trochę jak z grą na gitarze. Gdy jest kompletnie rozstrojona, to nawet nie wiemy, jak się do niej zabrać. A gdy sięgamy po nią często i często stroimy, to potem nawet jedną fałszywą nutę łatwo będzie wychwycić i skorygować. Tak samo nasze życie seksualne potrzebuje naszej uwagi i ciągłego strojenia.

Zosia: Często związek porównujemy do ogrodu. Pełno w nim pięknych kwiatów, różnych ciekawych roślin, ale jak zostawimy ten ogród samemu sobie i dbanie o niego odłożymy na później, to wszystko nam zarośnie, zgnije, uschnie. Porzucenie seksu albo pozostanie przy jego niesatysfakcjonującej bylejakości, sprawi, że rósł będzie w nas dystans do relacji, partnera, ale przede wszystkim do jakiegoś ważnego aspektu samego siebie. Można powiedzieć, że porzucając, czy zostawiając na później swoje potrzeby, porzucamy siebie. A to nigdy dobrze się nie kończy.

Łamiecie stereotypy, mówiąc, że dobra mama i dobry tata, mogą być jednocześnie dobrą/ dobrym w łóżku”. Być świętymi i dzikimi jednocześnie. Współcześni rodzice potrzebują zaktualizowanej „Sztuki kochania”?

Dawid: Jednym z wyzwań, jakie napotykamy, wchodząc do łóżka, jest szereg przekonań i stereotypów. Problem polega na tym, że seksualność w naszej kulturze jest tematem tabu, więc się o niej otwarcie nie rozmawia. Przez co narastają różne mity, wyobrażenia, perwersje, zakazy i nakazy. Dlatego proponujemy, aby swoje przekonania na temat tego, jaki seks powinien być, wziąć w nawias. Dajmy sobie dyspensę na odkrywanie tego, jaki ten seks może dla nas się stać, jeśli wpuścimy do sypialni lekkość i więcej przestrzeni.

Zosia: Ważne, aby dać sobie obopólną zgodę na uważne eksperymentowanie z tym, co lubię, czego nie lubię. Na zabawę bez oczekiwań, że się gdzieś zajdzie, albo doświadczy kosmicznej ekstazy. Wystarczy niewinna ciekawość, zaufanie do partnera, a wtedy takie pojęcia jak „dobry”, „zły”, „święty”, „dziki” czy różne inne przestaną mieć znaczenie. Za to rozpocząć się może nowa niezwykła przygoda.

Jak obudzić żar i ciekawość siebie w związku, w którym borykamy się z kredytami, zmęczeniem, problemami w pracy, a czasem zwykłym znudzeniem?

Dawid: Nazywamy to zmęczeniem ogarnianiem życia. Dlatego też mówimy parom z dłuższym stażem albo tym, które mają wiele obowiązków i dzieci, że czekanie na spontaniczny seks może nas zaprowadzić na manowce. Zostaniemy skazani na seks w Walentynki po butelce wina i nazwiemy go romantycznym. Dlatego warto jest rozmawiać o swoich potrzebach seksualnych i o tym, co się musi wydarzyć, aby do realizacji tych potrzeb doszło. Można sobie jasno powiedzieć, że chcielibyśmy np. być wyspani albo żeby nie było obok dzieci, albo mieć wystarczającą ilość czasu, żeby się rozluźnić i poczuć swobodnie. Jeśli wiemy czego nam potrzeba, przy odrobinie chęci możemy o to zadbać.

I wyznaczyć sobie dzień w tygodniu, konkretną godzinę na seks?

Zosia: Oczywiście! Proponujemy wprowadzenie regularnych cotygodniowych rytuałów, kiedy to para wprowadza do swojego życia jedną godzinę tygodniowo na specjalny czas dla siebie. Przecież jesteśmy w stanie zaplanować mnóstwo rzeczy w ciągu tygodnia — zakupy, wizytę u znajomych, spotkania biznesowe, jogę, basen, wizytę u mechanika czy siłowni. Tym bardziej powinniśmy znaleźć jedną godzinę dla pełnego jakościowego zaangażowanego spotkania ze swoim partnerem. Gdy już sobie ten czas wyznaczymy, wpiszmy ją w kalendarz, wyłączmy telefon i skupmy się wyłącznie na sobie. Dla jednych to brzmi atrakcyjnie, innych może przerazić. I dla jednych i dla drugich opracowaliśmy specjalną godzinną praktykę zawierającą wszystkie ważne elementy, które wspierają długi związek. Jest w niej miejsce na komunikację, bliskość i intymność. Taka godzinna medytacja może naładować parę na cały nadchodzący tydzień.

Tylko 51 procent Polaków pozytywnie ocenia swoje życie seksualne. Dlaczego tak mało?

Dawid: Najczęściej większość z nas startuje z naprawdę niskiego poziomu świadomości seksualnej. Ale każda para może poprawić jakość seksu. Warto porzucić przekonania, następnie zacząć bawić się, poszukując tego, co nas w seksie zasila. Składnikiem kluczowym jest uważność, czyli pozostawanie obecnym w każdej chwili zbliżenia.

Zosia: Zamiast dążyć do szybkiego rozładowywania, zwolnijmy tempo, ciesząc się każdym ruchem. Przydaje się praktyka medytacji, którą moglibyśmy wprowadzić do łóżka. Nie myśląc o niczym innym, możemy pozostawać w pełni obecni w tym, co się właśnie między nami wydarza.

Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Także szczęśliwa w łóżku. Jak bardzo satysfakcja z bliskości w związku przekłada się na bycie spełnionym rodzicem?

Zosia: Zasadniczo. Nawet jeśli próbujemy nasze dziecko trzymać z daleka od naszych problemów, czy frustracji w związku, to ono — będąc częścią tak zwanego „pola rodzinnego” – odbiera od nas złe emocje. Jeśli rodzice nie są szczęśliwi, dziecko tym ich nieszczęściem nasiąka. Uczy sobie z tym radzić, ale to na nie wpływa. Seks może nie jest w tym wszystkim najważniejszy, liczy się też dobra komunikacja między partnerami i przede wszystkim bliskość, w jakiej pozostają. Jeśli partnerzy osiągają satysfakcję w związku, lepiej radzą sobie z wyzwaniami rodzicielskimi.

Jak zareagować w sytuacji, gdy dziecko nas nakryje w sytuacji intymnej?

Zosia: Skoro dziecko przyszło do nas w nocy, to znaczy, że nas szuka i potrzebuje naszej bliskości. Przytulmy je, nie bójmy się tego, że jesteśmy nago. Jeśli dziecko zapyta, co robiliśmy, wyjaśnimy, że właśnie się z tatusiem przytulaliśmy i całowaliśmy. Bardzo się kochamy i tak okazujemy sobie naszą miłość. A jeśli przyłapało nad na orgazmie i zapyta, dlaczego krzyczeliśmy, to możemy powiedzieć, że kiedy je łaskoczemy, ono też się śmieje i głośno krzyczy, a to są właśnie takie gilgotki dla rodziców.

Dawid: Na pewno nie warto panikować. Jeśli jesteśmy w miłosnym uścisku, wystarczy, że przestaniemy się ruszać, ale wciąż możemy się przytulać. Najważniejsze jest, żeby nie odskakiwać od siebie, jak poparzeni dając dziecku do zrozumienia, że dzieje się coś złego. Poza tym w odpowiednim wieku warto jest z dziećmi o ciele i seksie rozmawiać. Jesteśmy dla naszych pociech wzorem, czy tego chcemy, czy nie. Jeśli chcemy zadbać o ich zdrowie seksualne, najlepszą rzeczą będzie uzdrowić swoje podejście do seksu.

Wiele osób ma w pamięci obrazek rodziców nakrytych w łóżku. Zwykle taka scena zostaje z nimi do końca życia.

Zosia: Dzieje się tak wtedy, gdy rodzice zareagowali w sposób wskazujący, że robią coś złego. Poza tym w wielu domach dorośli nie okazują sobie czułości.

Dawid: Źródła naszej wiedzy o seksie pozostawiają wiele do życzenia, można nawet powiedzieć, że bardzo nam szkodzą. No bo jak uczyliśmy się o seksie? Najczęściej wulgarne wzorce dawali nam koledzy lub filmy porno. Potem życie to oczywiście weryfikuje, ale brak nam pozytywnych informacji, edukacji nie tylko o zapobieganiu ciąży, czy budowie narządów, ale tym jak taki seks mógłby wyglądać, aby obojgu przynosił satysfakcje i spełnienie. A tego można się nauczyć. Tego właśnie uczymy na stażu dla par.

Stosujecie tantrę. W jaki sposób przekłada się ona na poprawę jakości seksu?

Dawid: Tantra daje narzędzia pomagające w poszerzaniu swojej świadomości. To nie jest tak, że jesteśmy jacyś — tacy czy owacy. Określeni i skończeni. Jesteśmy raczej w ciągłym procesie doświadczania życia. Jesteśmy zagadką i tajemnicą. Tantra pozwala nam bardziej świadomie z tą tajemnicą życia obcować. Pomaga nam poznać samych siebie, spotkać się głębiej w relacji, a także określić swoje miejsce pośród innych ludzi. Nie prowadzi do konkretnego miejsca, pomaga raczej w samej podróży przez życie.

Zosia: Tantra zapobiega rutynie. Życie jest fascynujące, ludzie są fascynujący, przy odpowiednich narzędziach ta wspólna podróż staje się fantastyczną przygodą, w której nie ma nudy.

O to cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Ale wy podkreślacie, że każdy człowiek jest osobną jednostką decyzyjną i może zwyczajnie nie mieć ochoty na seks.

Dawid: Oczywiście. Warto zadać sobie proste pytanie, czy wolę kochać się z żoną, kiedy ona tego naprawdę chce i ma na mnie ochotę, czy wystarczy mi, że rozłoży nogi? Bo jeśli to drugie, to w zasadzie nie ma tu relacji, tylko rodzaj masturbacji z przedmiotem. Brzmi to drastycznie, ale dotyczy bardzo wielu relacji. Partnerzy spotykający się z odmową, zaczynają się dąsać i stosować różnego rodzaju gierki emocjonalne. W końcu ta druga strona zgadza się na seks dla świętego spokoju, ale oddając ciało, musi się z niego niejako wyprowadzić, rozszczepić na tą chwilę. Niestety to prowadzi do poważnej erozji w związku i kryzysu. Dlatego często radzimy mężczyznom, którzy częściej od kobiet napierają na seks, aby odpuścili. Gdy kobieta poczuje decyzyjność, sama nabierze ochoty na uprawianie miłości.

Zosia: Może ta ochota wróci dopiero za miesiąc, może za pół roku. Ale seks będzie miał wtedy inną jakość. A szczery, obopólnie zaangażowany seks daje parze niesamowite, potężne wzmocnienie. Jest jeszcze trzeci scenariusz, kiedy on lub ona dąży do seksu, partner lub partnerka odmawia. I tego seksu nie ma. Jeśli jest to po prostu zwykła chwilowa niechęć z różnych powodów, to nie ma sprawy. Ale jeśli taka odmowa się przedłuża, to warto zadać sobie pytania, z czego ta sytuacja wynika? Jeśli jest to niezgoda na byle jaki, nawykowy seks, to tantra rzeczywiście staje się świetnym sposobem na odbudowanie, czy nawet raczej zbudowanie swojego życia intymnego od zdrowych podstaw.

Mówicie, że energia seksualna to nie tylko seks. Co jeszcze?

Austriacki psychiatra Wilhelm Reich posługiwał się znakomitym przykładem niemowlęcia ssącego pierś matki, które nie odczuwa żadnych napięć, a fale ekstazy przepływają przez nie w naturalny sposób. Energię orgazmiczną możemy poczuć, gdy nic nas nie blokuje, gdy jesteśmy swobodni. Może to się zdarzyć w różnych sytuacjach, np. gdy przytulamy się do drzew, pijemy pyszne kakao, obserwujemy zachód słońca lub kochamy się.

 

Zosia i Dawid Rzepeccy – prywatnie partnerzy, zawodowo — terapeuci zajmujący się związkami i ich intymnym rozwojem. W swojej praktyce pokazują, jak budować trwałe i szczęśliwe relacje, także będąc rodzicami. Autorzy (razem z Natalią Fiedorczuk książki pt. Życie Seksualne Rodziców“, wyd. Natuli.
FB: TantraLove | Facebook
IG: tantralove.eu_zosiaidawid/

    Sprawdź powiązane tematy

    Posłuchaj podcastów stworzonych przez mamy dla mam!

    Sprawdź