
Co mamy od mamy? Redakcja Hello Mama dzieli się swoimi wspomnieniami
Spis treści:
Karolina Wierzbińska: Do niczego w życiu nie doszłam sama, do wielu rzeczy dojrzałam dzięki mojej mamie
Do niczego w życiu nie doszłam sama, do wielu rzeczy dojrzałam dzięki mojej mamie. Zaszczepiła we mnie przekonanie, że choć świat jest wielką tajemnicą, to stoi przede mną otworem. Bądź prawdziwa w tym, co robisz, nie bój się krytyki, kochaj ludzi, ciężko pracuj i „proszę, tylko dokończ te studia” – to powtarzała nieustannie. Studia skończyłam po wielu latach przerw, ciężko pracuję, ludzi staram się kochać, nie boję się krytyki i spoglądam z uśmiechem w swoje odbicie w lustro. Otwieram odważnie kolejne drzwi w swoim życiu i podążam nowymi dla siebie drogami, bo wiem, że w tym najważniejszym pokoju jest ona, bezgranicznie kochająca mnie mama Jola.
Anna Jastrzębska: Mama uświadomiła mi rzecz najważniejszą
Ja i moja mama jesteśmy zupełnie inne, tak jakbyśmy przyszły na świat w odrębnych układach planetarnych. Ja – zachłanna wrażeń, niecierpliwa, chcąca więcej, niezgadzająca się na rzeczy, które mi się nie podobają. Ona – spokojna, wyważona, widząca sens w codziennych sprawach, mądra, łagodna, kochana… Słowem – chodząca „Dezyderata”. Tę ostatnią wspominam nie przez przypadek – kiedy myślę o tym, co mam od mamy, przychodzą mi do głowy właśnie słowa tych wskazówek na życie od Maxa Ehrmanna.
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu – pamiętaj jaki pokój może być w ciszy.
Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść.
Jeśli porównujesz się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.
Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu
Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności
Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Moja mama nigdy nie przekazała mi tych wskazówek (zresztą nigdy nie dawała nikomu rad). Ale całym swoim życiem pokazała mi, jak potężna jest w tych słowach mądrość. Uświadomiła mi też rzecz najważniejszą: nawet kiedy życie nie chce wyglądać tak, jak chcę, by wyglądało, trzeba pielęgnować miłość, bo „jest ona wieczna jak trawa”.
Magdalena Bury: Mama nauczyła mnie, że nawet w najsmutniejszym dniu każdy może znaleźć coś radosnego
Gdy byłam mała, wszyscy mówili mi, że jestem podobna do taty. Z lekkim zdziwieniem więc kilka lat temu zobaczyłam w lustrzanym odbiciu swoją mamę. Te same rysy, te same usta. I te same miny, co doskonale widać na naszym wspólnym zdjęciu z wakacji w Tylawie (oprócz mnie i mamy jest na nim także mój najstarszy brat). Ale nie tylko wyglądem przypominam moją mamę. Od mamy mam też umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. To mama nauczyła mnie, że nawet w najsmutniejszym dniu każdy może znaleźć coś radosnego. Trzeba tylko umieć to coś znaleźć.
Co mam jeszcze po mamie? Poczucie humoru. Z czwórki mojego rodzeństwa to właśnie ja nadaję z mamą na tych samych falach. I tylko my na spotkaniach rodzinnych płaczemy ze śmiechu, gdy inni nas nie rozumieją.
Ewa Wojciechowska: Mama nauczyła mnie, że sukces nie jest zarezerwowany dla mężczyzn
Kiedy w dzieciństwie budziłam się w środku nocy oblana potem przez koszmary, wiedziałam, że mamę znajdę w pokoju pogrążoną w lekturze. Ciepłe światło lampy nad jej głową, które widziałam już w korytarzu, wychodząc ze swojego pokoju, było wielkim ukojeniem. Siadałam jej wtedy na kolanach, a ona, przytulając mnie, opowiadała, o czym czyta. To właśnie moja mama wzbudziła we mnie myśl, że kobiety nie tylko mogą, ale potrafią dokonywać wielkich rzeczy. Że sukces nie jest zarezerwowany dla mężczyzn. Jej zbiór książek o kobietach na królewskich tronach zaszczyca rodzinną biblioteczkę do dziś.
Kiedy patrzę w lustro, widzę w swojej twarzy jej rysy, które pokazały się dopiero z biegiem lat. Podziwiając je, myślę, że chciałabym być tak silna jak ona. Moja mama – jednocześnie delikatna, władcza, charyzmatyczna i pewna siebie. Nigdy nie da sobie w kaszę dmuchać. Codziennie tego się od niej uczę i to po niej jestem tak uparta.
Na zdjęciu wróciłyśmy z przedszkolnego przedstawienia, które trochę mi się nie podobało. W spektaklu o „Czerwonym Kapturku” chciałam dostać główną rolę. Teraz – po latach – wiem, że ją otrzymałam. Byłam narratorką, bo sztukę czytania opanowałam znacznie wcześniej niż moi rówieśnicy. Nauczył mnie jej mój tata, który wiedział, że powodem przedterminowego składania liter było pragnienie bycia „jak mama”.
Ewelina Kaczmarczyk: Mama pomogła mi uwolnić emocje i pokazała, że tłumienie ich w sobie to najgorsze, co można zrobić
Moja mama jest psycholożką, ekspertką od mówienia o emocjach. Ja nigdy nie byłam w tym dobra. Nie lubiłam opowiadać szczególnie o tym, co trudne: lęku, smutku, stresie. Ale od dziecka słyszałam w głosie mojej mamy zrozumienie i troskę. Słyszałam słowa, które sprawiały, że się otwierałam. „Widzę, że jesteś smutna”, „chyba coś się bardzo zezłościło” – mówiła. Nigdy nie słyszałam od niej: „co tak ryczysz?” czy „znowu się mażesz?”. Chociaż musze przyznać, że byłam straszną beksą!
Zawsze słuchała, co mi leży na sercu. Nigdy nie oceniała. Teraz ja staram się robić tak samo – z mężem, przyjaciółkami, przyjaciółmi. Bo wiem, że wysłuchanie kogoś i zauważanie czyichś emocji to czasem znacznie więcej, niż nam się wydaje. A wiem to dzięki mojej mamie – pierwszej osobie w moim życiu, która pomogła mi uwolnić emocje i pokazała, że tłumienie ich w sobie to najgorsze, co można zrobić.